12

255 12 0
                                    

Pierre

Obudziłem się wtulony w plecy dziewczyny. Powili wstałem starając się nie obudzić dziewczyny. Leżała przytulona z Luisą, wyglądała uroczo. Ruszyłem w stronę kuchni, zrobiłem herbatę w dużym dzbanku i kilkanaście kanapek z tego co zostało w lodówce. Rozłożyłem wszystko na stole a po chwili zobaczyłem biegnącą Luisę która od razu usiadła przy stole i czekała na resztę. Zaraz za nią szła zaspana Mary z lekko spuchniętymi i czerwonymi oczami.
-dzień dobry - powiedziałem i pocałowałem ją w skroń przytulając, dziewczyna wtuliła się we mnie z uśmiechem.
-dzień dobry - zaśmiała się wchodząc do jadalni Charlotte po czym usiadła koło małej i podała jej to co chciała zjeść. Mary usiadła tam gdzie zawsze a obok niej ja.
-jak się trzymasz? - zapytała Charlotte
-jest już lepiej - delikatnie uśmiechnęła się Mary a ja położyłem rękę na jej kolanie i delikatnie je ścisnąłem.
Po śniadaniu Mary posprzątała wszystko i wróciła do pokoju więc ruszyłem za nią. Wszedłem do pokoju widząc że dziewczyna ma na sobie tylko spodenki
-ubieram się - powiedziała tylko
-widzę - zaśmiałem się podchodząc do niej po czym delikatnie położyłem dłonie na jej talii. Była zimna, okropnie zimna
-jest ci zimno - szepnąłem koło jej ucha
-nie - odpowiedziała ledwie słyszalnie a ja poczułem gęsią skórkę na jej ciele
-nie okłamiesz mnie - sunąłem dłońmi wyżej na co ona tylko bardziej się wyprostowała
-nie kłamie - szepnęła po czym się do mnie odwróciła patrząc mi prosto w oczy. Przyciągnął ją do siebie za talię przez co nasze twarze niemal się stykały.
-Mary - usłyszeliśmy nagle głos Luisy koło drzwi
-Luisa kochanie idź do pokoju zaraz przyjdę - powiedziała Mary a mała od razu popędziła do swojego pokoju. Szybko założyła stanik i jakąś koszulkę po czym cmoknęłam mnie w policzek i ruszyła do Luisy. Uśmiechnąłem się idąc wzrokiem za dziewczyną.

Mary

Jego dłonie były okropnie gorące w porównaniu z moim zimnym ciałem.
-o co chodzi Luisa? - zapytałam wchodząc do pokoju dziewczynki a ona pokazała mi jakiś album. To był album z rodzinnymi zdjęciami. Jak się urodziłam, moje urodziny, wesela, urodziny mamy i taty, wszystkie spotkania rodzinne. Przekładałam dalej kartki patrząc na każdą fotografie aż doszłam do zdjęcia z moich 18 urodzin, koszmarych 18 urodzin....

-moje 18 urodziny w końcu - uśmiechnęłam się do lustra patrząc na piękną niebieska sukienkę którą kupiłam specjalnie na imprezę.
-wyglądasz bosko - powiedziała Aruroa, moja przyjaciółka
-ty też - zaśmiałam się po czym ruszyliśmy na dół pomóc mamie w przygotowaniach.

Wszystko było gotowe, czekaliśmy tylko na kilku gości i tort.
-zdmuchnij świeczki - pogoniła mnie mama kiedy wszyscy zaśmiali już sto lat a ja stałam i patrzyłam na tort s kształcie bolidu formuły 1. Zdmuchnęłam świeczki po czym przyjęłam od wszystkich życzenia i bawiłam się ze znajomymi i Aurorą.
-Mary chodź na chwilę musimy porozmawiać - tata pociągnął mnie do swojego pokoju. W środku siedział jakiś mężczyzna
-o co chodzi? - zapytałam bo chciałam jak najszybciej wrócić do przyjaciółki
-to jest William będzie twoim mężem - powiedział tata a ja stanęłam jak wryta i patrzyłam to na niego to na mężczyznę
-żartujesz prawda? - zapytałam cicho
-nie, twój ojciec nie żartuje - powiedział mężczyzna i podszedł do mnie - spokojnie będziesz ze mną szczęśliwa - dodał a ja wybiegłam z pokoju.

Tej samej nocy bardzo poklucilam się z Aurorą która później wybiegła zabierając ze sobą wszystkie swoje rzeczy.

-Mary? - Pierre złapał mnie za ramiona a ja zdałam sobie sprawę że siedziałam wpatrując się w zdjęcie.
-tak? - zapytałam szybko spoglądając na niego
-wszystko dobrze? - zapytał
-tak tak tylko patrzyłam na zdjęcia - uśmiechnęłam się po czym wstałam.
-możemy porozmawiać? - zapytał po chwili
-tak - odpowiedziałam szybko - Luisa pobawisz się tak? - zapytałam dziewczynki na co ona tylko kiwnęła głową i wyciągła swoje zabawki.

-o co chodzi? - zapytałam zamykając za sobą drzwi o które się oparłam
-za kilka dni jest wyścig, jutro muszę lecieć już na miejsce - powiedział szybko
-lecę z tobą - powiedziałam tylko
-jestes pewna? Nie chce żebyś czuła się przytłoczona i - nie dokończył bo szybko go pocałowałam
-spokojnie, ja i Luisa polecimy z tobą - powiedziałam - o ile to nie problem?
-nie, nie - odpowiedział szybko - cieszę się że lecisz - uśmiechnął się i złapał jedną dłonią moje twarz po czym mnie delikatnie pocałował.
-dobra gołąbeczki jak chcecie lecieć to lepiej się pakujcie - zaśmiała się w drzwiach Charlotte a ja spaliłam buraka. Poszłam od razu za dziewczyną do pokoju Luisy
-Charlotte? - zapytałam
-tak?
-mogłabyś nikomu nie mówić? - zapytałam cicho
-spokojnie nikomu nic nie powiem - uśmiechnęła się i pomogła mi zapakować rzeczy Luisy na lot.

Następnego dnia

-jezu a co z moimi rzeczami z hotelu? - zapytałam przypominając sobie ze wzięłam tylko kilka ubrań
-Charles wziął wszystko że sobą do domu i teraz do hotelu, razem z twoim wielkim królikiem - zaśmiała się na co Luisa popatrzyła na nią zdziwiona
-okej to jedziemy - powiedziałam po chwili podnosząc małą i sadzając ją w foteliku w samochodzie.
Stanęłam patrząc przez chwilę na dom
-dom należy do ciebie możesz tu wracać kiedy tylko chcesz - uśmiechnął się stając koło mnie Pierre
-nie wiem czy będę chciała tu wracać - szepnęłam spoglądając na niego na co on tylko się uśmiechnął i ruszył do auta co zrobiłam również ja. Charlotte usiadła z tyłu wraz z Luisą po chwili zasypiając. Patrzyłam na widoki za oknem kiedy poczułam na nodze rękę bruneta, szybko spojrzałam na niego ale ten patrzył skupiony na drogę wciąż trzymając rękę na moim udzie.
W samolocie oddałam swoje miejsce przy oknie Luisie która pierwszy raz mogła patrzeć na widoki za oknem ale po niecałej godzinie zasnęła na co tylko się zaśmiałam. Na przeciwko mnie siedział brunet u dobrze czułam że nie spuszcza ze mnie wzroku
-próbuję spać - zaśmiałam się z zamkniętymi oczami
-przecież ja nic nie robię - rzucił roześmiany
-dobranoc - rzuciłam tylko śmiejąc się a niedługo potem udało mi się zasnąć.

BUNNY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz