Rozdział 30

827 30 3
                                    

Ludzie wchodzili i wychodzili, a w głowie dudniła mi muzyka. Cały czas widziałam uśmiechy w moją stronę oraz osoby, które gratulowały mi związku z Pablem.

Było to dla mnie dziwne, że ktoś mi gratuluje w takiej sprawie ponieważ miałam już kilku chłopaków i w życiu nie pomyślałabym o takich słowach.

A co do mnie i Pabla to było wspaniale. Naprawdę nie sądziłam, że chłopak potrafi być tak czuły, miły i kochany. Dba o to abym czuła się bezpiecznie. Gdy się nie widzimy zawsze do mnie dzwoni i każe opowiadać o swoim dniu co robiłam.

Czasami mnie to irytowało ale doceniałam to i to bardzo ponieważ nigdy nie miałam kogoś takiego.

Uwielbiałam też w nim te jego oczy w których widziałam swoje odbicie. Były szczere i pełne życia, a szczególnie wtedy gdy opowiada mi o tym jak było na treningach lub po meczu.

A jeśli chodzi o mecze to to też trochę śmieszna sytuacja ponieważ zawsze gdy udało mu się strzelić gola dedykował go mi przy tym sprowadzając wielką fale hejtu jego fanek.

Reporterzy nie dawali nam spokoju. Po internecie krążyło masę zdjęć zrobionych nam z ukrycia lub gdy wracałam z nim z meczów. Jest to jedyna rzecz którą nie mogę zaakceptować wręcz nie potrafię.

Denerwuje mnie to że nie mogę zjeść w spokoju jebanej kanapki w parku albo iść na głupią kawę z Megan bo zaraz ktoś zrobi mi zdjęcie na których czasami wyglądam okropnie.

Ale wracając do naszych relacji. Uwielbiam to jak złości się na mnie gdy nazwę go Pabluś. I szczerze nie wiem skąd mi to przyszło do głowy. Jakoś gdy jego siostra pokazała mi jego zdjęcie z dzieciństwa to była pierwsza rzecz jaka przyszła mi na myśl.

- Jak się bawisz? - zapytał mnie chłopak o którym rozmyślałam. Jego ręce oplotły mnie wokół talii, a usta powędrowały do szyj lekko je całując.

- Jest fajnie - odpowiedziałam opierając się o niego plecami - Tak w ogóle nie dałam ci jeszcze prezentu - usłyszałam ciche mrukniecie koło ucha.

- Mówiłem ci że nie chce żadnego prezentu. Moim prezentem jesteś ty - powiedział, a ja poczułam jak fala ciepła rozpływa mi się po sercu.

Wyciągnęłam z torebki małe pudełeczko tym samym odrywając się od niego i stając przed nim. Brunet patrzył na mnie z uśmiechem od ucha do ucha, a oczy błyszczały mu się jak diamenty.

Podałam mu pakunek do ręki. Zaczął go powoli  otwierać, a gdy zobaczył zawartość jego spojrzenie powędrowało w moją stronę.

- Coś nie tak Pabluś? - zapytałam.

- Po pierwsze nie mów tak do mnie - zagroził mi palcem - Po drugie Vic nie musiałaś.

- Marudzisz jak stara baba - przekręciłam oczami - Daj założę ci to - powiedziałam.

Delikatnie złapałam cienki złoty łańcuszek na którym znajdowały się wręcz niewidoczne gołym okiem litery naszych pierwszych imion połączone obok siebie.

Przyznam się że nie podobały mi się nigdy takie naszyjnik na których widniała wielka litera jakiegoś imienia jednak gdy zobaczyłam ten po prostu musiałam go wziąść.

Literki były naprawdę mało widoczne i zrobione w pięknym stylu.

- Dziękuje - powiedział i złożył na moich ustach pocałunek.

Nagle koło nas zjawiła się dobrze znana mi blondynka, która zaczęła się drzeć.

- Boże ja rozumiem miłość miłością ale ludzie nikt nie chce oglądać jak się pożeracie. Bez przesady - spojrzałam się na nią spod byka natomiast Gavira zaczął się perliście śmiać.

                                 ***********

Na sale wjechał tort, a koło niego znajdowało się pełno świeczek, których ogień sięgał prawie do sufitu.

Ludzie zaczęli wiwatować, śpiewać i klaskać chłopakowi, który teraz znajdował się za ciastem, a na jego twarzy znajdował się uśmiech.

Widziałam jak bardzo był szczęśliwy, że może otaczać się tymi ludźmi.

I wtedy zrozumiałam jaką jestem szczęściarą, że los postawił na mojej drodze właśnie jego.

Nagle ktoś popchnął mnie w ramiona bruneta. Jego silne ręce znowu mnie oplotły w sposób, który lubiłam najbardziej w których czułam się bezpieczna i uchroniona przed całym złem tego świata.

Na sali zaczęli rozbrzmiewać krzyki gości, którzy powtarzali w kółko ,,gorzko"

Złapałam kontakt wzrokowy z nim i zaczęłam się śmiać i to bardzo. Pierwszy raz od nie wiem kiedy był on naprawdę szczery. W jego ciemnych oczach błyszczały wszystkie światełka, które znajdowały się koło nas.

Nasze usta odrazu znalazły drogę do siebie. Jakby już dawno ją znały i tylko czekały aż mogą połączyć się znowu.

Wkoło rozniósł się wiwat jednak my byliśmy w swoim małym świecie do którego nikt nie miał miejsca. Tylko my.

             
                               *********

Wyszłam na taras ponieważ ktoś do mnie dzwonił. Niestety nie zdążyłam odebrać jednak numer, który znałam już na pamięć zostawił po  sobie wiadomość.

Numer za którym jeszcze kilka tygodni temu dałabym się zabić.

Zaczęłam czytać w kółko tekst, który nie mógł mi wejść do głowy.

,,Witam, chcieliśmy serdecznie pani pogratulować wysokich procentów z egzaminu, który miał zadecydować o tym czy zobaczymy się w następnym semestrze. Chcieliśmy poinformować, że pani wynik był jednym z najwyższych i widzimy się za niecały miesiąc na uczelni ponownie."

Przez chwile nie wiedziałam jak poprawnie oddychać. Fakt prawo było od zawsze moim ogromnym marzeniem i wiedziałam, że jest to opłacalny zawód jednak gdy pojawił się on stanęłam pod znakiem zapytania.

Chociaż mogłam pomyśleć wcześniej o tym i przerwać to wcześniej jednak nie potrafiłam. Nie potrafiłam oprzeć się mu.

Nagle poczułam za sobą czyjąś obecność. Żar bijący od czyjegoś ciała. Od osoby która postawiła mnie do życia.

- Czemu tutaj jesteś sama? - zapytał na co lekko przymknęłam oczy powoli odwracając się w jego stronę.

- Musiałam się przewietrzyć - kłamstwo wyleciało z moich ust bardzo swobodnie, a uśmiech pojawił się bardzo naturalnie.

- Napewno? Wyglądasz trochę... - nie pozwoliłam mu skończyć.

- Tak naprawdę czuje się świetnie w końcu są twoje urodziny i cieszę się, że mogę świętować je razem z tobą - kłamstwa, kłamstwa same kłamstwa.

Chłopak złapał moją rękę i uśmiechając się promieniście poszliśmy tańczyć.

Niestety nie pamietam nic co działo się dalej ponieważ gdy złapałam za pierwszego drinka on zamienił się w kilka innych.

I było naprawdę dobrze. Przestałam pamiętać o informacji ze swoich studiów, a widziałam tylko jego twarz.

Jednak stan w jakim się znajdowałam był tylko na chwile, a rano musiałam znowu stoczyć walkę z rzeczywistością.

Witam w kolejnym rozdziale;)
Mam nadzieje, że się wam podoba oraz chciałabym wam naprawdę podziękować za wszystkie komentarze bo po mimo, że na nie nie odpowiadam nie znaczy, że ich nie widzę.
Do następnego🫶
Xxxx

mi maldición, mi perdición// Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz