Rozdział 5

300 9 7
                                    

Michael wrócił do domu wcześniej niż planował, wyjechał wraz z kolegami do Aspen, ale od kilku dni odczuwał wyrzuty sumienia, że nie będzie go przy tacie w rocznicę urodzin mamy. Dwudziesty trzeci października.

Dlatego kupił bilet na najbliższy lot, dlatego wsiadł do samolotu, dlatego wrócił. 

Nie zamierzał informować o tym ojca, chciał żeby miał niespodziankę. Chciał, żeby się cieszył, bo tak często powtarzał, że po śmierci ukochanej zniknęła część jego.

Nie mógł siedzieć w górach i udawać, że go to nie rusza.

Przekraczając próg posiadłości jak zwykle przywitała go przytłaczająca cisza. W domu, nigdy nie było głośno, nawet jeśli oboje z Xavierem byli w domu. Ten drugi uwielbiał skrywać się w swej posiadłości, w cieniu, w mroku i w ciszy.

Zostawił walizki w holu i pośpiesznie wszedł po schodach. Było już późno, dochodziła dziesiąta w nocy, Michael był wściekły, bo lot się opóźnił.

Ale wciąż były urodziny mamy.

Najpierw zajrzał do sypialni, ale ojca tam nie było. Chłopak mimowolnie uśmiechnął się do siebie. Xavier Crawford był największym pracoholikiem jakiego znał świat.

Szybkim krokiem ruszył do gabinetu.

— Cześć tato! — zamknął drzwi i się uśmiechnął. Odpowiedziała mu jednak cisza. — Wróciłem i pomyślałem, że możemy iść na cmentarz.

Zmarszczył brwi, gdy dostrzegł, że skórzany fotel jest obrócony w stronę okna. 

— Tato?

Powoli podszedł do biurka i nagle zesztywniał czując metaliczny zapach krwi. Drżącymi dłońmi odwrócił fotel i natychmiast się cofnął widząc nieobecny wzrok ojca i pojedynczą dziurę w skroni. Pojedynczy strzał.

Tego wieczoru rezydencję Crawfordów wypełnił pełen rozpaczy i bezsilności krzyk.

Michael zerwał się z łóżka. Rozglądnął się po sypialni. Był cały spocony.

To tylko sen. To tylko sen — powtarzał sobie.

Nie, to nie był tylko sen. To bolesne wspomnienie, które nigdy nie wyblakło.

Odkaszlnął czując nieprzyjemne pieczenie w gardle.

— Wyglądałeś całkiem uroczo, gdy tak wiłeś się na tym łóżku.

Zdołało mu się ukryć fakt, że się wzdrygnął. Nienawidził stanu tuż po przebudzeniu.

Powoli obrócił głowę w lewo. Jakim cudem jej nie zauważył, gdy rozglądnął się po pokoju.

Siedziała w skórzanym fotelu z dumnie uniesioną głową, dłonie ułożyła na podłokietnikach a nogi skrzyżowała. Michael przełknął ślinę widząc, że brunetka ma na sobie czarną bluzkę na cienkich ramiączkach, która odsłania więcej niż powinna. 

— Czego chcesz Vittoria?

— Skoro obudziłeś mnie, a ja obudziłam ciebie, możemy to wykorzystać i poćwiczyć.

— Poczekaj... obudziłaś mnie?

— No. Wyglądałeś jakbyś miał się zaraz zsikać w łóżku, więc cię uderzyłam.

Przetarł twarz dłońmi, tak to zdecydowanie było w jej stylu. Zrzucił z siebie kołdrę i wstał, aby założyć koszulkę. Kątem oka spojrzał na zegar; czwarta pięćdziesiąt osiem, westchnął.

Założył białą koszulkę i szare dresy a następnie wyszedł z sypialni, brunetka go wyprzedziła. Zmarszczył brwi, gdy stanął na ostatnim stopniu.

If onlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz