1

599 12 0
                                    

Biegłam co chwilę spoglądając za siebie, był niedaleko nie zdążę uciec. Z powrotem spojrzałam przed siebie, niedaleko stała grupka ludzi może uda mi się do nich podbiec. Nagle wpadłam na kogoś i upadłam na ziemię, szybko podniosłam wzrok widząc przed sobą dość wysokiego mężczyznę z zarostem i roztrzepanymi włosami
-przepraszam - rzuciłam i zerwałam się na nogi
-wszystko w porządku? - zapytał mężczyzna łapiąc moją dłoń
-tak - odpowiedziałam szybko spoglądając za niego, był tam coraz bliżej. Wyrwałam rękę z uścisku nieznajomego chcąc uciec ale z powrotem złapał mnie przytrzymujac
-na pewno wszystko dobrze? - zapytał znowu
-tak, wszystko dobrze - usłyszałam ten głos, już po mnie. Stanął koło mnie łapiąc moje ramię - chodź Aurora - wbił palce w moją rękę ciągnąc w stronę hotelowego pokoju.
Nie wyrywałam się, nic nie mówiłam, wiedziałam że to już koniec, już nie ucieknę. Spojrzałam na bruneta, jego szare oczy skanowały moją twarz z niezrozumieniem. Odwróciłam wzrok czując mocniejszy uścisk na ramieniu.
-porozmawiamy w pokoju - usłyszałam warknięcie. Prowadził mnie w stronę pokoju uśmiechając się grzecznie do mijanych ludzi, gdyby tylko wiedzieli jaki jest naprawdę. Zobaczyłam drzwi od pokoju, moje ostatnie nadzieję zniknęły wraz z dźwiękiem zamykanych drzwi.
-co ty sobie wyobrażasz!? - wrzasnął pchając mnie w głąb pokoju - myślisz że uda Ci się uciec, oh grubo się mylisz - powiedział a mój policzek zapiekł od uderzenia - głupia dziwka - dodał uderzając mnie po raz kolejny - módl się żeby nikt ważny cie nie zobaczył, wtedy twoja kara będzie trzy razy gorsza - przycisnął mnie do ściany podduszając - niewdzięczna kurwa, dałem Ci wszystko - warknął przysuwając się jeszcze bliżej tym samym mocniej zaciskając dłoń ma moim gardle.
-William - szepnęłam powoli tracąc oddech, starałam się oderwać jego dłoń od mojej szyi
-błagaj - warknął
-William - szepnęłam - błagam - łapczywie stałam się złapać oddech. Zabrał rękę a ja upadłam na ziemię łapiąc się za gardło.
-to był ostatni raz, każdy następny będzie srogo karany - powiedział patrząc na mnie z góry - rozumiesz!? - krzyknął po chwili
-tak, rozumiem - ledwo wykrztusiłam zanim z powrotem wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami po czym zamykając je na klucz. Powoli wstałam kierując się do łazienki. Poprawiłam krótką czarną spódniczkę która kazał mi ubrać godzinę temu i popatrzyłam w lustro. Całą szyję miałam czerwoną tak samo jak prawy policzek. W obu miejscach widoczne były ślady jego palców. Wyciągnęłam z małej kosmetyczki korektor i podkład aby zakryć czerwone ślady. Za 30 minut muszę pojawić się razem z nim na ważnym spotkaniu finansowym. Kiedy zakryłam ślady zaistniałej sytuacji szybko poprawiłam roztrzepane włosy i spojrzałam na lekko czerwone oczy których mam nadzieję nikt nie zobaczy. Usłyszałam otwieranie drzwi, wrócił.
-mam nadzieję że jesteś gotowa - powiedział głośno stając przed drzwiami łazienki. Szybko wyszłam ostatni raz spoglądając w lustro. Wyszliśmy z pokoju kierując się na jedną z sal udostępnionych przez hotel. Przed wejściem położył rękę na mojej talii
-niczego nie próbuj - szepnął do mojego ucha po czym sztucznie się uśmiechnął pchając mnie w stronę drzwi
-witam panie Williamie, panno Auroro - podszedł do nas grubszy starszy mężczyzna, uścisnął dłoń Williama a do mnie delikatnie się uśmiechnął.
-witam panie Roy - odpowiedział William. Usiedliśmy na przeciwko dwóch innych mężczyzn.
-to jest Pan Thomas Martin od spraw marketingu a to Pan Scott Brown od mediów - wskazał kolejno kiedy William podawał im rękę.

Całe spotkanie przytakiwałam z uśmiechem na każdą propozycje dotyczącą mojej kariery, i tak nie mogłam nic powiedzieć.
-nie wygląda pani na zadowoloną - rzucił nagle pan Brown
-ależ skądże, jestem zachwycona wręcz nie mogę się doczekać każdej kolejnej współpracy - odpowiedziałam szybko starając się uśmiechnąć jak najbardziej naturalnie
-żona z pewnością jest zadowolona z przebiegu jej kariery - dodał William
-bardzo nas to cieszy, cóż to by było na tyle dzisiaj - powiedział starszy mężczyzna powoli wstając co zrobiliśmy również my - dziękuję za spotkanie Williamie - uścisnął dłoń bruneta obok mnie.
-ja również Thomasie - powiedział po czym skierowaliśmy się do wyjścia. Szybko weszłam do pokoju kierując się do łazienki.
-wychodzę, jak wrócę masz siedzieć w tym pokoju - powiedział po czym zniknął za drzwiami.

Zmyłam cały makijaż spoglądając na powstałe siniaki na moim gardle których szybko się nie pozbędę. Przebrałam się w satynową piżamę składającą się z czarnych krótkich spodenek i cienkiej bluzki na ramiączkach. Usiadłam na łóżku rozmyślając. William był przystojnym, wysokim brunetem. Każdy postrzegał go jako idealny materiał na męża jak i ojca, tak samo widział go mój ojciec kiedy zmusił mnie do ślubu z nim. Po ślubie cała ta iluzja szybko znikła, William coraz częściej tracił nad sobą kontrolę, bił, szarpał, gwałcił, podduszał, ale tego nikt nie widział pod jego perfekcyjną maską. Z czasem zaczęły denerwować go najmniejsze błędy które popełniałam nawet robiąc coś pierwszy raz. Dostawałam kary za każdy popełniony błąd nie wspominając już nawet o próbach ucieczki. Po czasie nauczyłam się ukrywać każdy ślad jego złości, zakładać uśmiechniętą maskę i wychodzić na światło dzienne zapewniając że jest idealnym mężem pod każdym względem. Starałam się uciec już dwa razy, za pierwszym moją karą było tylko kilka małych siniaków które z łatwością mogłam ukryć pod ubraniami, za drugim razem już nie był tak miły. Znalazł mnie w noc w którą uciekłam, siłą zaniósł do sypialni i kilkukrotnie zgwałcił zostawiając siniaki i rany na całym ciele jak i psychice. Tym razem karą nie było uderzenie czy podduszanie kara dopiero nadejdzie kiedy wróci do pokoju, pijany, nie panując nad sobą.

Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk trzaskających drzwi, przyszedł, dostanę swoją karę.
-Aurora - warknął od razu do mnie podchodząc. Wbił palce w moje ramiona przyciskając moją plecy do zimnej pościeli - niegrzeczne dziewczynki dostają kary - mruknął - a ty byłaś dzisiaj nie grzeczna - dodał zwisając nade mną.
-William - szepnęłam starając się uwolnić
-mniej zaboli jak nie będziesz się szarpać - powiedział szybko zrywając ze mnie spodenki wraz z dolną częścią bielizny
-William proszę - czułam jak pod moimi oczami zbierają się łzy. Nie przestawał, szybko złapał moje dłonie przygniatając je nad moją głową i podciągnął moją bluzkę
-piękna - szepnął i ściągnął swoje spodnie. Z moich oczu leciały niekontrolowane łzy, obróciłam twarz w stronę okna kiedy wszedł we mnie gwałtownym ruchem. Nie szarpałam się, nie krzyczałam, nie mogłam po prostu patrzyłam przez okno czekając aż to się skończy.
-nie podoba Ci się - warknął drugą ręką łapiąc moją brodę i obrócił moją twarz w swoją stronę.
-oczywiście że nie, tobie nic się nie podoba - warknął po czyn szybko że mnie zszedł i poszedł do łazienki.
Naciągnęłam na siebie kołdrę wciąż płacząc. Leżałam tak dopóki nie usłyszałam że brunet obok mnie nie zasnął. Chwilę później sama odpłynęłam ze zmęczenia.

BUNNY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz