Rozdział 56

14.3K 372 10
                                    

Właśnie pościeliłam łóżko w pokoju gościnnym. Rzuciłam drugą z poduszek obleczonych w biały materiał 

-Prześpij się trochę i wieczorem porozmawiamy-zwróciłam się do mojej młodszej siostry 

-Dzięki-mruknęła kładąc się na łóżku 

Bez słowa wyszłam, wracając do kuchni. Podeszłam do mojego bruneta siadając bokiem na jego kolanach, na co ten od razu objął mnie w pasie. Spojrzałam na tamtą dwójkę 

-Przepraszam, ale nie chcę dzisiaj już rozmawiać-oznajmiłam nieco niepewnie-Możemy się spotkać kiedy indziej-dodałam 

-Nie będziemy cię już męczyć-rzucił Max wstając 

-Odprowadzę was-powiedział Alexander składając lekkiego buziaka na moim policzku 

Zeskoczyłam z jego nóg, a ten wstał. Wolnym krokiem ruszyłam do łazienki na dole, zabierając duży, biały ręcznik. Zobaczyłam, że Black chce wyjść na zewnątrz, więc uchyliłam mu szklane drzwi prowadzące na taras. Następnie udałam się w stronę drugiego skrzydła domu, gdzie znajdowało się jacuzzi i basen. 

Kilka minut później mając na sobie jedynie bieliznę usiadłam się w jacuzzi. Zamknęłam oczy usiłując się rozkoszować ciszą, którą przerwał niski, męski głos 

-Tu się zaszyłaś-wymamrotał Anderson, od razu pozbywając się wszystkich ciuchów z wyjątkiem czarnych bokserek 

Bez słowa wszedł, siadając naprzeciwko mnie 

-Chodź do mnie skarbie-poprosił wyciągając w moją stronę ręce 

Podniosłam się, a ten wciągnął mnie na swoje kolana. Wtuliłam się w niego, opierając głowę na jego klatce piersiowej 

-Opowiesz mi co się stało z Madison?-zapytał opuszkami palców rysując na moich nagich plecach 

-Nie dobijaj mnie-szepnęłam mocniej go przytulając, co odwzajemnił 

Właśnie takie gesty sprawiały, że czułam przy nim bezpieczeństwo 

-Zerwała z Brandonem-wymamrotałam z zamkniętymi oczyma, cicho prychnęłam-Ten gnojek zostawił ją samą, jest w ciąży-dodałam 

-W czym jest? Chyba się przesłyszałem-patrzył na mnie w szoku 

Podniosłam głowę spoglądając na jego przystojną twarz 

-Powiedziała, że ją zostawił bo dowiedział się, że jest w ciąży-powtórzyłam 

-I co zamierzamy dalej?-zapytał uważnie na mnie spoglądając 

-Nie wiem, nie mogłam jej zostawić w tym parku, jak tak płakała. Była kim była, ale to moja siostra-powiedziałam całkowicie poważna 

-Kocham cię kwiatuszku-patrzył mi w oczy-Więc będę cię wspierał nieważne co postanowisz 

-Też cię kocham-odparłam, zanim ten delikatnie mnie pocałował, co odwzajemniłam zaplatając ręce wokół jego karku-Czasami chciałabym po prostu położyć się z tobą w naszym łóżku i nie przejmować się niczym-wyznałam cicho 

-W końcu uda nam się wszystko ogarnąć. Wtedy będziemy mogli gdzieś na dłużej wyjechać. Zabiorę cię gdzieś, odpoczniemy, tylko ty i ja-obiecał delikatnie się do mnie uśmiechając 

-Co chciałbyś dostać ode mnie na urodziny?-zmieniłam temat 

-Ciebie-odpowiedział niemal od razu, bez zastanowienia 

-Pytam się poważnie, bo wiem, że masz już wszelakiego typu i rodzaju zegarki, sygnety, łańcuszki a nawet alkohole-kontynuowałam z delikatnym uśmiechem 

-Ja też ci mówię na poważnie. Chcę ciebie i tylko ciebie, z niczego i nikogo innego nie będę się tak cieszył Aurora-nie poddał się 

-Jesteś upartym staruchem-dźgnęłam go w klatkę piersiową 

-Ja stary?-uniósł rozbawiony brwi-Przecież o takim ciele może pomarzyć każdy młodszy ode mnie facet. Chciałaś powiedzieć, że jestem uparty i seksowny, a nie stary-na te słowa cicho się zaśmiałam 

-I tak cię uwielbiam staruszku-nim zdążył zaprotestować wcisnęłam mu w wargi czuły pocałunek 

-Jesteś nie do zniesienia-zaśmiał się wprost w moje usta 

Spędziliśmy w ten sposób dużo czasu. Po wyjściu z jacuzzi przenieśliśmy się do salonu. To były te najtypowsze kwiatki i serduszka. Rozmawialiśmy o totalnych pierdołach, o niczym ważnym. Wygłupialiśmy się, śmialiśmy się, przytulaliśmy i całowaliśmy. Nigdy przy nikim się tak nie czułam. Był jednym jedynym, niepowtarzalnym i tylko moim. 

Gdy oglądaliśmy jakiś nudny film, usłyszeliśmy jak ktoś schodzi po schodach. Po chwili nad nami pojawiła się Madison, trzymała telefon w ręku 

-Mama-rzuciła ledwo słyszalnym głosem 

Podniosłam się chwytając urządzenie. Zanim odezwałam się do słuchawki wyszłam do ogrodu, zamykając za sobą drzwi 

-Halo-mruknęłam do telefonu 

-Jak mogłaś jej nie upilnować?-usłyszałam wkurzony głos matki-Co z ciebie za siostra? 

-A co z ciebie za matka?-odpowiedziałam delikatnie unosząc głos-Przypomnę, że to ty popierałaś jej związek z Brandonem dobrze wiedząc jaki on jest. Teraz została nie dość, że sama to jeszcze w ciąży-wzięłam głęboki wdech chcąc się uspokoić-Przyjedź tu-to nie była prośba 

-Nie mogę z dnia na dzień od tak sobie wyjechać-oznajmiła 

-Jeśli nie wsiądziesz w pierwszy lepszy samolot razem z Seanem, to obiecuję, że nigdy, ale to przenigdy się do ciebie nie odezwę, a Madison niech sobie sama radzi-zagroziłam-Dobrze wiesz, że mamy więcej spraw do obgadania, więc masz wsiąść w ten zasrany samolot i jutro tu być, jesteś mi to winna!-syknęłam do komórki, rozłączając się 

Po kilku uspokajających wdechach ruszyłam z powrotem do budynku.

Panie profesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz