Rozdział 11

1K 38 6
                                    

Po odsunięciu szyby moim oczom ukazali się piłkarze fcbarcelony, a dokładniej Gavi i Pedri. Patrzyłam na nich w otumanieniu bo naprawdę ostatnią rzeczą jaką teraz pragnę to rozmowa z nim. Pedri jako pierwszy przerwał ciszę jaka panowała między nami.

- Hej - powiedział zwracając moją uwagę na niego. Ubrany był w zieloną bluzę i czarne dresy. Podobnie brunet obok niego ubrany był w dres tylko, że koloru czarnego - Co tu robisz? - zapytał uśmiechając się lekko.

- Stoję nie widać? - zapytałam z sarkazmem w głosie ponieważ byłam zdenerwowana wcześniejszym zajściem na plaży, a teraz jeszcze oni i te jego oczy, które wywiercają mi dziurę w twarzy. Niech ten dzień już się skończy.

- Widzę, że jesteś w nie najlepszym humorze - zaczął cicho się śmiać na co przekręciłam oczami zakładając ręce na pierś.

- Coś jeszcze bo śpieszy mi się - powiedziałam tym samym wywołując na twarzy Pedro zmieszanie. Nagle usłyszałam głos koło mnie.

- Zauważyłem, że dość często się spieszysz estimado - powiedział na co zaczęłam piorunować go wzrokiem. Toczyliśmy walkę na wzrok gdy w końcu odpuściłam i zaczęłam iść przed siebie. Co za dupek boże. Myśli, że może mnie upominać i jeszcze nazywać mnie kochaną? Nie jego doczekanie.

Usłyszałam za sobą, że samochodu zgasł, a później otwieranie i zamykanie drzwi. Przekręciłam oczami ponieważ wiedziałam, kto za mną idzie.

- Victoria no nie obrażaj się - krzyknął Gavira, a mnie zamurowało. Gdy usłyszałam z jego ust moje imię poczułam znowu to głupie uczucie w brzuchu. Co jest ze mną nie tak do cholery? W ogóle skąd on zna moje imię? A no tak mecz, przedstawiłam mu się jak podszedł.

Zaczęłam powoli odwracać się i zobaczyłam go przed sobą. Stał trochę za blisko przez co prawie stykaliśmy się klatkami piersiowymi. Otoczyły mnie jego perfumy. Były mocne ale nie jakoś bardzo takie idealne. Mogłam w nich wyczuć również coś słodkiego, coś co komponowało się nieziemsko z nimi. Znowu nawiązałam z nim kontakt wzrokowy i mogłam dostrzec przez ułamek sekundy taki jakby błysk w jego oczach. Mogłam też przyjrzeć się dokładniej jego twarzy. Miał kilka pieprzyków na twarzy oraz lekki zarost w którym wyglądał dobrze. Brwi miał lekko ściągnięte w dół. A jego oczy, boże one mają w sobie coś co mnie po prostu pochłania. W niektórych miejscach ma je lekko zielone, a środek jest koloru jasnobrązowego. Są cudowne. Boże Victoria, kretynko przestań. Zaczęłam się karać w myślach gdy nagle usłyszałam ciche kszątnięcie.

Pedri stał za brunetem, który skanował moją twarz. Zaczął się głupio uśmiechać na co wywróciłam oczami.

- Nie chce wam przeszkadzać - zaczął mówić, lecz chłopak przedemną w ogóle go nie słuchał - Ale jest zimno i ciemno - powiedział. Potaknęłam głową i odwróciłam się w próbie dojścia do domu.

- Wiec jeśli chcesz możemy cię podwieść - dokończył. Zatkało mnie. Czy oni zaproponowali mi podwózkę? Sławni piłkarze. Moje życie jest dziwne.

Wypuściłam powietrze z nosa i wyciągnęłam telefon. Na ekranie widniała godzina 22.30 było późno, bardzo późno. Znowu spojrzałam w stronę chłopaków przedemną. Dobra mam dwie opcje. Albo schować dumę w kieszeń i wsiąść do samochodu przy tym bezpiecznie dotrzeć do domu lub nie chować dumy w kieszeń i chodzenie jakimiś ciemnymi uliczkami w których mogą kręcić się jakieś menele ewentualnie zboczeńcy.

- Niech będzie - powiedziałam kierując się w stronę samochodu. Minęłam się z młodym Hiszpanem łapiąc kontakt wzrokowy i posłałam w jego stronę lekki uśmiech. Gonzalez otworzył mi drzwi od samochodu na co powiedziałam ciche dzięki i usadowiłam się na tylnim siedzeniu. W moje nozdrza uderzył zapach perfum obu chłopaków, lecz bardziej przezwyciężały perfumy Gaviego. Gdy położyłam rękę na siedzeniu poczułam jakiś materiał, a dokładniej jakąś bluzę. Na dole leżała torba treningowa. Gdy w końcu chłopaki się usadowili Pedri zapytał mnie o miejsce w którym mieszkam. Podałam mu lokalizacje i zaczął kierować się w tamtym kierunku. Z głośników zaczęła lecieć piosenka ,,esta dañada" śpiewana przez Ivana Cornejo.

- Długo mieszkasz w Barcelonie? - zapytał chłopak kierując samochodem na co popatrzyłam w jego stronę.

- Narazie jestem tutaj prawie 4 tygodnie - powiedziałam, a chłopak co kilka sekund zerkał na mnie w lusterku.

- Jak na 4 tygodnie dobrze mówisz po hiszpańsku - powiedział gavi na co przeniosłam spojrzenie na niego.

- Ta uczyłam się go i moja przyjaciółka tu mieszka od 5 lat wiec przyjeżdżałam kiedy tylko mogłam. No i gdy wychodziłam sama coś załatwiać np w sklepie, a nie mogłam się dogadać z nikim to stwierdziłam, że jednak muszę chociaż jakieś podstawy znać - odpowiedziałam gapiąc się w jego stronę. Pokiwał lekko głową na znak że rozumie. Zaczęłam cicho nucić słowa piosenki oglądając widok przez okno.

- Su felicidad terminó, su esperanza desapareció - śpiewałam cicho i zauważyłam, że Pedro wystukuje piosenkę o kierownice. Gdy zaczęły lecieć słowa ,,ay qué bonita está tu carita" Gavi odwrócił się w moją stronę posyłając mi oczko na co dostałam rumieńca. Boże dlaczego on się tak zachowuje?


*************

Podróż minęła mi naprawdę miło. Najwiecej rozmawiałam ze starszym chłopakiem, lecz Pablo również zadawał mi czasami jakieś pytania lub odpowiadał na moje. Oczywiście nie obeszło się bez jego uśmiechów i spojrzeć, jednak muszę przyznać, że zawsze patrzył się na moją twarz, a nie zjeżdżał nim od góry do dołu oceniając moje ciało tak jak to robi większość chłopaków. Kiedy dotarliśmy pod dom mojej przyjaciółki zaczęłam się zbierać do wyjścia z pojazdu.

- Przyjdziecie na mecz? - zapytał Pedri na co moja rękę zamarła na klamce. Powoli odwróciłam się w jego stronę patrząc z szokiem na jego twarz.

- Emm z tego co mi wiadomo to Megan nie planuje nic związanego z kolejnym meczem wiec raczej nie - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.

- A co jeśli was zapraszamy? - znowu zadał pytanie, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Czy on nas zaprosił na ich mecz?

- Pewnie będzie chciała iść ale... - nie dane mi było skończyć ponieważ brunet mi przerwał.

- To super wyślę ci co i jak tylko mogłabyś podać mi swojego instagrama ? - zapytał na co jeszcze bardziej wbiło mnie w ziemie. Byłam w tak wielkim szoku, że nawet nie wiem kiedy wyciągnęłam telefon pokazując mu moją nazwę. Chłopak zapisał sobie moją nazwę i posłał mi nieziemski śmiech. Jeszcze przez kilka sekund siedziałam tak otumaniona i patrzyłam w ich stronę gdy w końcu otworzyłam drzwi pożegnałam się i podziękowałam za podwózkę.

Szybko wpadłam do domu zostawiając buty w przed pokoju i pognałam do swojego pokoju. Okej to było dziwne i to bardzo dziwne. Idę wziąść kąpiel. Długą kąpiel. Gdy wyszłam z zaparowanej łazienki ubrana w swoją piżamę w koale wróciłam do pokoju. Chciałam przesunąć pościel dlatego zabrałam telefon i kładąc go na stolik obok zobaczyłam powiadomienie z instagrama. Jedno to było że pedri wysłał mi zaproszenie abym go zaakceptowała, a drugie było od Pabla.

,,Na kolejny mecz ubierz moją koszulkę hermosa"

Czy Victoria założy koszulkę gaviego? Jak myślicie?
Tłumaczenia do rozdziału:
Su felicidad terminó, su esperanza desapareció - jej szczęście się skończyło, nadzieja zniknęła
ay qué bonita está tu carita - och, jak piękna jest twoja twarz.
hermosa - piękna
Do następnego
Xxx

mi maldición, mi perdición// Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz