30. Koniec świata.

27 4 0
                                    

Ból jego kostki był wręcz oszałamiający. Piął się niczym pnącze pełne agonii winorośli po jego łydce, oplatając swoim zręcznym uściskiem całą szerokość jego stopy. Jęknął głośno, rozmasowując obolałe miejsce, patrząc znad ciemnych rzęs z pełnym wyrzutem na stojącą przed nim blondynkę. Pomimo jej drobnej postury i złudnie pogodnej twarzy, była małym, wcielonym demonem. Tak jakby sam fakt, że od kilku dni tylko z nimi miał do czynienia nie był wystarczający.
- Czy naprawdę musiałaś?
- Prosiłam żebyś wreszcie zamknął się na temat tych szamańskich głupot - powiedziała jak zwykle spokojnym tonem, splatając ramiona na brzuchu. Jej jeansowa, powycierana kurtka w zabawny sposób nadęła się na jej piersi, upodobniając ją do naburmuszonego podrostka. Nie mijało się to wielce z prawdą. - ile razy mam Ci powtarzać, że wkładanie sobie ziół w rozmaite otwory ciała nie jest zalecane - jej zarumienione od wiatru policzki płonęły, a poczochrane, krótkie pasma jasnych włosów wpadały jej do oczu. - już raz musiałam Ci pomagać wyciągać je z uszu. Uszu Ellias. To już dwa otwory za dużo, a czuje, że dopiero się rozkręcasz.
- Mówiłem Ci, że dziwnie dzwoniło mi w uszach, a tej metody nauczył na nie żaden szaman, tylko jeden z członków sfory z Peru - otrzepał duże dłonie o ciemne spodnie i spojrzał na nią pogodnie.

Zanim się obejrzała jak zwykle górował nad nią, swoją sylwetką zasłaniając sobą cały jej świat. Dorastała mu ledwie do połowy piersi. Na prawdę była zirytowana faktem, że musiało dojść u niej do pierwszej przemiany w tak młodym wieku. Już przez najbliższe dekady miała wyglądać jak piętnastolatka, pomimo, że w rzeczywistości miała o dziesięć lat doświadczenia i przygód więcej.

- Gdyby kazał wsadzić ci te zielsko w inny otwór, też byś to zrobił? - powiedziała złośliwie, w najzwyczajniejszym odruchu bezwarunkowym.

Właśnie uśmiechał się do niej szeroko, dłonią odgarniając włosy z jej oczu. Jej serce jak zawsze zabiło zdradziecko szybko w jej piersi. Jej brązowe oczy błysnęły w otaczającym ich mroku, unikając jego czujnego spojrzenia. Od samego początku ją tak traktował. Jak małą zgubę przygarniętą przez jego sforę, z której go przepędzono na kilka długich tygodni w ramach kary. Mona do teraz nie miała pojęcia za co pokutował i wielce ją to mierziło. Lubiła wiedzieć rzeczy na temat Elliasa, nawet jeśli ciężko było jej samej się do tego przyznać. Od samego początku nie potrafiła oderwać od niego spojrzenia. Zignorować jego obecności, pomimo szczerych starań. Chłopak zbyt zaciekle otaczał ją swoją aurą życzliwości i wesołości, aby chcieć go unikać. Stanowił same serce ich sfory i to nie tylko z powodu wyjątkowego uroku osobistego i otwartości ale także z powodu swojej pozycji. Był drugim zaraz po alfie. Wszyscy wiedzieli, że było tylko kwestią czasu zanim przejmie pełną kontrolę nad ich sporą grupą.
- Wsadziłbym je sobie tak głęboko, że nawet ty nie dałabyś rady ich wyciągnąć tymi swoimi małymi rączkami - odparł z szerokim, szelmowskim uśmiechem wywołując w Monie jęk poddania. Był wręcz obrzydliwie uroczy.
- Jesteś obrzydliwy - odparła udając, że jego szeroki uśmiech nie zrobił na niej żadnego wrażenia, pomimo, iż czuła, że odrobinę zmiękły jej kolana.

Obeszła go z pełną godnością i spojrzała po raz kolejny w dół ulicy, na którą się wspięli. Znajdowali się w północnej części wybrzeża wysypy i z tej wysokości widziała w oddali charakterystyczne zarysy wieżowców dystryktu finansowego. Otaczały ich niekończące się korytarze identycznych domków jednorodzinnych i szeregowych. Żółte światła otaczających ich lamp ulicznych były przecinane przez karłowate drzewa i krzewy porastające każdy wolny kąt otaczających ich ogrodów. Chociaż udało im się opuścić okolice parku, które wyglądały na nawiedzone. Każda sposobność na wywinięcie się od potyczki z klejącymi się, śmierdzącymi śmiercią demonami była mile widziana. Czy czuła poczucie winy, że porzuciła Lizbeth na pożarcie młodzieńcowi, który dopiero co dołączył do ich grupy i wyraźnie nie darzył łowczyni sympatią? Może odrobinę.

Golden ThreadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz