Drakunabell

16 5 0
                                    

Przy ulicy Marszałkowskiej. Stał Drakula pod przystankiem. Czeka czeka i doczekać się nie może. A tu nagle, a tu nagle, z nieba wyłoniła się kareta zaprzągnięta w OGROMNE nietoperze. Drakula wsiada do karety poprawia kołnierzyk siada obok krasnoluda. Jadą. Krasnolud się pyta Drakuli.
- A po co pan Drakula się tak wystroił.
Drakula na to odpowiada wesoły.
- Ostatnio na insta poznałem dziewczynę. To będzie nasza pierwsza randka.
Krasnolud na to mówi zdziwiony.
- Od kiedy szanowny Drakula posługuje się tak nowoczesnym językiem. Myślałem że, tylko ludzie się tak wysławiają.
- Ostatnio zaciekawili mnie lidzie nie tylko jako przekąska. Porozmawiałbym jeszcze chwilę ale to już min przystanek.
Drakula wyszedł z karety na ulicy Wielkich. Idzie, idzie i dojść nie może. Po dobrych paru minutach dochodzi opuszczonego domu. Wyciąga telefon z kieszeni i sprawdza czy adres się zgadza. TAK to tu. Wchodzi na teren domostwa idzie idzie. Doszedł do drzwi. Puk puk! Nic. Puk puk! Drzwi lekko się uchyliły. Drakula wchodzi do środka, wszędzie walają się deski gruz i trociny. Dom jest w ruinie. Drakula rozgląda się nie widzi nikogo. Podchodzi do starych schodów i zatrzymuje się przy nich. Nakle po schodach, jakby biegiem schodzi niziutka dziewczyna. Ubrana w odświętną sukienkę, pędzi przed siebie, jej długie włosy powiewają na wietrze. Jednak owa dziewczyna było strasznie niska. Wyglądem bardziej przypominała lalkę niż człowieka. No tak to Anabell! Szybko złapała rękę Drakuli i krzyknęła uradowana.
- Nareszcie jesteś! Tyle na ciebie czekałam.
Na to Drakula odpowiada zirytowany.
- Kim ty do cholery jesteś! Nie wyglądasz jak Anni761.

Opowieści z dna szafy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz