Rozdział 25

413 30 3
                                    

___Will___

Siedziałem chwilę na kolanach Rafaela, po czym zszedłem z nich. Następnie skierowałem się w stronę drzwi.

- Gdzie idziesz? - zapytał się zaciekawiony Rafael, obserwując mnie bacznie.

- Idę po Sparkiego - odpowiedziałem mu, nie zatrzymując się, ani nie odwracając się w jego kierunku.

- No dobrze, to od razu zejdziemy na dół - mruknął, wstając z kanapy i podchodząc do mnie.

W momencie, kiedy otworzyłem drzwi, zmarszczyłem zdezorientowany brwi.

- Gdzie jest Sparky? - zapytałem się, rozglądając się po korytarzy, lecz nigdzie nie widziałem mojego lisa.

- Może zszedł na dół? - zauważył Rafael, wychodząc z pokoju. Na jego słowa kiwnąłem głową, bowiem ma to w sumie sens.

Pokierowałem się więc w stronę salonu, gdzie mógł znajdować się Sparky.

- Widzisz? Mówiłem ci, że mógł tutaj zejść - rzekł Rafael, po tym jak zeszliśmy do salonu, a naszym oczom ukazał się Sparky, który gryzł Henrego po nodze.

- No, mówiłeś - mruknąłem, po czym podszedłem do kanapy, gdzie usiadłem dość daleko od Henrego. Następnie utkwiłem w Sparkim wzrok, mając nadzieję, że ten mnie wyczuje i do mnie podejdzie.

- Pójdę zrobić obiad - oznajmił Rafael, kierując się w stronę kuchni. Henry na jego słowa spojrzał się na niego.

- Pomogę Ci - zaproponował, wstając, na co Rafael kiwnął głową. Zaraz potem obaj zniknęli w kuchni. Dopiero wtedy wstałem i wziąłem Sparkiego na ręce i wraz z nim, usiadłem na kanapie.

- No cóż... Ja muszę iść zrobić im jakiegoś psikusa, więc też im pomogę w kuchni - orzekł Luca, wstając. Natomiast śpiącego Leo położył na kanapie i przykrył kocem, a pod jego głowę podłożył poduszkę. Z kolei udał się do kuchni.

- To prawda, że nie lubisz Henrego? - zapytał się zaciekawiony Matt, spoglądając się na mnie. Na jego pytanie zmarszczyłem zdezorientowany brwi i spojrzałem się na niego zdziwiony.

- Skąd takie przypuszczenie? - zapytałem się, bowiem ja sobą tego raczej nie prezentuję. A poza tym zapytał się, czy to prawda, więc musiał to od kogoś usłyszeć.

- Po prostu się pytam z ciekawości - odpowiedział, wzruszając ramionami.

- To się nie pytaj - mruknąłem i zacząłem głaskać Sparkiego po pyszczku.

- Niby dlaczego? To zwykle pytanie. Żadna tajemnica - odparł Matt, choć wiedziałem, że to nie jest zwykłym pytaniem. Po jego głosie mogłem rozpoznać, że moja odpowiedź musiałaby być prawidłowa z jego kryteriami, aby nasza rozmowa zakończyła się poprawnie.

- Skoro zwykłe pytanie, to czemu tak ci zależy na uzyskaniu do niej odpowiedzi? - zapytałem się, unosząc na niego wzrok. Matt spojrzał się na mnie zirytowany.

- Może dlatego, że ty jej nie chcesz udzielić!? A to zawsze coś znaczy! - oburzył się, wobec czego przekręciłem oczami.

- Ty, a ty przypadkiem nie powinieneś dostać mleczka? Bo coś zaczynasz marudzić - mruknąłem zirytowany jego zachowaniem. Może i mógłbym mu odpowiedzieć, jednak to oczywiste, że skoro pyta, a moja odpowiedź go nie zadowoli, to nie skończy się to dobrze. Dla naszej przyjaźni oczywiście. W sumie tak samo, jak teraz.

- Nie marudzę! - oburzył się, posyłając mi naprawdę zbulwersowane spojrzenie - Co to za problem, aby mi normalnie odpowiedzieć? - zapytał się oburzony, w wyniku czego westchnąłem.

Za murami losu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz