7

189 18 7
                                    

Pov Sasuke:
Od wydarzenia w którym o mało nie utonąłem minęło parę dni. Obecnie jadę z Itachim na zapowiadaną przez ojca kolacje z Haruno. Nie widzę tego za kolorowo, mam tylko nadzieję,że nikt nikogo nie zamorduję. Gdyby tak się stało wybuchłby konflikt, a to wiązałoby się z większą ilością pracy.

- Stresujesz się? - zapytał Itachi, nie odrywając wzroku od ulicy.

- Czym niby? Myślę jedynie o tym, by być jak najszybciej w domu. Jutro impreza u Nejiego, ostatnia klasa i te sprawy.. - westchnąłem. Przy bracie czułem się swobodnie, więc nie odpowiadałem lakonicznie.

- Spotkanie z narzeczoną, a tobie w głowie imprezy - uśmiechną się lekko. - W sumie to typowe dla ciebie, zaczynasz się martwić dopiero gdy termin goni. - Prychnąłem w odpowiedzi na to, za bardzo mnie zna i nie będę się z nim wykłócać, że to nieprawda. - Jesteśmy na miejscu.

Znajdujemy się na wschodnim krańcu Los Angeles, jest tu jedna z wielu posiadłości mojej rodziny. Ta willa służyła właśnie do spotkań, z wyglądu przypominała tą w której mieszka ojciec. Weszliśmy schodami do góry, dwóch ochroniarzy przed wejściem ukłoniło się i otworzyło nam drzwi. Przeszliśmy przez długi czerwony korytarz, aż do docelowego wejścia.

- To co gotowy? - brat zatrzymał się patrząc na mnie.

- Bardziej już nie będę.- uśmiechnąłem się kpiąco, trzeba było przybrać maskę wyższości. Otworzyłem mocarne czarne drzwi, stawiając pierwszy krok w pomieszczeniu. Sala ta jest średniej wielkości, kafelki w niej są biało czarne, układają się w szachownice. Okien nie ma po bokach jedynie na suficie. Na środku stoi duży okrągły matowo-czarny stół, dookoła na czerwonych krzesłach ze złotym obiciem siedzą wszyscy członkowie Uchiha. Dziwne, powinien być chociaż jeden przedstawiciel Haruno.

- Długo wam zeszło - rzekł ojciec, podnosząc wzrok znad talerza.

- Cóż tak bywa. - odpowiedziałem ze spokojem i zasiadłem na swoje miejsce. Itachi usiadł po mojej lewej stronie.- A teraz racz wyjaśnić w jakim celu tu jestem skoro nie widzę tu mojej narzeczonej?

- Haruno mieli drobne problemy i nie mogli się zjawić, ale z racji iż wszyscy zorganizowali sobie czas, żeby się tutaj pojawić szkoda było go marnować. Dawno się nie spotykaliśmy wszyscy razem.

- Mogłeś mnie o tym poinformować wcześniej.

- Nie, bo wiedziałem że nie przyjdziesz, poza tym niekorzy na pewno chcą ci zadać pytania.

- Prędzej tobie Fugaku - odezwał się Madara, który wcześniej ze znudzeniem patrzył na to co się dzieje. - Po co angażujesz Sasuke w twoje sprawy. Nie wmawiaj mi, że to dla Uchiha, owszem uzyskaliśmy by w ten sposób większe wpływy w Europie, jednak nie sądzę żeby było to warte swojej ceny. - Madara spojrzał na mnie, po czym wrócił wzrokiem na mojego ojca.

- Nie wciągam go w sprawy prywatne. Sasuke sam się na to zgodził. - odpowiedział ojciec ze lekko zmieszaną twarzą.

- Powiem ci jak to wygląda.- westchną Madara, odpalając cygaro. - Robisz pakt z Haruno żeby zgnieść Namikaze. Po tym jakby jeszcze nie było mało, doprowadzisz do ponownej wojny między Uchiha a Senju. Myślisz, że nie dowiedziałem się o tym, że prosiłeś Obito o uzbrojenie dla swoich ludzi. - zapadła na moment cisza, a atmosferę jaka tu panuje dałoby się ciąć nożem. - Czyżby dawne razy dawały wznak.

- Z całym szacunkiem Madara - zaczął Fugaku. - Sądzę że za bardzo boisz się Hashiramy, zachowujesz się niczym piesek na jego smyczy. Nie widzisz że jesteś na każde jego skinienie.. - i tu grubo przesadził. Po wypowiedzeniu tych słów, młodszy brat Madary pojawił się koło niego w ułamku sekundy, a w jego oczach iskrzała żądza mordu.

Deadly contract || SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz