Rozdział 28

747 41 1
                                    

Jechałam wraz z piłkarzami oraz ich partnerkami ogromnym busem. Każda z nich wyglądała niesamowicie po mimo tego, że ubrane były w dresy i bez makijażu. Czułam się przy nich brzydsza jak brzydkie kaczątko, które wyróżnia się w tłumie.

Oczywiście nie pokazywałam tego po sobie tylko siedziałam z wysoko uniesioną głową po mimo faktu, że czułam się źle.

Być może było to również spowodowane zachowaniem Gaviry ponieważ od chwili kiedy wsiadłam do pojazdu chłopak nie zwrócił na mnie uwagi. Rzucił leniwe ,,cześć" i wrócił do grzebania w telefonie aż do tej chwili.

Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wczoraj jeszcze rozmawialiśmy normalnie przy tym żartując. Nawet wysyłaliśmy sobie nawzajem śmieszne tik toki oraz śmiałam się że fani nazywają go ,,angry birds"

Próbowałam zwrócić uwagę chłopaka na siebie lekko dotykając go nogą ale nie dawało to żadnych skutków dlatego przez większość czasu rozmawiam z pedrim oraz dziewczyną Ferrana.

Miała na imię Sira i opowiadała mi o swoich osiągnięciach w jeździe konnej. Miała naprawdę przyjazną aurę i powodowała uśmiech na twarzy drugiej osoby. Po mimo że nie znałam jej długo to szczerze mogłam przyznać, że jest bardzo miłą osobą.

- A ty Victoria co najbardziej lubisz robić? - zapytała

- Szczerze to chyba najbardziej lubię włączyć na maxa swoją ulubioną playliste i iść oglądać zachody słońca. Uspokaja mnie to jakoś - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Dziewczyna kiwnęła głową na znak, że rozumie.

- A tak w ogóle to co ubierasz na imprezie za dwa dni? Bo ja zastanawiam się nad spodniami ale... - kolejne pytanie padło z ust dziewczyny na co zmarszczyłam brwi. Jaka impreza?

Brunetka widząc moje zdziwienie szybko zaczęła mi wyjaśniać.

- Gavi ma za dwa dni urodziny. Organizuje imprezę wczoraj to ogłosił. Nie mówił ci nic? - czułam jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce.

Chociaż co ja się dziwie jestem nic nie wartą dziewczyną. To jest wiadome, że nie traktuje mnie jak kogoś komu może nadać pseudonim przyjaciel. A ja głupia jak zwykle dałam się nabrać.

Ale jeżeli mnie nie lubi to po jaką cholerę siedzę teraz tutaj i jadę z tymi wszystkimi ludźmi. Przecież mógł napisać mi wczoraj, że jednak mam nie przychodzić.

Przeprosiłam dziewczynę i powiedziałam, że muszę iść skorzystać z toalety, która mieściła się pod schodami.

Pomieszczenie było małe ale przynajmniej nikt mnie nie widział. Czułam jak łzy zbierają mi się pod powiekami sama nie wiedząc dlaczego. Przecież to było wiadome.

Ulotnie się szybko z tego debilnego spotkania i na tym nasz kontakt się zakończy. Dam mu spokój, a on znajdzie kolejną naiwną dziewczynę, której zamąci w głowie. Tak jak zrobił to mi.

Gdy byłam w stanie pokazać się na oczy innym poszłam w stronę miejsc zajmowanych przez Gavire i Gonzaleza.

Nie spojrzałam się w stronę młodego Hiszpana chociaż bardzo kusiło. Kusiło mnie wyrzucić mu ten durny telefon przez okno. Pewnie już pisze z jakąś inną. Chociaż co mnie to interesuje. To nie moja sprawa.

- Wszystko okej? - zapytał pedri przyglądając się mojej twarzy.

- Tak wszystko jest dobrze - posłałam w jego stronę uśmiech jednak jego to nie przekonywało. Uciekłam wzrokiem i zobaczyłam jak Pablo na nas zerka. W jego spojrzeniu widziałam nienawiść?

Usiadłam na przeciwko niego. On znowu zaszył się w swoim telefonie dlatego cicho westchnęłam i oparłam głowę o szybę przymykając lekko oczy.

***********

Gdy w końcu dotarliśmy na miejsce zostaliśmy przydzieleni do pokojów hotelowych. Każdy miał osobne pokoje. Moje bagaże czekały już w środku, a dokładniej sukienka oraz torba w której miałam schowane buty i kosmetyczkę.

Podeszłam do łóżka na którym znajdowało się moje ubranie i przejechałam po niej opuszkami palców.

Kiedy wpatrywałam się w czarny materiał nagle mnie olśniło. Jeżeli tak bardzo chce mnie unikać to ja mu tego nie ułatwię. Sprawie, że nie będzie mógł mnie wyrzucić ze swojej głowy aż w końcu ulegnie, a wtedy to ja kopne go w dupę i wyjdę.

Włączyłam piosenki aby umilić sobie czas i zabierając ze sobą kosmetyczkę poleciałam do łazienki.

Wyrzuciłam wszystko na marmurowy blat i zastanawiałam się jaki makijaż zrobić. Stwierdziłam, że jeżeli będzie się to odbywać na wieczór to postawie na mocniejsze kolory.

Po przyklejeniu ostatniego kryształku spojrzałam na skończony efekt w lustrze.

Zrobiłam mocną kreskę przy której znajdowały się kryształki podobnie jak nad brwią schodzące wzdłuż nosa. Usta pokryłam matową pomadką w kolorze jasnego brązu.

Byłam bardzo zadowolona z efektu jaki zrobiłam ponieważ zazwyczaj malowała mnie Megan.

Wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę łóżka. Zaczęłam zakładać sukienkę jednak miałam problem z zawiązaniem jej. Mogłam pomyśleć wcześniej o tym i iść po Sirę aby mi pomogła.

Dobra mam dwie opcje. Pierwsza to zadzwonić do Gaviry ale on jest na mnie obrażony sama nie wiem o co i zresztą i tak pewnie nie odbierze, a druga opcja to jest męczenie się samemu z tym dziadostwem.

Jednak te obie opcje są bezsensu. Usiadłam na łóżku głośno wzdychając. Boże za jakie grzechy?!

W końcu przypomniałam sobie jeszcze o Pedro. Szybko złapałam za telefon i zadzwoniłam do niego.

Chłopak po trzech sygnałach odebrał komórkę.

- Musisz przyjść do mojego pokoju bo mam problem - powiedziałam szybko nie czekając na jego odpowiedź tym samym się rozłączając.

Po kilku minutach usłyszałam ciche pukanie w drzwi. Poszłam je otworzyć, a moim oczom ukazał się brunet ubrany w czarny garnitur. Wyglądał naprawdę dobrze i przystojnie.

- Co jest? - zapytał wchodząc do środka.

- Musisz zawiązać mi sukienkę z tyłu bo ja sama nie daje rady - odpowiedziałam odwracając się do niego plecami.

Pedri podszedł do mnie i delikatnie wziął w palce sznurki. Za każdym razem pytał się czy nie za mocno wiąże oraz czy jest dobrze.

Gdy w końcu byłam gotowa spojrzałam się na siebie w lustrze.

Suknia podkreślała wszystkie moje krągłości przy tym komponując się elegancko. Rozcięcie na udzie dodawało jej jednak charakteru przez co była niesamowita.

Buty posiadały błyszczący się pasek oraz kokardę przy końcach. Wyglądały niesamowicie.

- Ładnie wyglądasz Vic - powiedział chłopak za mną. Spojrzałam na jego odbicie.

- Ty również wyglądasz całkiem całkiem - zaśmiałam się.

- ¿Puedo? - wyciągnął w moją stronę rękę, którą odrazu przyjęłam.

Zabrałam ze sobą czarną torebkę i wyszliśmy na korytarz. Zamknęłam drzwi na klucz po czym pedri zaczął prowadzić mnie w nieznanym kierunku.

Witam w kolejnym rozdziale.
Mam nadzieje, że się wam podoba:)
Do następnego
Xxxx

mi maldición, mi perdición// Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz