Rozdział 47

14.9K 429 21
                                    

Koło 22 wyszłam z łazienki. Miałam na sobie jedynie majtki i czarną koszulę mojego mężczyzny. Weszłam do naszego pokoju, gdzie brunet siedział oparty o zagłówek, rozmawiając przez telefon. Zamknęłam za sobą drzwi wchodząc na łóżko, usiadłam po turecku obok niego 

-... Tak, jasne-przytaknął wolną dłonią sięgając po coś ze stolika nocnego 

Następnie podał mi ten przedmiot, kładąc rękę na moim udzie. Chwyciłam za chłodne klucze, pytająco spoglądając na mojego narzeczonego. Gdy przez dłuższą chwilę ten patrzył na mnie, słuchając swojego rozmówcy usiadłam na nim okrakiem 

-Dobra, wyślij mi wszystko mailem i jutro to ogarnę-rzucił następnie się rozłączając 

Odłożył komórkę na szafkę, chwytając teraz obiema dłońmi moje uda 

-Co to za klucze?-spytałam 

-Ten jest do bramy-wskazywał każdy kolejno-Ten do garażu, a ten do drzwi wejściowych-wyjaśnił całkowicie poważny 

-Alex-cicho westchnęłam, na co ten lekko się uśmiechnął nie spuszczając ze mnie wzroku 

-To są klucze do mojego domu-oznajmił poważniejąc-Skoro się zaręczyliśmy, to pomyślałem, że możemy razem zamieszkać-dodał-Chciałbym mieć cię przy sobie Aurora 

Bez słowa pisnęłam mocno go przytulając. Od razu odwzajemnił mój uścisk 

-Mam rozumieć, że się zgadzasz?-usłyszałam jego niski głos przy uchu 

-Mhm-przytaknęłam nieco się podnosząc, by zerknąć w jego oczy, a następnie lekko pocałować 

Zanim zdążyłabym się choćby oderwać, poczułam jego dłoń wplatającą się w moje włosy. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej, pogłębiając tą pieszczotę, na co nie oponowałam. 

Gdy się ode mnie oderwał chwycił pościel, przykrywając mnie również. Po prostu leżeliśmy przytuleni do siebie 

-Pierwszy raz się chyba tak denerwowałem-wyznał w pewnym momencie 

-Czym?-zainteresowałam się cmokając go w szyję 

-Tymi oświadczynami, nigdy nie byłem zbyt dobry w wyznaniach i tak dalej-odrzekł rysując na moich plecach jakieś niewidoczne wzorki 

-Jesteś kłamczuchem-dźgnęłam go w klatkę piersiową 

-Dlaczego tak sądzisz?-zmarszczył brwi spoglądając na mnie 

-Bo poszło ci to wszystko perfekcyjnie, zresztą jak zawsze-odpowiedziałam 

-Ale tak czy siak nie miałem pewności czy się zgodzisz-przypomniał 

-Kocham cię idioto, więc jak mogłabym się nie zgodzić?-patrzyłam mu prosto w oczy, rozbawiona 

-Też cię kocham Aurora-odpowiedział zamykając moje usta swoimi 

Dopiero po dłuższej chwili się ode mnie oderwał z powodu braku tlenu, którym moglibyśmy oddychać 

-Dobranoc-cmoknął mnie w czubek czoła mocniej mnie przytulając 

-Dobranoc-szepnęłam wtulając się w niego 

Rano obudziłam się sama w łóżku. Niechętnie chwilę później wstałam. Wciągnęłam pod koszulę sportowy czarny stanik a na nogi dopasowane, czarne legginsy. Tak ubrana, z rozpuszczonymi włosami zeszłam na dół, gdzie usłyszałam gwar rozmów z kuchni i poczułam cudowny zapach naleśników. 

Zaraz po wejściu do kuchni zobaczyłam Liv, Dereka i dziadka, którzy jedli śniadanie, babcię, która właśnie nalewała ciasta na rozgrzaną patelnię i zobaczyłam plecy jakiegoś mężczyzny, który stał do mnie tyłem 

-Dzień dobry wszystkim-rzuciłam stając obok mężczyzny, który od razu na mnie spojrzał 

Odpowiedzieli dokładnie tym samym. Od razu poznałam naszego niezapowiedzianego gościa. Był to nowy sąsiad dziadków, niejednokrotnie o nim słyszałam od nich, nawet pokazywali mi jego zdjęcia 

-Cześć, ty pewnie musisz być Aurora-wysoki blondyn o zielonych oczach, który był nawet przystojny wyciągnął do mnie dłoń 

-Owszem-przytaknęłam ściskając ją 

-Jestem Hunter, dużo słyszałem o tobie, zresztą podobnie jak o Olivii od twoich dziadków-posłał mi uroczy, a jednocześnie dość cwaniacki uśmiech-No muszę przyznać, że Pan Ben nie kłamał. Rzeczywiście jesteś tak piękna jak mówił-oznajmił wkładając ręce do kieszeni 

Babcia od razu zobaczyła moje okropne zmieszanie 

-Chodź zjedz coś-wskazała na przyszykowany dla mnie talerz z trzema naleśnikami 

Hunter opierał się o szafki, przy których się znajdował. Na oko był może w moim wieku 

-Na długo zostajecie?-zainteresował się wędrując wzrokiem po naszej trójce 

-Nie, od jutra ja i Liv normalnie mamy wykłady, a Derek pewnie pracę-odezwałam się pierwsza, upijając łyk soku pomarańczowego 

-Szkoda, bo chciałem cię zaprosić do pobliskiej knajpki, którą niedawno otworzyli-w jego oczach widziałam lekki zawód 

-A Alex gdzie jest?-zerknęłam na dziadka, zmieniając temat 

-Poszedł pobiegać chyba-odrzekł puszczając mi oczko-To chyba ty powinnaś wiedzieć, gdzie on jest-dodał cicho się śmiejąc 

-Dobrze wiesz, że uwielbiam spać-przypomniałam między kęsami 

Właśnie wtedy do pomieszczenia wszedł mój brunet. Miał na sobie czarne spodenki, ciemnogranatową koszulkę z krótkim rękawem i buty do biegania. Od razu ruszył w moją stronę 

-Dzień dobry-puścił mi oczko 

-Dzień dobry-odparłam przełykając kawałek mojego śniadania, posyłając w jego stronę delikatny uśmiech 

Chwycił w palce mój podbródek pochylając się, kilkukrotnie, krótko cmoknął mnie w usta, co odwzajemniłam 

-Dlaczego mnie nie obudziłeś?-zapytałam gdy wyprostował się siadając obok mnie 

-Nie miałem serca, spałaś jak zabita-odpowiedział kładąc dłoń na moje udo 

-Nie będziesz jadł?-kontynuowałam wywiad 

-Dziękuje za troskę, ale jestem już po śniadaniu. Skoczę tylko pod prysznic i będziemy mogli na spokojnie ogarnąć sobie nasze rzeczy-zaproponował 

-Mhm, jasne-przytaknęłam 

-Wyglądasz jak zawsze przepięknie-mruknął pochylając się w moją stronę i czule mnie cmokając w policzek 

-Dziękuje-uśmiechnęłam się szerzej, wracając do posiłku 

Gdy mijał się z Hunterem w przejściu widziałam coś na styl walki, kto dłużej wrogo będzie patrzył. Chyba nie do końca przypadli sobie do gustu. Na tą myśl wewnętrznie cicho westchnęłam. W zamyśleniu spojrzałam na pierścionek na mojej dłoni, mimowolnie lekko się uśmiechając.

Panie profesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz