Rozdział 47

476 22 19
                                    

___Matt___

Po tym, jak Isaac nas opuścił, spojrzałem się na Henrego.

- Musimy się uczyć? - zapytałem się, mając nadzieję, że uda mi się go przekonać do zmiany decyzji. Owszem, może i bycie uczonym przez Isaaca jest lepszym doświadczeniem, niż przez jakiegokolwiek innego nauczyciela w szkole, jednak myśl, że miałbym siedzieć i się uczyć, powoduje, że odechciewa mi się wszystkiego.

Henry westchnął, dostrzegając moją niechęć do nauki, jednak nic nie poradzę na to, że nigdy nie lubiłem się uczyć. Nie lubiłem i raczej nie polubię.

- Musisz, maluszku. Nauka dobrze Ci zrobi. Zobaczysz, kiedyś przyda Ci się ta cała wiedza - oznajmił, posyłając mi dobrotliwy uśmiech, jednak ja nie miałem zamiaru tego odwzajemniać. Zamiast uśmiechu, na mojej twarzy zagościł grymas.

Czy on naprawdę uważa, że będę kiedyś mu wdzięczny za to, że kazał mi się uczyć? Zdecydowanie nie. Cała ta wiedza, gdzie co leży na mapie albo, jak liczyć deltę do niczego mi się nie przyda.

- Wątpię - mruknąłem, krzyżując obrażony ramiona na klatce piersiowej. Niech wie, że ten cały pomysł z nauką mi się nie podoba.

Zapewne Henry nie jest zadowolony z mojego zachowania, jednak aktualnie mam gdzieś to, co teraz o mnie myśli. Will by tak postąpił. Walczyłby o swoje.

- Matt, proszę cię, rozumiem, że nie chcesz się uczyć, bo to nudne i według ciebie nie potrzebne, jednak bez odpowiedniej wiedzy, nie będziesz umiał przeżyć na tym świecie. Zagubisz sie - starał się mnie przekonać, jednak byłem nieustępliwy w tej kwestii.

Spojrzałem się na niego i milczałem chwilę, zastanawiając się, czy to co chcę powiedzieć, jest odpowiednie do sytuacji i czy coś tym ugram.

- Przecież mam ciebie, tatusiu. Pod twoją opieką się nie zgubię - odpowiedziałem. Henry początkowo zdziwił się na moje słowa, jednak po chwili na jego twarzy zagościł uśmiech.

- Masz rację, Matt. Jesteś pod moją opieką, więc jako twój opiekun, jak i tata, każę Ci się uczyć i nie chcę słyszeć żadnych słów sprzeciwu, czy to jasne? - odparł, pod koniec wpatrując się we mnie stanowczym wzrokiem, oczekując ode mnie jakiejkolwiek odpowiedzi.

Starałem się wymyśleć jakąś dobrą odpowiedź, jednak jak na złość nic nie przychodziło mi do głowy.

Uniosłem więc na niego swój pewny siebie i uparty wzrok i powiedziałem:

- Nie, nie jest jasne.

Wpatrywałem się w niego hardym wzrokiem. Natomiast on wydawał się całkowicie nie wzruszony moją odpowiedzią. Śmiałbym się nawet uznać, że rozbawiło go to nieco.

- A czy stanie sie jasne, jak już staniesz za karę w kącie? - zapytał się, wobec czego spojrzałem się na niego oburzony, po czym zszedłem z jego kolan i usiadłem z daleka od niego.

- Nie, jest już jasne - burknąłem w odpowiedzi. Dlaczego nie potrafię być, jak Will? Postawić na swoim? Przecież walczyłem tak, jak on by to zrobił, a jestem pewny, że on by zaszedł znacznie dalej, niż ja obecnie. Czyli do poddania się.

- Oj maluszku... Ale nie obrażaj się - zaśmiał się, po czym nim zdołałem choćby w jakiś sposób zareagować, chwycił mnie w pasie i posadził z powrotem na swoich kolanach - Chcę dla ciebie, jak najlepiej, maluszku... Dlatego musisz się uczyć. Nie robię tego, bo ja tak chcę. Robię to dla ciebie - rzekł czułym głosem, po czym przytulił mnie do swojej klatki piersiowej.

Czując się przyjemnie w jego ramionach i wiedząc, że nic nie uda mi się już wskórać, wtuliłem się w niego, obejmując go ramionami w pasie.

- Przepraszam, tatusiu - powiedziałem skruszony, czując się źle z tym, że tak podle się wobec niego zachowałem. Przecież Henry chce dla mnie jak najlepiej. Czy nie dobrze byłoby więc się go posłuchać?

Za murami losu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz