Pov Naruto:
- Kiba też się cieszę że cię widzę, ale i tak zaraz wychodzę. - powiedziałem przepuszczając przyjaciela w progu.Godzinę temu wróciłem z lotniska i odrazu po umyciu planowałem pojechać do Sasuke. Niestety zapomniałem, że dzisiaj jest noc sylwestrowa, a co za tym idzie mogłem przewidzieć niespodziewany nalot szatyna.
- Dopiero wróciłeś do domu i już wychodzisz? Dokąd ci tak śpieszno?
- Chciałem jechać do Liam'a.
- Znowu? - spytał przewracając oczami. - Znaczy się może nie znowu, chodziło mi... A zresztą. - przerwał wracając do przedpokoju. - Dobra jedźmy już do tej twojej psiapsióły.
- Ty też? - spytałem, już nawet nie zwracając uwagi na zwrotu jakiego użył. Szczerze to wolałbym jechać do bruneta sam, bo w głównej mierze chciałem zobaczyć jak się czuje.
- Tak, może wreszcie zrozumiem co robicie tyle czasu razem.
- Raczej nie chcesz wiedzieć - mruknąłem cicho pod nosem wychodząc.
- Co? - spytał obracając się w progu
- Nic nic.. - dodałem. To będzie długi wieczór.
🌑
- Zazdroszczę temu gnojkowi mieszkania. - powiedział Kiba wyglądając zza okna.
- Sa... - kaszlnąłem przeciągle. Tydzień nie używałem tego imienia i już wyszło mi z nawyku?
- Liam jest od ciebie starszy, zresztą czy po takim czasie dalej musicie się tak obrażać?- Wiesz, można powiedzieć, że jest to coś takiego jak wasz Młotek i Drań, tylko w stosunku do siebie dodajemy nutkę nienawiści.
- Rozumiem. - odparłem nie chcąc już ciągnąć tego tematu. Odwróciłem się w kierunku drzwi, do których po chwili zapukałem. Jakie było moje zdziwienie kiedy w progu zobaczyłem nie swojego chłopaka, a jego przyjaciela, który teraz wyglądał trochę inaczej.
- Neji?
- Cześć Osamu, o Kiba ty też tutaj? - Długowłosy przesuną się, po czym jak obaj weszliśmy zamkną za nami wejście.
- Liam - powiedziałem widząc Sasuke na końcu korytarza.
- Musiałeś przyprowadzać ze sobą tego szkodnika, tak jakbym nie miał ich tu wystarczająco. - prychnął zirytowany. Co tutaj się dzieje?
- Uważaj sobie Wilson! - krzykną Kiba.
- Przypomnę tylko, że to ty jesteś u mnie. - powiedział idąc do kuchni. Przeszedłem w pośpiechu cały korytarz, chcąc znaleść się jak najszybciej bliżej Uchihy. Kiedy moim oczom ukazał się salon, zrozumiałem co miał na myśli przez wcześniejsze określenie "jakbym nie miał ich tu wystarczająco".
- Co wy tu wszyscy robicie? - spytałem widząc całą naszą paczkę znajomych. Odwróciłem się w kierunku kuchni. Sasuke stał oparty o blat i trzymając w dłoniach kubek wzruszył ramionami.
- Mnie nie pytaj.
- Kiba wiedziałeś o tym? - spytałem się, ale mój przyjaciel stał równie zdziwiony co ja.
- Już wyjaśniam, stwierdziliśmy że fajnie będzie się jeszcze spotkać w czasie wolnym i tak wiem, że wcześniej uzgodniliśmy coś innego. Jednak nie byłaby to dla was niespodzianka gdybyście odebrali telefony. - powiedział Neji.
- I dlatego wszyscy wbiliście mi na chatę? - spytał brunet.
- Można tak powiedzieć.
- Neji - odezwałem się. - Nie chciałem pytać cię o to w przejściu, ale czemu jesteś taki pomarańczowy.
CZYTASZ
Deadly contract || Sasunaru
FanfictionArt wykorzystany w okładce: holding hands - Daniel Arsham Sasuke - osiemnastolatek który posiada podwójne życie Z jednej strony należy do rodzinnej mafii jest płatnym zabójcą, a z drugiej uczęszcza do szkoły gdzie na ostatni rok nauki do jego klas...