Rozdział 1

2.8K 47 3
                                    

Nienawidzę lotnisk, a szczególnie gdy jest na nim pełno ludzi, którzy nie potrafią chodzić. Krążę po nim już 10 minut i szukam blond czupryny która miała na mnie czekać ale prędzej stracę jakąkolwiek cierpliwość niż ją znajdę. Na dodatek szybciej by było zadzwonić ale moje szczęście jest na tak wysokim poziomie, że rozładował mi się telefon i teraz chodzę w kółko w celu znalezienia jej. Stanęłam obok kawiarni i zaczęłam się rozglądać aż w pewnym momencie poczułam czyjeś ręce na swojej talii. Odskoczyłam odrazu i przyszykowana na atak zobaczyłam przed sobą niską blondynkę, która jednocześnie była przerażona ale również rozbawiona moją reakcja.

- Boże Victoria jakbyś zobaczyła swoją minę - zaczęła blondynka na co ja patrzyłam się z mordem w oczach. Czasami jej nienawidzę.

- Bardzo śmieszne naprawdę ha ha boki zrywać . Jezu Megan ty posiadasz coś takiego czasami jak mózg myślałam, że to jakiś zboczeniec - dziewczyna na moje słowa przewróciła oczami i dalej zaczęła się śmiać.

- Nie dramatyzuj i chodź bo mam dość już tych ludzi tutaj - zabrała moja torbę i zaczęła kierować się ku wyjściu z lotniska.

Nie odpowiadając jej zabrałam walizkę i szłam za nią. Mimo tego, że miałyśmy odmienne charaktery przyjaźnimy się razem od momentu gdy w przedszkolu jedna dziewczynka zaczęła się śmiać, że wyglądam jak pączek, a wtedy Megan rzuciła w nią lalką i kazała jej spadać. I właśnie tak przyjaźnimy się już kilkanaście lat nawet pomimo tego, że 5 lat temu Megan wyprowadziła się z rodzicami do Barcelony. Z moich wspomnień wyrwał mnie głos obok.

- Masz przygotowany pokój obok mojego bo moja mama stwierdziła, że tak będzie wygodniej niż jakbyśmy dzieliły razem - mówiła nie odwracając się do mnie - chociaż i tak wydaje mi się, że więcej czasu będziemy spędzać na zwiedzaniu, imprezowaniu i takie tam - zaczęła się śmiać

- Taaa napewno. Jak narazie to jedyne co chce zrobić to położyć się bo mam już dość tego chodzenia, jeszcze w samolocie siedziało przy mnie dziecko które irytowało mnie z każdą minutą i miałam już myśli mordercze - zaczęłam się żalić na co blondynka zaczęła się śmiać.

- Tak Victoria wiem, że nie lubisz dzieci ale bez przesady nie mogło być aż tak źle - zaczęła na co szybko jej przerwałam.

- Po pierwsze było bardzo źle bo jakby ktoś ci darł jape nad uchem to uwierz o niczym innym byś nie myślała, a po drugie ja nie nie lubię dzieci ja ich ich wręcz nie cierpię - zaczęłam mowić jej to bardzo poważnie - No ewentualnie toleruje te grzeczne dzieci ale takie zdarzają się raz na milion - dokończyłam i zaczęłam iść dalej

- Kocham twoja charyzmę - powiedziała sarkastycznie na co wywróciłam oczami.

Gdy opuściliśmy lotnisko zaczęliśmy kierować się w stronę parkingu na którym odrazu zobaczyłam samochód dziewczyny. Zaczęłam kierować się w jego kierunku. Wpakowaliśmy do bagażnika moją walizkę i torbę, a potem wsiadłyśmy do środka. Megan odpaliła samochód i zaczęła wyjeżdżać z parkingu natomiast ja zaczęłam podłączać się do radia i puszczać piosenki. Gdy jechaliśmy po hiszpańskich drogach i śpiewając na całe gardło rożnego rodzaju piosenki wreszcie poczułam się że żyje. Naprawdę uwielbiałam Hiszpanie bo pomimo tego, że byłam w niej 2 teraz 3 razy w życiu czułam się jakbym mieszkała tu od urodzenia. Dlatego jestem pewna, że zacznę studiować w Hiszpanii a kiedyś się do niej wyprowadzę.

- Dobra jesteśmy na miejscu chodź do środka bo moja mama nie mogła się doczekać aż cię znowu zobaczy - powiedziała szybko i wyszła zaczynajac kierować się w stronę domu.

Rodzice Megan zawsze traktowali mnie jak drugą córkę, byli naprawdę wspaniali i zawsze mi pomagali. Szybko wysiadłam z samochodu i zaczęłam iść w stronę drzwi. Po wejściu usłyszałam trzaskanie szafkami i głosy. Dom rodziców mojej przyjaciółki był naprawdę piękny. Był duży koloru białego z naprawdę prześlicznym ogródkiem który posiadał też basen. Mieszkali na tej bogatszej dzielnicy i było to widać. Gdy ściągnęłam buty zobaczyłam na ścianie ramkę z zdjęciami na których się znajdowałam przez co zrobiło mi się naprawdę miło na sercu.

- Victoria jak dobrze cię widzieć! - krzyknęła Rose, rodzicielka mojej przyjaciółki - Ale ty wyrosłaś, ostatnim razem jak cię widziałam byłaś niższa - zaczęła mi się przyglądać.

- Mamooo zostaw ją bo w końcu ucieknie - zaczęła mówić z zażenowaniem blondyna - chodź pokaże ci pokój - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę schodów.

Gdy otworzyła drzwi od pokoju moim oczom ukazało się duże łóżko oraz okno na panoramę Barcelony. To był naprawdę nieziemski widok na dodatek był zachód słońca. Pokój był w kolorach bieli i beżu. Na jednej ścianie znajdowały się białe cegiełki które przyzdabiały pokój. On był naprawdę piękny.

- Wow - byłam tylko tyle wstanie wypowiedzieć ponieważ naprawdę mnie zatkało.

- Ta wiem jest ładny, no wiec mój tata przyniesie ci zaraz walizkę wiec się będziesz mogła rozpakować - powiedziała gdy nagle przez drzwi wszedł James.

- Cześć Victoria przyniosłem twoją walizkę i torbę - powiedział.

- Dziękuje - powiedziałam i podeszłam się przytulić - nie mogłam się doczekać aż znowu do was przyjadę - powiedziałam z radością.

- Uwierz, że my także, a Megan zaczęła mówić o twoim przyjeździe od momentu jak jej napisałaś, że ją odwiedzisz - zaczął się śmiać.

Odrazu spojrzałam na przyjaciółkę i zaczęłam się do niej głupio uśmiechać na co ona wystawiła w moja stronę język i zaczęła się śmiać. Naprawdę uwielbiam to miejsce.

- Dobra dziewczyny ja was zostawiam żebyście mogły ze sobą porozmawiać - powiedział i wyszedł zostawiajac nas same. Odwróciłam się do blondynki i zaczęłam się uśmiechać.

- Czemu się tak szczerzysz? - zapytała wpatrując się we mnie, aż w końcu zrozumiała o co mi chodzi - ooo nie nawet sobie nie myśl, że pomogę ci się rozpakowywać napewno nie jedyne co to mogę cię wspierać mentalnie - zaczęła wstawać i kierować się w stronę wyjścia.

- No ale to nie zajmie długo no proszę - zaczęłam ją błagać ale na marne.

- Nie, pamiętasz jak przyjechałaś tu pierwszy raz i zaczęłam ci pomagać w rozpakowaniu się? - zapytała mnie na co ja potaknęłam skinieniem głowy - no to powinnaś pamiętać jak zaczęłaś się na mnie drzeć bo kładłam ci rzeczy nie tam gdzie trzeba i przez to zarobiłam poduszka w łeb - mówiła z ironią w głosie po czym wyszła.

Odwdzięczę się za to, zobaczysz.

***********

Gdy skończyłam się rozpakowywać na dworze było już ciemno dlatego sprawdziłam która godzina. Była już 22 dlatego stwierdziłam, że pójdę się umyć i przebrać w piżamę. Gdy wróciłam do pokoju położyłam się w łóżku i dalej nie mogłam uwierzyć, że znowu tu jestem. Czuje, że to będzie najlepszy czas w moim życiu oraz mam nadzieje że wydarzy się coś ciekawego. Niestety wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to co się wydarzy wywróci moje życie do góry nogami i będzie moim przekleństwem od którego nie będę potrafiła się uwolnić ponieważ będzie mnie pochłaniać kawałek po kawałku aż nie zostanie nic.

Witam was kochani.
Zaczynam historie, która mam nadzieje wam się spodoba :)
Do następnego pa.

mi maldición, mi perdición// Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz