Rozdział 39

358 24 0
                                    

___Matt___

Zachowanie Willa było... Na pozór dziwne, aczkolwiek normalne, jak na niego. Myślałem, że po tej całej sytuacji Rafaelowi dłużej zajmie przekonanie Willa do siebie. A tu się okazało, że nawet nie musiał. Martwi mnie jednak to, że Will już zaczyna okazywać swoje wybuchy gniewu przez tę ortezę. Groził już, że rozwali te ortezę na strzępy, co się obawiam, że jest w stanie spełnić. Gdyby Henry tym razem nie złapał jego nogi, Will z pewnością miałby ją bardziej uszkodzoną. Jeśli nie nawet złamaną.

Spojrzałem się na Willa, który spał wtulony w Rafaela. Chociaż tyle dobrego, że Rafael zna na tyle Willa, aby być w stanie go okiełznać. Odnoszę nawet wrażenie, że Will go w pewien sposób zaakceptował. Może i znalazł w nim rzeczy, które on uwielbia, jednak to nie to wpłynęło na jego akceptację. A może właśnie to? W końcu od czegoś się musiało zacząć, a na czymś skończyć.

Pełen niewyjaśnionych pytań, spojrzałem się na Henrego. Dlaczego ja go zaakceptowałem? Co na to wpłynęło?

Henry dostrzegając na sobie mój wzrok, uśmiechnął się i przyciągnął mnie na swoje kolana, by z kolei przytulić.

A no tak. Już wiem. Jego osobowość. Może i początkowo nie chciałem go zaakceptować. Jednak z czasem zaczęło się to zmieniać.

Wtuliłem się w tors Henrego, napawając się jego bliskością. Uwielbiam się do niego przytulać. Tak samo, jak Will do Rafaela. Czy to znaczy, że Will kiedyś też będzie taki w stosunku co do Rafaela?

Spojrzałem się na Willa. Co miał on na myśli, pytając się Rafaela, czy może być szczęśliwy bez rodziców? Chce on tu zostać? Już więcej nie uciekać? Ale w takim razie co z Leo? Może i ja nie chcę uciekać od Henrego, bowiem uważam to za złe, jednak Leo nie zasługuje na to, aby być na to wszystko skazany.

Z drugiej jednak strony... Jeżeli Leo uda się uciec, a mi i Willowi nie, bo uznamy, że chcemy tu zostać, to będzie złe. Patrzeć się na Lucę, który jest smutny, bo Leo mu uciekł. Czy właśnie tak czuli się Henry z Rafaelem, kiedy im uciekaliśmy? Byli smutni?

A nasi rodzice? Są szczęśliwi? A może rozpaczają za nami? Jak to pogodzić? Co zrobić, aby każda strona była szczęśliwa?

- O co chodzi, Matt? - zapytał się czule Henry, głaszcząc mnie po włosach. Na jego pytanie spojrzałem się na niego zdezorientowany, by ze zdziwieniem dostrzec, że ten wpatruje się we mnie bacznie.

- Co z mamą i tatą? Tęsknią za mną? Za nami? - zapytałem się słabo, wtulając się w niego mocniej.

- Na pewno tęsknią. Jesteś przecież ich dzieckiem - odparł Henry, co sprawiło, że bardziej się zasmuciłem.

- Czyli, że są nieszczęśliwi... - zauważyłem załamany, wtulając się bardziej w Henrego, który na moje słowa spojrzał się na mnie smutno i pogłaskał mnie czule po włosach.

- Jeżeli chcecie, to możecie przecież napisać do nich listy - zaproponował Luca, który siedział na fotelu z wtulonym w niego Leo.

- To i tak na nic... Oni i tak będą smutni... - odpowiedziałem smutny. Henry oplótł mnie szczelnie ramionami, by dodać mi otuchy.

- Mogę to załatwić, ale musiałbym wyjechać na parę dni. Trzy czy cztery i powinienem być z powrotem - oznajmił Rafael, spoglądając się na mnie. Słysząc jego słowa, spojrzałem się na niego zdziwiony. Tak samo zareagowali Luca z Henrym.

- Co chcesz zrobić? - zapytał się zaciekawiony Henry, na co Rafael uśmiechnął się.

- Załatwić coś - rzekł, co nie zadowoliło Henrego, który jednak i tak kiwnął głową, zgadzając się.

Za murami losu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz