30

277 17 9
                                    

Pov Naruto:
- Kurwa! - krzyczę natychmiast podnosząc się do siadu. Budzę przy tym Sasuke, który powoli przecierając oczy również się budzi.

- Co? - pyta zaspany, ale ja teraz nie mam czasu na jakiekolwiek odpowiedzi.

Gwałtownie zrzucam z siebie kołdrę i nie ubierając kapci biegnę do łazienki na piętrze. Przepraszam mamo, oraz mojej świętej pamięci babciu której nawet nigdy nie miałem okazji poznać. Błagam wybacz mi ten haniebny czyn i nie ciśnij we mnie piorunem.

Przykucam przy pralce, wizualizując sobie poniszczony materiał. Japierdole jedna rzecz Uzumaki, jedna pierdolona rzecz i jak zwykle wyleciało ci to z głowy. Niepewnie chwyciłem za uchwyt i odchylając go zerknąłem do środka.

Oho, babcia tak się wkurzyła za zlekceważenie swojej ręcznej roboty, że chyba sama firanki powiesiła. Wkładam głowę do bębna pralki, by upewnić się iż nie mam urojeń. Z głośnym westchnięciem powróciłem do sypialni i stanąłem nad półśpiącym brunetem. Chyba był jeszcze bardziej zmęczony niż ja, ale patrząc na to z innej strony to nie na codzień się dostaje patelnią.

- Ruszałeś? - pytam pochylając się nad niem.
- Halo? - pytam ponownie szturchając go, na co w odpowiedzi zostaję uderzony swoją pomarańczową poduszką.

- Daj mi spać - wzdycha przewracając się na drugi bok.

Chcąc ponownie go dotknąć zatrzymałem rękę w powietrzu. On naprawdę przespał całą noc, spostrzegam wiedząc, że większość ludzi by zaśmiała się widząc iż cieszę się z takiej rzeczy.
Ostatnie noce były dla Sasuke naprawdę koszmarne, w środku nocy budził się conajmniej trzy razy co kończyło się tym, iż z szerokimi sińcami pod oczami siedział w kuchni zapijając środki nassane herbatą. Wiedziałem że nie było to dla niego zdrowe, gdyż ilość tabletek jaką zażywał powaliła by nawet konia. Nie wiem czym było to spowodowane, walką z Jonsem, czymś osobistym, czy może nawet mną, bo przecież wczoraj powiedział jak dużo nad nami rozmyślał.
W każdym razie nie wiem, czemu tak źle sypiał. Postanowiłem po prostu przy nim być, i mimo wielkiej nie chęci wlokłem siłą swoje ciało, tylko po to by z nim posiedzieć. No dobra może nie tylko po to, pilnowałem by nie przedawkował tego świństwa.

- Sasuke wiem że jesteś zmęczony, ale czy ruszałeś z pralki te pieprzone morsko-jedwabne firany mojej babci. - szepcze do jego ucha.  

- Tak, powiesiłem na dole te pieprzone,
morsko-jedwabne, firany, twojej babci. - powiedział z zamkniętymi oczami, akceptują osobno każde słowo. - Bo jesteś młotkiem który dałby im zgnić w tej pralce. - wzdycha. - A tak dla twojej świadomości morski jedwab nazywa się bisior. - dopowiada siadają.

- Wybacz że cię obudziłem - mówię drapiąc się po karku. -  jak chcesz możesz jeszcze spać przecież...

- Nie jest południe - odpowiada wstając. - Poza tym, bez ciebie i tak nie zasnę. - mamrocze cicho odchodząc. Chyba myśli, że tego nie usłyszałem i nie zamierzam wyprowadzać go z tego błędu. Naprawdę doceniam to co oferuje mi brunet, oraz to jak bardzo się dla mnie przełamuje. Dlatego jestem szczęśliwy mogąc mu jakkolwiek pomóc, nawet w tak prostych czynnościach które może i tego nie mówi, ale widzę jak bardzo sprawiają mu trudność. W końcu kto by pomyślał że tak bezduszny w swojej branży zbójca ma takie banalne problemy, jak jedzenie czy spanie.

- Chcę cię w swoim życiu, nastałe, pragnę byś w nim był. ~ te słowa doszczętnie mnie złamały.

Bo to już nie jest relacja, którą można od tak po prostu zerwać. Te pare słów uświadomiło mnie jak bardzo ważny dla niego jestem, jak bardzo mnie pragnie...

Deadly contract || SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz