Prolog

672 25 5
                                    

W jednym z ośrodków domu dziecka było spore poruszenie. Nie było ono spowodowane chęcią adopcji jakiegoś dziecka. Było ono skutkiem adopcji TEGO dziecka. Dyrekcja była szczęśliwa, że chłopiec w końcu zazna bycia członkiem prawdziwej rodziny. Jednak sam chłopiec nie podzielał ich radości. Bał się. A nawet można by powiedzieć, że ledwo co powstrzymywał się od chęci ucieczki. Co prawda ta nie udałaby się mu. Pilnowały go dwie opiekunki, które starały się pocieszyć chłopca. Wiedziały, że chłopiec jest zdolny do ucieczki. W końcu nie była ona jego pierwszą. Słynął on z wielu wybryków chowania się po kątach do późnych godzin, czy też nocnych, a nawet i dziennych ucieczek poza ośrodek. Było to głównie powodowane możliwością adopcji chłopca. On nie chciał iść do nowego domu. Obawiał się, że będzie tam tak samo, jak w jego poprzednim. Biologicznym. Dlatego też pracownicy domu dziecka nie byli wcale zdziwieni, gdy przyłapano chłopca przy głównych drzwiach. Dyrekcja więc postanowiła dać go pod chwilową opiekę dwóm kobietom. Opiekunkom, którym Leo ufał najbardziej.

- Leo, spokojnie. Twój nowy tata jest miłym mężczyzną. Nie oddalibyśmy cię komuś złemu - starała się pocieszyć chłopca. Ten jednak nie zwracał na nią uwagi. Spoglądał się zestresowany przez okno na podjazd ośrodka, gdzie zaparkował samochód, z którego wysiadło dwóch mężczyzn. Zszedł z parapetu i usiadł przerażony na kanapę. To już zaraz. Za chwilę wejdzie tu jego nowy opiekun prawny i każe mu z nim jechać. Nie chciał tego. Bał się. W końcu można być przecież miłym dla pozorów. Zawsze istniało ryzyko, że jak tylko wejdzie do nowego domu, koszmar z domu rodzinnego się powtórzy.

- O! To chyba twój tata - powiedziała jedna z opiekunek, kiedy po pokoju rozeszło się pukanie do drzwi. Wiedziała, że chłopiec się bał, jednak uważała, że nie miał czego. Po rozmowie z nowym opiekunem prawnych chłopca, uznała, że mężczyzna jest naprawdę miłym facetem i, że nie skrzywdzi on Leo.

Leo uniósł przerażony wzrok na drzwi, kiedy druga z opiekunek zaprosiła gości do środka.

- Cześć, miło mi cię poznać Leo - oznajmił mężczyzna, posyłając chłopcu promienny uśmiech. Leo wiedział, że to właśnie ten facet od wczoraj jest jego opiekunem prawnym. Na pierwszy rzut oka wydawał się być miłym człowiekiem, jednak Leo wiedział, że pozory mogą mylić. Nie miał więc zamiaru ufać tej miłej buźce.

Miał jednak nadzieję, że pracownicy ośrodka mają rację i, że zazna w końcu prawdziwej rodzicielskiej miłości. Tej, której brakowało mu od wielu lat.

Za murami losu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz