Rozdział 12

1K 41 2
                                    

Wpatrywałam się w wiadomość jak głupia. Odpisać mu? Ale w sumie jedynce co ciśnie mi się w myślach to są wyzwiska w jego kierunku. Dobra walić go nie będę odpisywać. Zaakceptowałam pedriego i po kilku minutach dostałam od niego wiadomość w sprawie meczu. Napisał, że jedyne miejsce jakie udało mu się załatwić dla nas są przy samych barierkach. W sumie to i tak dziwne, że znalazł jakiekolwiek bo z tego co widzę to mecz jest jutro. A może nie powiem o tym Megan i nie pójdziemy? Nie to głupi pomysł, a po drugie odwdzięczę się za pierwszy mecz jaki mi sprezentowała. Polubiłam wiadomość od chłopaka na znak, że będziemy. Jest 23 wiec Meg chyba jeszcze nie śpi dlatego pójdę jej powiedzieć o jutrzejszym dniu bo jak powiem jej to jutro to mnie zabije.

Gdy weszłam do jej nory w moje nozdrza uderzył słodki zapach jej perfum. Leżała na łóżku i oglądała jakiś film lecz kiedy usłyszała otwierane drzwi podniosła wzrok na moją osobę.

- I jak było na randce? - zapytała na co zmarszczyłam brwi. Jaka randka? A no tak poszłam się spotkać z Tomásem.

- Po pierwsze to nie była randka tylko spotkanie - zaczęłam gestykulować i chodzić po jej pokoju - A po drugie, jakby to powiedzieć heh uciekłam z niej - gdy to powiedziałam blondynka rozszerzyła oczy oraz otworzyła buzie. Patrzyła na mnie z ogromnym szokiem przez co chciało mi się śmiać oraz zrobić jej zdjęcie ale zachowałam resztki powagi.

- UCIEKŁAŚ?! Ale jak? - zaczęła drzeć się na co wypuściłam powietrze z ust i siadłam koło niej.

- No zaczęliśmy normalnie rozmawiać aż nagle czuje na nodze jego rękę i zaczął mi wyznawać miłość. Ja się zestresowałam i jakoś tak wyszło - tłumaczyłam się, a ona otwierała jeszcze bardziej buzie z szoku.

- Czy on cię zaczął obmacywać bo jeśli tak to pójdę i wydrę mu...- nie dokończyła ponieważ zaczęłam się drzeć.

- CO! Nie tylko położył rękę mi na nodze - powiedziałam patrząc na nią z niedowierzaniem - Zresztą było minęło mam dla ciebie inna wiadomość - machnęłam ręką gdy przypomniałam sobie z jaką informacją tutaj przyszłam - Jakby ci to powiedzieć idziemy jutro ma mecz - powiedziałam.

- Co? Kogo niby? - pytała blondynka.

- No tak się złożyło, że jak uciekłam z spotkania to szlam na piechotę aż nagle spotkałam Gaviego i Pedriego no i oni odwieźli mnie do domu, a Gonzalez zaprosił nas na jutrzejszy mecz - powiedziałam na jednym tchu nie spoglądając jej w oczy. Jednak po dłuższej ciszy jaka zapanowała w pomieszczeniu zerknęłam na nią. Na jej twarzy były odmalowane chyba wszystkie emocje.

- Vic jeżeli sobie żartujesz w tym momencie to życie ci nie miłe - powiedziała patrząc na mnie z wielką powagą - I chcesz mi powiedzieć, że byli tutaj oraz wiedzą gdzie mieszkamy?! - zaczęła podnosić głos przez ekscytacje.

- Uwierz chciałabym żartować - powiedziałam przypominając sobie wiadomość od bruneta - Załatwił nam miejsce przy samych barierkach - i gdy to powiedziałam w pokoju rozniósł się pisk. Blondynka zaczęła tańczyć ze szczęścia przez co wywołała na mojej twarzy uśmiech.

- Boże założę sobie tą koszulkę co kupiłam, a ty założysz Gaviego i będziemy wyglądać zajebiście - gdy wspomniała o piłkarzu oraz o tym, że mam założyć jego koszulkę uśmiech zniknął mi w sekundę.

- Nie ma takie opcji - powiedziałam stanowczo na co przekręciła oczami.

- No ale Vic prooooszeeeee - zaczęła kłaść się na mnie i składać ręce w błagalnym geście. Zaczęłam kręcić głową - No proszę wiesz, że za kilka dni są moje urodziny więc spełnij moje marzenie - patrzyła na mnie z nadzieją w oczach. Kurwa czuje, że będę żałować dość długo tego co powiem.

- Dobra zgoda - powiedziałam z rezygnacją w głosie. Rzuciła się na mnie przytulając i piszcząc ze szczęścia.

Mam dość.

                                    **********

Megan od samego rana gadała tylko o meczu i o tym jak będziemy wyglądać. Nie podobał mi się ten pomysł i to bardzo ale nie potrafię jej odmawiać. Pedri wysłał mi informacje o tym, że mamy wjechać tym samym wejściem co za pierwszym razem, a ochroną mamy się nie przejmować bo będzie poinformowana.

Zaczęłam się szykować na dzisiejsze wydarzenie lecz robiłam to bardzo monotonię. Sięgnęłam po koszulkę i można było czuć na niej jego perfumy. Założyłam ją i zaczęłam przyglądać się w lustrze. Związałam włosy w kucyka oraz lekko je pokręciłam na końcówkach. Po bokach wystawało mi kilka włosów, które również były pokręcone. Gdy tak stałam i patrzyłam się w swoje odbicie związałam koszulkę przez co było mi widać trochę brzucha. Kiedy byłam gotowa wyszłam z pokoju.

Wyjechałyśmy z dziewczyną kierując się w stronę stadionu. Nagle z radia zaczęła grać ta sama piosenka, którą nuciłam wczoraj przy piłkarzach.

Tak jak zawsze było pełno ludzi, którzy blokowali przejazd, lecz po kilku minutowej walce z chęcią przejechania dostałyśmy się na parking. Blond włosa zaparkowała samochód i pędem wypadła z samochodu. Przewróciłam oczami na jej zachowanie.

- Chodź szybko - zaczęła mnie poganiać i łapać za rękę. Poczułam wibrowanie w kieszeni dlatego wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że napisał do mnie Pedro z pytaniem czy jesteśmy na miejscu. Odpisałam, że przed chwilą przyjechałyśmy i schowałam urządzenie z powrotem do kieszeni z tyłu spodni.

Szłyśmy tym samym korytarze co pierwszym razem gdy nagle z zakrętu obok wyłoniły się dwie postacie. Przed nami stał pedri wraz z gavim. Byli ubrani już w stroje klubu, jednak Gavira miał koszulkę termiczną z długim rękawem, która opinała jego mięśnie, a na nogach mieli korki, jednak zdziwił mnie widok niezawiązanych butów Pabla. Gdy chłopak zobaczył mnie w jego koszulce jego oczy powiększyły się lekko oraz znowu zobaczyłam ten sam błysk co wczoraj. Speszona odwróciłam wzrok.

- Dobrze, że jesteście. Idźcie zająć miejsce bo zaraz zaczynamy - powiedział uśmiechając się promiennie chłopak z numerem 8.

Pogadaliśmy jeszcze przez chwile i udałyśmy się w kierunku stadionu. Gavi przez cały czas nie odzywał się tylko przyglądał mojej osobie i nie powiem peszyło mnie to trochę.

               

                                  **********

Gdy mecz się zaczął znowu towarzyszyły mi te same emocje co pierwszym razem. Naprawdę polubiłam je. Fcbarceolna miała dość dużą przewagę i można to było zobaczyć gołym okiem. Jednak zszokowało mnie zachowanie gaviego ponieważ był jakby rozkojarzony? Co chwile mogłam dostrzec, że gapi się w moją stronę, a gdy miał piłkę dość często ją tracił. Nagle kiedy Ansu podał mu piłkę, piłkarz z przeciwnej drużyny wleciał w niego z nie małą siłą. Poleciał łapiąc się za plecy i mogłam dostrzec wielki ból na jego twarzy. Serce mi zamarło gdy chłopak nie wstawał przez dłużą chwile. Ludzie zaczęli szeptać między sobą, inni wyzywali tamtego chłopaka, który spowodował ból u Hiszpana. I byłam ja dla której świat się zatrzymał i jedynce co widziałam to jego na boisku. Proszę wstań. Zaczęłam po cicho prosić sama nie wiem kogo. On jakby usłyszał o czym myśle i spojrzał w moją stronę. Znowu nasze spojrzenia się odnalazły. Widział napewno, że się nim martwiłam, ba ja tam prawie na zawał schodziłam, a najlepsze w tym wszystkim jest to że sama nie wiem dlaczego, aż tak się przejmuje.

Chłopak z pomocą innych podniósł się. Jakiś lekarz zaczął oglądać mu plecy i mu je czymś psikać. Jedak nie był wstanie dalej grać i musiał zejść z boiska. Podczas drogi do szatni chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku. Gdy zniknął mi z pola widzenia nie mogłam już myśleć o niczym innym niż o nim.

Po jakiś 20 minutach dostałam wiadomość. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam, że napisał do mnie gavi.

„Przyjdź do szatni. Proszę"

Witam w kolejnym rozdziale.
Bardzo się cieszę, że opowiadanie wam się podoba oraz gdy piszecie komentarze domagając się nowego rozdziału🫶
Do następnego
Xxx

mi maldición, mi perdición// Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz