12. Tchórz i ucieczka.

110 15 0
                                    

Dopadła do Fina w momencie, w którym grupa demonów zacieśniała okrąg wokół jego sylwetki. Bronił się dzielnie, od dawna nie widziała równie widowiskowego pokazu siły i odwagi. Dołączyła do niego odgradzając go od maszerujących w jego stronę plujących jadem karaluchów. Nienawidziła ich od pierwszego wejrzenia. Cięła je niczym kosa zboże. Jeden za drugim. Nie miała przerwy na oddech. Thomas wskoczył do stworzonego przez nich kręgu w samą porę. Otaczający ich tłum się powiększał. Większość ludzi zdążyła już ich minąć. Byli tylko oni, tylko ciemność i dysząca na nich śmierć.

Stanęli plecami do siebie pokrywając całą powierzchnię uderzenia tylko sobą. Dyszeli ciężko, ich ciała drżały z wysiłku, runy wytrzymałości, siły i odwagi płonęły w ciemności na ich ramionach. Demony trzymały się wokół nich w ścisłym okręgu czekając na komendę. Nie ruszały się. Jedynie syczały na swoje przyszłe ofiary. Coś za ich plecami poruszało się powoli i kroczyło w ich stronę, a demony rozsuwały się na boki, robiąc dla niego przejście. Niego. Bo to był on. Sam faraon zamknięty przez tysiąclecia w złotej trumnie. Na jego widok z twarzy Łowców odpłynęły resztki krwi. Stanęli w pozycjach obronnych, nie mając pojęcia jak zabić coś czego nigdy wcześniej nie widzieli na oczy. Jego skruszałe ciało powoli sunęło w przód, a z jego od tysiącleci nie używanych stawów sypał się proch. Smród wysuszonego ciała uderzył w nich, powodując, że zawartość żołądków podeszła im do gardeł. Patrzył na nich pustymi oczodołami, a żałośnie zwisające z jego korpusu bandaże były poszarzałe plamami czasu. Jego wargi rozwarły się rozrywając dziurę w materiale na jego twarzy. Gdy wydobył z siebie nieludzki ryk, w powietrze uniosła się chmura kurzu. Wyglądał jak postać z horroru. Horroru, który właśnie kroczył w ich stronę. Całe ich ciało, nie, jestestwo rwało się do ucieczki. Mogli uciekać, ale nie dobiegli by daleko. Równie dobrze mogli zginąć w walce jak na Łowców przystało.

Tłum na wezwanie swojego lidera rzucił się na nich, a oni pożegnali się ze swoim życiem skinieniem głowy w stronę swoich towarzyszy i oddali się całkowicie walce. Ich miecze lśniły w pięknej walce, w której nie mieli szans. Liz dopadła do walczącego wraz z demonami faraona, wiedząc, że to wszystko nie będzie miało sensu, żadnego sensu jeśli nie zdobędzie tego po co tam przyszła. Jej dłoń dobyła sztyletu, którym cisnęła w stronę wysuszonego ciała. Musnęło ramię mumii, która ryknęła ze wściekłości i rzuciła się na Liz. Jej skrawek wbił się wraz ze sztyletem w ziemię nieopodal nogi Liz. Brakowało jej tak niewiele. Tak wiele do wolności. Zamachnęła się mieczem w stronę mumii, lecz ten wydawał się kompletnie na niego nie działać. Zaczęła się cofać przed jego uderzeniami, których nie była w stanie odbierać. Jeden z jego demonów skoczył na jej plecy i powalił ją na ziemię. Jego szpony wbiły się w jej ramię. Krzyk jej bólu zatańczył w kręgu walki. Czuła oddech demona na swojej szyi. Wiedziała, że za chwilę nastąpi cisza i ciemność i choć bała się śmierci panicznie, nie wydawała się ona tak straszna po tak potwornej walce o przetrwanie.

Otworzyła oczy po raz ostatni i spojrzała na wiszącego nad nią demona z obrzydzeniem. Miał dwie głowy i przypominał raczej muchę skrzyżowaną z bykiem, niż czarną, dumną śmierć. Uderzyła go pięścią w jedno z oczu, co nie dało nic poza większym go rozwścieczeniem. Do ostatniej chwili. Tylko tyle się liczyło. A potem krąg zalała fala światła, wydobywającego się z portalu, który nagle wyrósł na ścianie tunelu. Wyskoczyły z niego dziesiątki Łowców, wprowadzając kompletne zamieszanie w szeregi demonów. Potwór wiszący nad nią został przecięty na pół przez mijającego ją mężczyznę, którego blond włosy jaśniały w ciemności. Wiedziała kim jest. Jej krew wzywała do niego. Jedynej rodziny, która jej pozostała, ale zdecydowała się to zignorować. Jego złociste spojrzenie spoczęło na jej pociemniałym z bólu, w oszołomieniu. Zerwała się z ziemi zanim cokolwiek powiedział i porwała z ziemi skrawek bangaża, który skradła mumii, która otoczona przez dziesiątkę Łowców dzielnie walczyła o swoje potępienie.

Golden ThreadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz