18

212 7 0
                                    

1 rok i 9 miesięcy później
20 stycznia

Mary

Dzisiaj są urodziny Viviane a dokładniej roczek. Viviane już prawie chodziła sama i całkiem dobrze szło jej jedzenie chociaż nie obędzie się bez pobrudzenia kilku rzeczy na około. Kładłam na stole ostatnie rzeczy kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi więc wzięłam a race córkę i zeszłam po schodach na dół. Zaraz za mną biegł mały labrador Boli którego kupiłam kiedy Vivi miała 7 miesięcy.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam za nimi znajomych
-hej Ari - przywitałam się z trochę niższą dziewczyną
-hej Mary, daj mi tu naszą jubilatkę - odpowiedziała i od razu zabrała ode mnie Vivi
-hej - powiedział Rafael ściskając mnie
-hej - odpowiedziałam szybko - a wy co nie przywitacie się z ciotką? - zaśmiałam się do 6 letniego Vito i 3 letniej Clary a oni od razu rzucili mi się w ramiona. Weszliśmy do środka od razu kierując się do stołu, czekałam tylko jeszcze na trzy osoby które po chwili zadzwoniły dzwonkiem do drzwi. Zeszłam szybko tym razem tylko z Boli i otworzyłam drzwi
-hej Mary - od razu przytuliła mnie Isa a zaraz po niej Carlos i Lando
-hej - odpowiedziałam szybko
-cześć Boli - powiedział Lando drapiąc szczeniaka za uchem - a gdzie jubilatka? - zaśmiał się
-na górze z Ari, Rafaelem i dzieciakami - odpowiedziałam szybko po czym ruszyliśmy po schodach na górę.

-dmuchaj Vivi, dmuchaj - zaśmiałam się kiedy mała chciała złapać świeczkę na swoim torcie zamiast ją zdmuchnąć. Ostatecznie Clara pomogła jej zdmuchnac świeczkę którą po chwili wyciągłam z małego tortu - komu kawałek? - zapytałam i popatrzyłam na wszystkich, wszyscy trzymali rękę w górze z uśmiechem na twarzy. Pokroiłam tort dając też mały kawałek Viviane która jadła go brudząc wszystko na około nawet mnie.

-dziękuję że przyjechaliście - powiedziałam do ubierającego się małżeństwa
-czysta przyjemność - powiedziała Ari zapinając kurtkę Vito. Chwilę później wyszli żegnając się ze mną. Ruszyłam z powrotem na górę do salonu w którym zobaczyłam wygłupiającego się Lando z Vivi
-tylko uważaj żeby nie oddala ci tego kawałka tortu - zaśmiałam się kiedy podrzucał dziewczynką
-jak tam u ciebie Mary? - zapytała Isa kiedy usiadłam w fotelu niedaleko kapany na której siedziała razem z Carlosem
-jakoś idzie do przodu - rzuciłam patrząc z uśmiechem na Lando i Vivi - a u was jak tam?
-a bardzo dobrze - odpowiedział z uśmiechem Carlos obejmując ramieniem Ise która po chwili pokazała mi swoją dłoń na której był srebrny pierścionek z diamentem
-nie wierze - powiedziałam przyglądając się pierścionkowi - i mi nie powiedziałeś? Ja mogłeś - powiedziałam patrząc z oburzeniem na hiszpana
-nie było kiedy, to było nawet niedawno - powiedział
-dokładnie przed wczoraj - dodała Isa z uśmiechem
-nie no a ty do mnie nie zadzwoniłaś - spojrzałam na nią
-tak byli zajęci sobą że nawet ode mnie nie odbierali - powiedział Lando śmiejąc się po czym dal Vivi zabawki i usiadł w fotelu niedaleko mnie - lepiej mi powiedz czy czegoś nie potrzebujesz? - zapytał
-nie Lando na prawdę wszystko mam i ze wszystkim daje radę - powiedziałam delikatnie się uśmiechając - a jak tam u was na wyścigach? - zapytałam ciekawa
-a powiem ci ze sezon 2023 zakończył się bardzo dobrze, zgarnąłem trochę punktów ten ciamajda dla ferrari też trochę zdobył - zaśmiał się Lando - a Gasly wypada coraz lepiej - powiedział ciszej - przejście do Alpine mu pomogło - dodał, nie ukrywam najbardziej czekałam na wiadomości o nim.
-wciąż cie szuka - powiedział Carlos cicho
-nawet nie wiesz jak trudno się było nie wyglądać kiedy chodził i o tobie gadał - rzucił Lando
-ale teraz jest szczęśliwy z Kiką - powiedziałam, dokładnie wiedziałam i śledziłam cały jego profil.
-nie są razem, nawet nie byli podpisali umowę żeby obydwoje na tym zyskać na początku stycznia umowa została rozwiązana a oni powiedzieli ze utrzymują przyjacielskie stosunki a tak naprawdę nie mają żadnego kontaktu - powiedział Lando wpatrując się we mnie, nie powiem zdziwiłam się te wszystkie zdjęcia na instagramie wyglądały naprawdę realnie.

-dziękuję Isa - powiedziałam przyjmując od dziewczyny bransoletkę która dala mi jako spóźniony prezent na święta.
-mam nadzieję że będzie pasować a teraz lecę do auta bo niecierpliwy pan czeka - zaśmiała się po czym szybko mnie przytuliła i pobiegła do auta Carlosa. Odjeżdżając pomachali mi z uśmiechem a ja wróciłam do środka do salonu.
-No Vivi czas iść spać - powiedziałam do dziewczynki kiedy zobaczyłam że jest już godzina 20
-ja też mam iść już spać? - zaśmiał się Lando który stwierdził że zostanie u mnie na noc
-nie ale jak chcesz to możesz iść do mojego starego pokoju wyżej - powiedziałam
-nie jeszcze nie poczekam aż ją uspisz i sobie pogadamy - powiedział a ja już wiedziałam o czym chce rozmawiać. Ruszyłam do starej sypialni mamy którą odnowiłam i trochę przerobiłam więc aktualnie jest moim pokojem i Vivian której łóżeczko stało niedaleko mojego łóżka.

Kiedy w końcu mała zasnęła powoli ruszyłam z powrotem do salonu. Usiadłam na kanapie obok Lando i czekałam aż zacznie rozmowę
-Mary, powinnaś mu powiedzieć - rzucił nagle - on wciąż cie szuka, na każdym wyścigu myśli że nagle wbiegniesz na paddock i rzucisz mu się w ramiona
-wiem że mnie szuka był tu parę razy ale udawałam że nikogo nie ma - powiedziałam cicho
-czemu mi nie powiedziałaś? - zapytał patrząc na mnie
-nie byłam gotowa na jakiekolwiek spotkanie z nim, co miałabym mu powiedzieć "Część, tak wejdź i poznaj swoją córkę Vivian"?
-No może nie ale dobrze wiesz ze musi się o tym dowiedzieć - zaśmiał się
-Wiem Lando, wiem tylko to dla mnie trudne - powiedziałam opierając głowę o ramkę Brytyjczyka  - boję się że jak się o wszystkim dowie to mnie znienawidzi - z moich oczu poleciały pojedyńcze łzy
-nie będzie tak Mary, znam go on wciąż cie kocha i nie przestanie - powiedział przytulając mnie.

Po kilkunastu minutach powiedziałam coś co sama nie wiem czy było dobrym pomysłem
-pojadę na grand prix hiszpani, spotkam się z nim i porozmawiam - powiedziałam cicho
-cieszy mnie ta wiadomość, będzie kolejna osoba która będzie mi kibicować - zaśmiał się na co dostał z łokcia - będziesz mogła siedzieć w garażu McLarena - dodał gładząc mnie po włosach
-dziękuję - szepnęłam - chyba pójdę spać - powiedziałam
-ja jeszcze pooglądam ale nie martw się wiem gdzie jest łazienka, kuchnia i twój stary pokuj - zaśmiał się
-dobranoc - rzuciłam
-dobranoc - odpowiedział kiedy szukam do sypialni.
Przebralam się w piżamę składająca się z jakimś dużej koszulki i dresowych spodenek po czym poszłam spać upewniając się że u Vivian wszystko w porządku.

BUNNY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz