34

131 13 2
                                    

Pov Naruto:
- Kiba też się cieszę że cię widzę, ale i tak zaraz wychodzę. - powiedziałem przepuszczając przyjaciela w progu.

Godzinę temu wróciłem z lotniska i odrazu po umyciu planowałem pojechać do Sasuke. Niestety zapomniałem, że dzisiaj jest noc sylwestrowa, a co za tym idzie mogłem przewidzieć niespodziewany nalot szatyna.

- Dopiero wróciłeś do domu i już wychodzisz? Dokąd ci tak śpieszno?

- Chciałem jechać do Liam'a.

- Znowu? - spytał przewracając oczami. - Znaczy się może nie znowu, chodziło mi... A zresztą. - przerwał wracając do przedpokoju. - Dobra jedźmy już do tej twojej psiapsióły.

- Ty też? - spytałem, już nawet nie zwracając uwagi na zwrotu jakiego użył. Szczerze to wolałbym jechać do bruneta sam, bo w głównej mierze chciałem zobaczyć jak się czuje.

- Tak, może wreszcie zrozumiem co robicie tyle czasu razem.

- Raczej nie chcesz wiedzieć - mruknąłem cicho pod nosem wychodząc.

- Co? - spytał obracając się w progu

- Nic nic.. - dodałem. To będzie długi wieczór.

🌑

- Zazdroszczę temu gnojkowi mieszkania. - powiedział Kiba wyglądając zza okna.

- Sa... - kaszlnąłem przeciągle. Tydzień nie używałem tego imienia i już wyszło mi z nawyku?
- Liam jest od ciebie starszy, zresztą czy po takim czasie dalej musicie się tak obrażać?

- Wiesz, można powiedzieć, że jest to coś takiego jak wasz Młotek i Drań, tylko w stosunku do siebie dodajemy nutkę nienawiści.

- Rozumiem. - odparłem nie chcąc już ciągnąć tego tematu. Odwróciłem się w kierunku drzwi, do których po chwili zapukałem. Jakie było moje zdziwienie kiedy w progu zobaczyłem nie swojego chłopaka, a jego przyjaciela, który teraz wyglądał trochę inaczej.

- Neji?

- Cześć Osamu, o Kiba ty też tutaj? - Długowłosy przesuną się, po czym jak obaj weszliśmy zamkną za nami wejście.

- Liam - powiedziałem widząc Sasuke na końcu korytarza.

- Musiałeś przyprowadzać ze sobą tego szkodnika, tak jakbym nie miał ich tu wystarczająco. - prychnął zirytowany. Co tutaj się dzieje?

- Uważaj sobie Wilson! - krzykną Kiba.

- Przypomnę tylko, że to ty jesteś u mnie. - powiedział idąc do kuchni. Przeszedłem w pośpiechu cały korytarz, chcąc znaleść się jak najszybciej bliżej Uchihy. Kiedy moim oczom ukazał się salon, zrozumiałem co miał na myśli przez wcześniejsze określenie "jakbym nie miał ich tu wystarczająco".

- Co wy tu wszyscy robicie? - spytałem widząc całą naszą paczkę znajomych. Odwróciłem się w kierunku kuchni. Sasuke stał oparty o blat i trzymając w dłoniach kubek wzruszył ramionami.

- Mnie nie pytaj.

- Kiba wiedziałeś o tym? - spytałem się, ale mój przyjaciel stał równie zdziwiony co ja.

- Już wyjaśniam, stwierdziliśmy że fajnie będzie się jeszcze spotkać w czasie wolnym i tak wiem, że wcześniej uzgodniliśmy coś innego. Jednak nie byłaby to dla was niespodzianka gdybyście odebrali telefony. - powiedział Neji.

- I dlatego wszyscy wbiliście mi na chatę? - spytał brunet.

- Można tak powiedzieć.

- Neji - odezwałem się. - Nie chciałem pytać cię o to w przejściu, ale czemu jesteś taki pomarańczowy.

Deadly contract || SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz