Miejsce, do którego zaprowadził ich ciągiem niekończących się korytarzy Fidelis, było ostatnim, jakim jakie Finley spodziewał się po czarowniku.
Nadal był pod ogromnym wrażeniem wysiłku jaki włożył w magiczną rozbudowę malutkiego domu, do którego zaledwie kilka chwil temu wtoczyli się kompletnie bez tchu i zbyt zmieszani, by być sobie wstanie spojrzeć w oczy. Ten mały, złudnie przeciętny dom, był tak na prawdę nie lada fortecą. Z setką pokojów, do których nie mieli szansy zajrzeć. Dziesiątką korytarzy ciągnących się na conajmniej dwóch piętrach i setkami gości, których już nawet nie próbował spamiętać. Z całych sił starał się pozostać czujny, choć Fidelis niezwykle im to utrudniał swoją manierą bycia. Mijały ich przecież najdziwniejsze istoty z najróżniejszych wymiarów. Od koni przebranych w białe surduty po gadające wydry. Zwłaszcza te drugie wyprowadziły go z równowagi gdy zdał sobie sprawę z tego, z jakim zaangażowaniem dyskutowały na temat rosnących cen paliw i efektu cieplarnianego. Nie śmiał oceniać ich poglądów politycznych, to wszystko było dla niego po prostu bardzo...dziwne.
- Rozsiądźcie się wygodnie - szatyn z szerokim uśmiechem wskazał na otaczające ich kartony jedzenia i picia.
Znajdowali się właśnie w niebotycznych rozmiarów zapleczu. Pełnym suszonego mięsa, ryb i ogromnych lodówek z lodem. Ziąb jaki panował wokół zamieniał ich oddechy w parę. Finley pragnął to skomentować, spytać dlaczego na Anioła przyprowadził ich do tak niewygodnego miejsca, dysponując setką o wiele przytulniejszych pomieszczeń. Nie zdążył jednak, gdyż dziewczyna u jego boku z gracją opadła właśnie na wysoki stołek przy ogromnym akwarium z krabami. Ich długie odnóża szczerze go obrzydzały. Sam postanowił po prostu stanąć z boku, czujnie obserwując całe pomieszczenie jakby z obawy, że nagle suszone ośmiornice ożyją i zechcą przykleić się do nich swoimi długimi mackami. Poza tym znajdował się najbliżej ciężkich, żelaznych drzwi. Jedynego wejścia i wyjścia z tego pomieszczenia.
- Powiecie mi dlaczego zakłócacie mój spokój czy sam mam zgadnąć? - ton Fidelisa był sztucznie lekki.
Widząc tylko niewyraźną minę Fina i Liz aktualnie pukającą w akwarium krabów ze szczerym zainteresowaniem, westchnął głęboko.
- Czy chodzi o grasujące po mieście demony? - zaczął, wyliczając na placach. - Twój list gończy? - wskazał na Liz, która uśmiechnęła się do niego spode łba w iście demoniczny sposób. - Zagubione motory, Valentino, dokuczającą ci podagrę - rzucił szybkie spojrzenie w stronę Łowcy. - czy Waszego zaginionego kolegę? - opuścił nadal uniesione dłonie w makabrycznym odliczaniu wszystkich ich przewinień. Ciężkie pierścienie na jego palcach mieniły się złowieszczo do nich w zimnym świetle lodówek. - Jak on miał na imię? Theo?
- Thomas - poprawił go natychmiast brunet. - I nie mam podagry.
- Jeszcze - powiedział tylko z uśmiechem i wrócił spojrzeniem do dziewczyny. - Mam dalej wyliczać czy mnie oświecisz?
- Wolałabym nie - powiedziała prostując się nagle i po chwili zastanowienia zdjęła z dłoni swoje skórzane rękawiczki.Wzrok obojga mężczyzn podążył do bladych, drobnych dłoni. Jedna z nich nadal brutalnie naznaczona była przez Neb-Senu, którego wypuścili. Czerń ciągnęła się po jej palcach aż do kostek, jakby zamoczyła dłoń w czarnej farbie.
Czarownik widząc ślady na skórze Łowczyni tylko zaśmiał się cicho pod nosem.
- Mogłem się tego spodziewać - zaczął, a jego zimne oczy na ani chwilę nie odrywały się od dziewczyny.
Fin nie lubił sposobu, w jaki jego usta wyginały się w pełen kpiny uśmiech. Jego spojrzenia oceniającego dziewczynę, jakby była towarem na sprzedaż.
- Słyszałem o tym, co wydarzyło się w tunelu Holland. O spustoszeniu i śmierci, do której dopuszczono. Szeptano od Tobie w Podziemiu ale nie chciałem w to uwierzyć. Nawet ty nie byłabyś na tyle głupia, by wpakować się w takie tarapaty.
- Chyba mnie przeceniłeś ale wzrusza mnie Twoja wiara we mnie - niski głos blondynki rozmywał się wokół nich niczym mleczne obłoki ich oddechów. - Muszę się tego pozbyć i wiem, że wiesz jak.
CZYTASZ
Golden Thread
FantasyLizbeth w swoim życiu motywowała się tylko i wyłącznie jednym - odzyskaniem dawno straconej wolności. Cierpliwie spłacając zaciągnięty dług, wobec jednej z najstraszniejszych istot w Świecie Cieni, nie spodziewała się, że uda się jej wpakować w jesz...