Rozdział 30

384 27 6
                                    

___Matt___

Czułem się fatalnie. Nie wiedziałem, czy postąpiłem słusznie, czy źle. Jednak nie dałbym rady uciec. Mimo, że zawsze chciałem stąd uciec, to nie jestem w stanie tego zrobić. Przecież byłoby to złe. I tak nie dalibyśmy rady się uwolnić, a samą ucieczką byłoby tylko gorzej. Nie chciałem uciekać, skoro i tak byśmy tu wrócili. A zwłaszcza, że Henremu byłoby pewnie przykro. Obarczał by się, że zrobił coś źle, bo uciekłem. A ja tego nie chcę. Nie chcę by był smutny. On na to nie zasługuje. On chce dla mnie dobrze. Stara się. Dlaczego więc mam sprawiać mu przykrość, próbowaniem, choć konsekwencje są mi dobrze znane?

W momencie, kiedy dobiegło mnie przekręcanie klamki, spojrzałem się w ich stronę, przecierając ręką mokre oczy.

- Co się stało, maluszku? - zapytał się czule Henry, podchodząc do mnie. Na jego widok poczułem pewnego rodzaju ulgę. Zawsze jest przy mnie, gdy go potrzebuję. On nie zasługuje na przykrość.

Kiedy przykucnął naprzeciwko mnie, momentalnie się w niego wtuliłem, mocząc mu koszulkę łzami.

- P-przepraszam... - szepnąłem, wypłakując oczy. Henry spojrzał się na mnie zdezorientowany, jednak po chwili wstał, trzymając mnie w swoich objęciach. Następnie usiadł na łóżku, sadzając mnie na swoich kolanach, wobec czego wtuliłem się w niego.

- Nie masz za co przepraszać, maluszku - odparł delikatnie Henry, gładząc mnie uspokajająco po plecach. Na jego słowa pokręciłem przecząco głową.

- J-jestem słaby, a-a to jest złe - zapłakałem, na co Henry spojrzał się na mnie zdumiony.

- Kto ci powiedział takie brednie!? - oburzył się, po czym pogłaskał mnie delikatnie po głowie - Jesteś słodziutki, miły i wrażliwy. To nie jest słabość. Jesteś silny - oznajmił Henry, głaszcząc mnie uspokajająco po włosach i plecach. Na jego słowa spojrzałem się na niego nieprzekonany.

- T-to nie prawda... - mruknąłem, na co Henry uśmiechnął się czule, po czym kciukiem starł, spływające po mojej twarzy łzy.

- Jest to całkowita prawda. Nie każdy potrafi być taki, jak ty. Ty jesteś wyjątkowy, a także silny. Nie masz więc co płakać. Dla innych będziesz słaby, bo są silniejsi, ale ty też jesteś silny. Jesteśmy zarazem słabi, jak i silni - wyjaśnił spokojnie. Spoglądałem się na niego w zastanowieniu, po czym kiwnąłem głową.

- Will też jest słaby? - zapytałem, uspokajając się powoli. Henry uśmiechnął się rozbawiony na moje pytanie.

- Oczywiście, że jest - odparł, uśmiechając się - A zwłaszcza dla Rafaela. Z nim nie ma szans - mruknął rozbawiony, wobec czego uśmiechnąłem się lekko. Po chwili jednak zasmuciłem się.

- Rafael wie? - zapytałem się smutno, w odpowiedzi czego Henry kiwnął głową.

- Cały czas wiedzieliśmy - odparł, na co spojrzałem się na niego zdziwiony - Jak zobaczyliśmy, że was nie ma w pokoju, Rafael obejrzał monitoring - wyjaśnił, na co skrzywiłem się. Henry dostrzegając moja reakcję, zaśmiał się - Byliśmy ciekawi, co zrobicie, więc wyszliśmy z domu i obserwowaliśmy was przez kamery - dodał, w skutek czego kiwnąłem niemrawo głową.

- I tak by się nam nie udało... - mruknąłem załamany, wobec czego Henry pogładził mnie czule po policzku.

- O czym wtedy myślałeś? - zapytał się delikatnie, w wyniku czego spuściłem wzrok - Nie musisz się bać, czy też wstydzić. Jestem tu dla ciebie, maluszku. Wysłucham cię - oznajmił, dostrzegając moje wahanie. Na jego słowa w moich oczach znów zebrały się łzy.

Za murami losu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz