Lodowe widmo

129 7 0
                                    

Był rok 1812. W zimowej kranie zwanej "Ice dream" panowały chłód i burze. W pewnej dość małej wiosce należącej do terytorium landu osiedliło się pewna rodzina. Z czasem ludu przybywało a warunki stawały się coraz cięższe. Zadowalali się każdym pojedynczym posiłkiem. Gdy mężczyźni byli na łowach, kobiety zajmowały się domem i ewentualnym potomstwem. Pewnej bardzo mroźnej nocy zaczęła się olbrzymia burza. Grzmoty, błyski oraz pioruny pustoszyły wioskę i wszystko co stanęło im na drodze. Ogromny wiatr zrywał dachy z domów i niszczył każdą przeszkodę. W jednej z chatek mieszkała rodzina składająca się z matki, ojca oraz prześlicznej córki Alexy. Rodzice postanowili uciekać. Biegli przed siebie a błyski rozświetlały niebo, przejmując się grzmotami i własnym bezpieczeństwem zatrzymali się kiedy nie mieli już sił i schowali się pod jakimś starym głazem. Nagle dostrzegli, że nie ma z nimi Alexy. Rodzice nawoływali córkę i próbowali dostrzec ją w oddali choć przeszkadzała im w tym nawałnica śniegu. Kiedy czekając w napięciu po wielu minutach, które ciągnęły się dla nich godzinami, nie dostrzegli dziewczyny - załamali się. Z ich oczu popłynęły łzy. Kobieta cała się trzęsła a mężczyzna okrywając ją swoim ciałem patrzył pustym wzrokiem w jakiś niewidoczny punkt w oddali. Kiedy wszystko się uspokoiło, małżeństwo postanowiło wrócić do chatki żeby odnaleźć córkę z dziwnym przeczuciem, że ktoś ich obserwuje. Wracając nie wyzbyli się tego wrażenia. Kiedy stanęli chatką o dziwo było cała, lecz usłyszeli cichutkie kroki w środku...zdenerwowani powoli otworzyli drzwi i weszli. Zobaczyli ciało swojej córki. Była blada, zimna a jej oczy błyszczały niewyraźnie. Jej twarz zastygła w wyrazie przerażenia. Miała delikatnie uchylone wargi. W nadziei rodzice oczekiwali choćby delikatnej pary z ust oznaczającej, że córka oddycha. Niestety - na próżno. Po wielu tygodniach odbył się pogrzeb a populacja wioski spadła o ponad połowę. - opowiedział nam przewodnik kiedy nagle usłyszeli cichy szept w niechlujnym, nieznanym nikomu języku. Następnie pękły wszystkie okna a ze ścian zaczął walać się gruz. Wystraszeni turyści szybko wybiegli z budynku, który kilka sekund później - zawalił się. I tak kończy się historia o rodzinie, której burza zakończyła szczęśliwe życie i rozpoczęła wieczną rozpacz oraz wyrzuty sumienia.

Opowieści z dna szafy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz