Rozdział 13

971 37 11
                                    

Wpatrywałam się w wiadomość przez dłuższą chwile. Nie słyszałam krzyków osób obok kibicującym piłkarzom, gwizdka sędziego, poleceń trenerów obu drużyn. Świat się zatrzymał, a jedyną rzeczą jaka istniała była jego wiadomość. Coś mu się stało? Ale dlaczego by pisał do mnie? Nie znamy się, fakt rozmawialiśmy kilka razy ale wiemy o sobie tyle co nic. Napewno jest ktoś kto zajmuje się nim więc po jaką cholerę to ja mam tam być? Chociaż jeżeli jednak coś mu się stanie będę go mieć na sumieniu jakby nie patrzeć.

Gdy moje myśli były daleko nagle poczułam lekkie szturchnięcie, które sprowadziło mnie do rzeczywistości. Spojrzałam w bok i mogłam dostrzec moją przyjaciółkę, która wpatrywała się we mnie ze zmarszczonymi brwiami. Jej ręka dalej spoczywała na moim ramieniu.

- Wszystko dobrze? - zapytała skanując moją twarz. Powiedzieć jej? Ale w sumie nie chce jej zawracać głowy takimi sprawami.

- Tak wszystko dobrze - powiedziałam przywołując uśmiech. Dziewczyna pokiwała głową wracając do oglądania meczu. Ja również starałam się skupić na grze jednak nie potrafiłam przez co nie pamiętam co działo się pod koniec. Wiem tylko tyle, że wygrała barca jednak pomimo uśmiechu, który był przyklejony na mojej twarzy myślałam czy jemu nic nie jest.

      
                                    *********

Od ostatniej sytuacji związanej z Hiszpanem minęły pięć dni. Nie widziałam już ich ani nie dostałam żadnej wiadomości od niego. Zastanawiałam się czy zrobiłam dobrze nie idąc tam bo jednak co z tego, że zrobiłabym to o co mnie poprosił jeżeli nie wiedziałabym co powiedzieć. W ogóle zachowuje się dziwnie przy nim, nie potrafię być sobą bo gdy na mnie tak patrzy nie potrafię normalnie funkcjonować. Serce mi zaczyna przyspieszać oraz czuje to cholernie głupie uczucie w brzuchu, którego nie chce czuć.

Gdy leżałam tak przez dłuższą chwile stwierdziłam, że jest to najlepszy czas na spacer. Nie zabierałam ze sobą słuchawek jedyne co to telefon oraz trochę pieniędzy na wszelki wypadek. Kiedy opuściłam mieszkanie zaczęłam iść sama nie wiem gdzie po prostu szłam tam gdzie mnie poniosą nogi. Po jakiś 20 minutach znalazłam się na plaży, którą pokazała mi Megan.

Usiadłam na piasku, który był nagrzany przez słońce i oglądałam jego zachód. Było naprawdę pięknie. Nagle rozległ się śmiech dziecka przez co popatrzyłam w bok. Zobaczyłam jak ucieka przez swoim tatą, a gdy ten jest blisko podnosi go do góry. Obaj uśmiechając się do siebie na co na mojej twarzy również pojawił się lekki uśmiech.

Oparłam głowę na kolanie i wpatrywałam się w ten widok. Dlaczego mój ojciec nie mógł być inny? Dlaczego musiał uciec? Nigdy nawet nie próbował się jakoś ze mną skontaktować jakbym nigdy nie istniała. No chyba, że dla niego już nie istnieje. Może poznał jakąś kobietę, która zmieniła go i poczuł coś do niej, a teraz mają dzieci, które kocha?

Poczułam jak pierwsza łza spływa po moim policzku. Nie starłam jej pozwoliłam aby swobodnie płynęła wzdłuż mojej twarzy. Nagle poczułam czyjąś obecność obok siebie. Kiedy spojrzałam aby sprawdzić kto zakłóca mi spokój zobaczyłam chłopaka, który siedzi koło mnie wpatrując się przez siebie. Miał brązowe włosy, a ubrany był w bluzę. Gdy poczuł, że wpatruje się tak przed dłuższą chwile spojrzał na mnie.

- Hej - powiedział patrząc mi w oczy. Miał je koloru brązowego lecz ciemniejsze niż Gavi. Chwila, stop dlaczego porównuje innych chłopaków do niego? Po prostu miał ciemne oczy.

- Dlaczego tutaj siedzisz? - zapytałam nie odpowiadając mu na przywitanie.

- Jakby nie patrzeć jesteśmy na plaży wiec co mam innego robić? - zapytał dalej nawiazując ze mną kontakt wzrokowy.

- Dobrze wiesz o co mi chodzi. Dlaczego siedzisz koło mnie? Ta plaża jest na tyle duża, że możesz siąść 2 metry dalej - odpowiedziałam na co parsknął śmiechem. Ta no bardzo śmieszne pewnie przylazłeś mnie zadźgać ale narazie chcesz pogadać ze swoją ofiarą.

- Jakoś tak wyszło - odpowiedział tym samym sprowadzając mnie na ziemie. Znowu zaczął oglądać horyzont przed nami. Wpatrywałam się jeszcze przez chwile w jego profil gdy również zaczęłam podziwiać widok. Trudno chociaż umrę na plaży w Barcelonie - Widziałem cię niedawno - powiedział, a mnie otumaniło.

- He? - znowu odwróciłam się w jego stronę. Może powinnam lepiej już wracać do domu? Ale jednak jest w nim coś ciekawego i nie czuje się jakoś zagrożona.

- Byłaś na plaży z jakimś typem. Zaczęliście krzyczeć, a ty byłaś spanikowana? I uciekłaś zostawiając go samego - mówił nie szczycąc mnie żadnym spojrzeniem. Zaczęłam rozmyślać nad jego słowami i wtedy zaświeciła mi się lampka w głowie. To jest ten sam chłopak, który się na mnie patrzył siedząc ze znajomymi - Mieliśmy iść za tobą, a dokładniej moje przyjaciółki chciały ale gdy szły tą drogą co ty ciebie już nie było - dokończył, a ja poczułam się dziwnie. Czyli jeszcze istnieją dobrzy ludzie.

- Em tak pamietam cię już w sensie siedziałeś z przyjaciółmi niedaleko - powiedziałam lekko się jąkając.

- Jak masz na imię? - zapytał. Czy to jest dobry pomysł rozmawiać z nieznajomym? Ostatni z nich zaczął mi wyznawać miłość. Trudno do trzech razy sztuka.

- Victoria, a ty? - spytałam tym samym ściągając jego twarz w moją stronę. Przeszył mnie lekki dreszcz pod jego spojrzeniem, lecz to nie był ten sam, który czułam gdy patrzył na mnie pewien młody piłkarz. Boże debilko uspokój się i przestań o nim ciagle myśleć.

- Ethan - wyciągnął w moją stronę rękę. Uścisnęłam ją i zaczęłam znowu oglądać zachód słońca, który prawie znikał za horyzontem morza.

                                   *******

Spędziłam z nim około 2 godziny. Nie rozmawialiśmy za dużo ale nie czułam się jakoś dziwnie, a wręcz przeciwnie cisza jaka między nami panowała była miła. Dowiedziałam się że ma 20 lat wiec jest starszy odemnie o 3 lata. Nie no bardziej 2 bo za 2 i pół tygodnie będę mieć urodziny.

Chłopak palił papierosa, gdy nagle poczułam wibracje w kieszeni spodni. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że wypisuje do mnie Megan, która grozi mi morderstwem jeżeli jej nie powiem gdzie jestem i jeżeli nie wrócę do domu. Z powodu iż nie chciałam się z nią kłócić postanowiłam się zbierać. Wstałam otrzepując dresy z piasku, który się do mnie przyczepił. Brunet podniósł na mnie spojrzenie przyglądając się moim poczynaniom.

- Było miło ale muszę się już zbierać wiec cześć - powiedziałam nawiazując z nim kontakt wzrokowy. Chłopak kiwnął w moją stronę głową i wsadził do ust papierosa zaciągając się dymem.

Gdy byłam już odwrócona od niego i zaczęłam iść w stronę wyjścia usłyszałam za sobą jego głos.

- Miło cię było spotkać Victorio - powiedział dając nacisk na ostatnią literę mojego imienia. Odwróciłam się w jego stronę lecz on nie zaszczycił mnie żadnym spojrzeniem.

O losie dlaczego stawiasz na mojej drodze samych chłopaków? W tym jednego o którym nie mogę przestać myśleć.

Witam was w kolejnym rozdziale. Mam nadzieje, że wam się podoba oraz chciałabym was poinformować, że rozdziały będą pojawiać się co 2 dni chociaż nie wykluczam tego, że mogą pojawić się dwa rozdziały tego samego dnia;)
Do następnego.
Xxx

mi maldición, mi perdición// Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz