20

530 37 163
                                    

track twenty–one; the wombats — turn

   Argentyńczyk obudził się w silnych ramionach Cristiano, kiedy jego oczy mrużyły się pod blaskiem promieni słonecznych przedostających się przez zasłony do sypialni portugalskiego piłkarza. Cris wciąż spał, obejmując talię Leo i przyciskając nos do jego szyi. Gdy Lionel wreszcie doszedł do siebie po przebudzeniu się, zerknął na mężczyznę leżącego u jego boku. Nie potrafił się nie uśmiechnąć na ten widok. Właściwie to widok, o którym marzył, ale nie mógł powiedzieć tego na głos. Chociaż on i Cristiano robili o wiele intymniejsze rzeczy, to jednak dziwnie by się poczuł, gdyby otwarcie przyznał, że uwielbiał się przy nim budzić. Ale nic nie mógł na to poradzić; na to, że jego uczucia względem starszego piłkarza były silniejsze z każdym dniem i że w sile i cieple jego ramion było coś niesamowicie pocieszającego. W zasadzie w całej istocie Cristiano było coś pocieszającego i rozbrajającego.

Westchnął cicho. To raczej nie była rzecz, o której chciał myśleć z samego rana. Miłość była pięknym zjawiskiem, ale Leo uważał, że tylko, gdy była odwzajemniona. A raczej wątpił, że Cristano czuł do niego to samo. Poza tym nie mogli do tego dopuścić. Ich potencjalny związek byłby zakazany.

   Messi postanowił wyswobodzić się z silnego uścisku Cristiano, jednocześnie nie chcąc go przy tym budzić, co graniczyło z cudem, ale ostatecznie mu się udało. Aby nie zakrzątać sobie głowy niepotrzebnymi myślami, chciał przygotować dla ich dwójki śniadanie. Wiedział jednak, że Ronaldo miał wyznaczoną dietę i jadał tylko posiłki z cateringów, które jej odpowiadały, ale wiedział też, że raz od czasu mógł nagiąć swoje zasady. Chociażby Cris nie pił praktycznie w ogóle alkoholu, a nieraz pozwolił sobie na lampkę wina w obecności niższego z nich.

Kiedy już opuścił sypialnię Ronaldo, zbiegł po schodach na dół, gdzie znajdowała się kuchnia. Po drodze przetarł zaspane jeszcze oczy, a kiedy tylko zauważył czerwone za duże rękawy, przypomniał sobie, że całą noc spędził w koszulce reprezentacji Portugalii. Przed oczami natychmiast zobaczył ucieszonego Crisa, któremu bardzo spodobał się ten widok. Widział go już w barwach Realu i Portugalii. Ciekawe, kiedy przyjdzie czas na Juventus?

   Zaśmiał się sam do siebie, po czym wreszcie wszedł do kuchni. Czym prędzej odszukał lodówkę, a kiedy ją otworzył, zamyślił się. Co tak właściwie chciał przygotować na śniadanie? Co tak właściwie umiał przygotować? Leo zapomniał, że nie był najlepszym kucharzem, a w zasadzie to był fatalnym kucharzem.

Zagryzł wargę. Coś prostego, ale dobrego, pomyślał.

Pierwsze, co przyszło mu do głowy, to jajecznica, ale to najprawdopodobniej najgorszy pomysł, na jaki mógł teraz wpaść. Doszedł więc do wniosku, że sam nic nie wymyśli, dlatego wyjął z kieszeni spodenek swój telefon, aby poszukać jakiegoś przepisu na Internecie.

Do gustu przypadły mu puszyste placuszki bananowe z czekoladą. Przepis też był całkiem prosty, a to, czy Leo będzie mógł je przyrządzić, zależało od tego, czy Cristiano miał wszystkie składniki. Przeszukał więc wszystkie półki w kuchni. Jedyne, czego się obawiał, to że nie znajdzie nigdzie czekolady (w końcu średnio pasowała do diety Cris, a przynajmniej tak przypuszczał), ale znalazł nawet dwie tabliczki. Podejrzewał, że należały do Juniora czy coś. Tak czy inaczej, znalazł wszystko, czego potrzebował, dlatego mógł przystąpić do robienia placuszków.

   Okazało się, że faktycznie była to najprostsza rzecz do przygotowania, jaka mogła istnieć. Leo nawet przez chwilę poczuł się jak szef kuchni. Po zrobieniu masy na placki, rozgrzał trochę oliwy z oliwek na patelni, a za pomocą chochelki tworzył małe omleciki. Smażył je z obu stron, a kiedy były już gotowe, odkładał je na talerz i powtarzał czynność.

worldly lie; messi x ronaldoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz