31

199 17 1
                                    

Pov Naruto:
- Draniu chodź szybciej, nawet ta pani w ciąży nas wyprzedza. - powiedziałem stając kilka schodków wyżej.

- Ta.. - wzdycha opierając się o moje ramię.
- jednak założę się, że wczoraj nikt jej tak mocno nie pieprzył. - warkną trochę za głośno, bo kobieta przed nami odwróciła się patrząc na nas z niemałym skrzywieniem.

- Hah - zaśmiałem się niekomfortowo. Faktycznie po filmie, jeszcze trochę nas poniosło, a zwłaszcza mnie, że nie wiem nawet o której godzinie poszliśmy spać. Niemniej nie żałuję tego, po wyznaniu Sasuke wszystkie blokady hamujące mnie puściły i było naprawdę cudownie. - Wybacz - powiedziałem po cichu nachylając się nad uchem. Chociaż zdawałem sobie sprawę, iż to słowo niewiele w tej chwili znaczy. Pamiętam słabo czułem się na następny dzień po naszym pierwszym wspólnym razie, więc wolę nie wiedzieć jaki ból odcinka lędźwiowego brunet musi odczuwać po całej nocy. 

- Byłeś tu już? - pyta zmieniając temat, czarne tęczówki z fascynacją spoglądają na ocean znajdujący się za nami, po chwili jednak zmieniają swój kierunek patrząc wprost na mnie. Dlaczego gdy zawsze patrzymy sobie w oczy czuję jakby czas się zatrzymał? Cholera ja go naprawdę...

Powiedz mu. 

- Nie - odpowiadam krótko.

- Żyłeś w tak pięknym miejscu i nigdy go nie odwiedziłeś? - pyta, a po chwili milczenia dodaje.
- Świątynia Udo Jingu jest miejscem narodzin Ugayafukiaezu, ojca pierwszego cesarza Japonii Jimmu. Sanktuarium to jest kojarzone z ciążą i porodem. Uważa się, że woda pitna kapiąca ze skał wspomaga płodność i przynosi szczęście relacjom matka-dziecko. Ludzie przychodzący tu liczą na łatwy poród i szczęśliwe małżeństwo, więc nic dziwnego że cię tu nie było.

- Teoretycznie mnie tu nie było - odpowiadam ruszając dalej. - Moi rodzice byli tutaj podczas gdy moja mama była za mną w ciąży i tak jak można powiedzieć, że szczęśliwe małżeństwo im wyszło, to tak łatwy poród niekoniecznie... Kiedy przyszedłem na świat nie oddychałem, a moje serce nie biło. Mama była załamana, dostała ogromnego ataku paniki w momencie w którym lekarze chcieli potwierdzić mój zgon. Wtedy niespodziewanie zacząłem płakać, a moje serce z niewiadomych przyczyn postanowiło ruszyć, do tej pory moje narodziny są zagadką, więc chyba można powiedzieć że to sprawka bóstw.

- Chyba od początku masz niezwykłego farta. - mówi kiedy stajemy przed świątynią. - Takiego skupiska par jeszcze nigdy nie widziałem.

- W końcu u nas święta są traktowane niczym drugie walentynki. A teraz chodź idziemy kupić undamę.  (undama - szczęśliwe kulki)

- Ty na serio w to wierzysz Młotku?

- Tak, a teraz chodź.

Kupiłem łącznie dziesięć kulek, zeszliśmy na dół na taras. Pomiędzy skałami znajdował się cel oznaczony linią, trafienie w niego zwiastowało przyjście szczęścia. Już miałem się rzucić przedmiotem, kiedy powstrzymał mnie uchwyt na nadgarstku.

- Młotku chciałeś tu przyjść, a nawet nie znasz zasad, kobiety rzucają prawą ręką, a mężczyźni lewą. - odpowiedział rzucając pierwszy, nie trafił, ale kulka przeleciała bardzo blisko znacznika.

- To jest niesprawiedliwe - mówię kiedy undana ląduje gdzieś daleko. - To nie moja wina, że jestem praworęczny. - wzdycham pocierając oczy.

- Za to ja.. - mówi biorąc kolejny zamach mrużąc przy tym jedno oko, a kulka niczym pocisk trafia w cel. - Mam w tym doświadczenie oraz należę do 15% ludzkości, posługujących się lewą ręką. Dlatego jestem ceniony w swojej drużynie siatkarskiej i szybo awansowałem na kapitana. Twoja kolej. - dodaje, patrząc na mnie z chytrym uśmiechem.

Deadly contract || SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz