11

287 9 0
                                    

Obudziło mnie lekkie łaskotanie po policzku, powili otworzyłam oczy widząc uśmiechniętego francuza który bawił się kosmykiem moich włosów.
-wyspałaś się? - zapytał
-tak - uśmiechnęłam się
-jutro rozprawa - powiedział delikatnie całując mnie w czoło
-mam wtedy będzie już w szpitalu - powiedziałam tylko przymykając oczy
-będzie dobrze - przytulił mnie po czym usłyszeliśmy pukanie do drzwi
-wstawać śpiochy śniadanie czeka - usłyszeliśmy roześmiana Charlotte
-już idziemy - odpowiedziałam szybko wstając. Ubrałam na siebie czarne dresowe spodenki i pierwszą lepsza koszulkę a francuz ubrał swoje spodnie i bluzę. W kuchni połączonej z jadalnią stało już wszystko na stole więc czekali tylko na nas
-przepraszamy za małe spóźnienie - uśmiechnęłam się dając mamie buziaka w policzek po czym usiadłam koło małej.
-smacznego - uśmiechnęła się Luisa i zaczęła jeść swoje parówki. Sięgnęłam po dwie kromki chleba, masło, ser i pomidora. Po południu zabrałam na spacer po okolicy Luise i Pierre, Charlotte rozmawiała przez telefon z Charlesem więc nie przeszkadzaliśmy jej.
-pięknie tu - powiedział brunet przyciągając mnie po czym złożył pocałunek na mojej skroni.
Na placu zabaw siedliśmy na ławce kiedy Luisa poszła pobawić się z innymi dziećmi.
-Czyżby to Pierre i Mary? - usłyszeliśmy za sobą i od razu się odwróciliśmy
-Carlos? - wstałam zdziwiona
-jak to się stało ze wylądowaliście w Hiszpanii? - zapytał przytulając nas po kolei
-pochodzę z tąd, mama uciekła od ojca i niedawno dala mi znać więc do niej przyjechaliśmy Charlotte jest z nami - uśmiechnęłam się kiedy usiadł koło nas na ławce
-o proszę ja też jestem z okolicy - powiedział a do nas podbiegła Luisa
- a Charlotte się tak odmłodziła? - zaśmiał się
-nie to Luisa moja przyszywana siostra - usmiechnelam się
-hej brzdącu - wystawił rękę do dziewczynki
-hola - odpowiedziała
-mówi po hiszpańsku? - zapytał hiszpan
-kilka słów mama wychowywała ją na angielskim - rzuciłam biorąc ją na kolana. Nagle telefon hiszpana zadzwonił a on szybko odebrał
-przepraszam was muszę już iść, do zobaczenia - uśmiechnął się i ruszył dalej.

Wieczorem siedzieliśmy w salonie pomagając się spakować mamie do szpitala.
-to wszystko - uśmiechnęła się chowając do torby jakieś tabletki.
Wróciłam wraz z Pierre do swojego pokoju i usiadłam na łóżku.
-nie powinnam pozwolić jej się tak łatwo poddawać - powiedziałam bawiąc się materiałem spodenek
-musisz uszanować jej decyzje - powiedział siadając obok
-ale ja nie umiem, nie mogę - powiedziałam a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Brunet szybko mnie do siebie przytulił sadzając na swoich kolanach.
-już spokojnie - gładził mnie po włosach przytulając do siebie.
-ja nie dam rady sama z Luisą - szepnęłam w jego bluzę
-nie będziecie same, zawsze masz mnie, masz chłopaków i dziewczyny każdy z nas ci pomoże - powiedział i pocałował mnie w skroń. Resztę wieczoru przeleżałam w ramionach Pierre płacząc nad tym ile czasu że swoją rodzicielką straciłam a on pocieszał mnie jak tylko mógł.
-musimy iść spać żeby jutro wyglądać jak ludzie - uśmiechnęłam się wycierając policzki
-chyba tak - uśmiechnął się brunet mocniej mnie do siebie przyciągając - dobranoc - szepnął do mojego ucha po czym zamknął oczy i zasnął a ja chwilę po nim.

Następnego dnia

Obudziłam się pierwsza, w pokoju wciąż było ciemno mimo odsłoniętego okna. Spojrzałam na godzinę w telefonie i się zdziwiłam było piętnaście po szóstej. Delikatnie wyswobodziłam się z objęć bruneta i po cichu ruszyłam do kuchni, zrobiłam sobie herbatę wzięłam herbatniki z szafki i usiadłam na małym dwuosobowym balkonie.
Siedziałam rozmyślając nad wszystkim do momentu kiedy ktoś delikatnie złapał mnie za rękę, szybko odwróciłam głowę i zobaczyłam Luise która przecierała oczy. Wzięłam ją na kolana a ona przytuliła się do mnie po chwili z powrotem zasypiając, sama nie wiem kiedy też zasnęłam mimo lekkiego chłodu który panował jeszcze na dworze.

BUNNY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz