Rozdział 48

14.9K 400 3
                                    

W pewnym momencie zostałam sam na sam z Hunterem w kuchni 

-Słyszałem o tobie naprawdę wiele, ale twoi dziadkowie nie wspominali nic o twoim chłopaku-zaczął z nieco wymuszonym uśmiechem, zajmując miejsce naprzeciwko mnie 

-Nasza relacja była nieco skomplikowana, zresztą moi dziadkowie dopiero co go poznali-odpowiedziałam, następnie upijając łyk napoju z mojej szklanki 

-Dobra, daj mi zgadnąć. On jest od ciebie starszy, na oko ma trzydziestkę, więc...-na dłużej się zamyślił-Musiał wziąć rozwód?-zapytał w końcu 

Pokręciłam przecząco głową 

-Wolę o tym nie rozmawiać, to generalnie dość świeża sprawa, bo wczoraj przyjęłam jego oświadczyny-nieco pochwaliłam się czując lekkie rumieńce na policzkach 

-W takim razie gratulacje-szerzej się uśmiechnął 

-Dzięki-mruknęłam kontynuując posiłek 

-Musi ci na nim zależeć, skoro nie przejmujesz się tą różnicą wieku-stwierdził po dłuższej chwili ciszy 

-To prawda-przyznałam-Jest po prostu taki... mój-czułam jak kąciki moich ust samoistnie unoszą się ku górze 

-Zazdroszczę, ja nadal szukam kogoś takiego-dodał ciszej 

-Znajdziesz tą osobę i to w najmniej spodziewanym momencie-zapewniłam go, widząc wchodzącą Olivię 

-O czym tak plotkujecie?-zainteresowała się chwytając jabłko z kosza wypełnionego owocami 

-Aurora usiłuje podnieść na duchu moje złamane serduszko-oznajmił z zawadiackim uśmiechem, na co ta się zaśmiała-Tylko nie wiem, czy mam jej wierzyć-udał, że się zastanawia 

-Dzięki mnie poznała Dereka-oznajmiłam z dumą 

-Serio?-zerknął na nas zdziwiony-Myślałem, że to ona ciebie zawsze wyciągała na wszystkie imprezy, przynajmniej z tego co słyszałem-dodał coraz bardziej zainteresowany 

-Bo to prawda-nie zamierzałam go oszukiwać 

-Derek to młodszy o pięć lat brat Alexandra-wyjaśniła moja przyjaciółka-Tak jakoś wyszło, że wpadliśmy sobie w oko-ugryzła owoc-Nie idziesz się pakować? Ja jestem już gotowa do wyjazdu-zwróciła się do mnie 

Podniosłam się przełykając ostatni kawałek naleśnika 

-Właśnie idę-rzuciłam wkładając brudne naczynia do zmywarki 

Słysząc jakiś żart zaśmiałam się wychodząc. W naszym pokoju zobaczyłam starszego Andersona, który właśnie zapinał swoją walizkę. Zamknęłam za sobą drzwi, tak jak zawsze 

-Przyszłam się spakować-mruknęłam podchodząc do niego 

-Długo cię nie było-oznajmił od razu obejmując mnie w talii 

-Jadłam i rozmawiałam z Hunterem-odparłam wzruszając ramionami 

-Dobrze ci się z nim rozmawiało?-zapytał z niezwykłą ciekawością 

-Wydaje się być miły-mówiłam całkowicie poważna 

Widziałem jak jego szczęka mocniej się zaciska, na co dłużej nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Nagle ten popchnął mnie na łóżko, od razu siadając na mnie okrakiem. Nie mogłam się uspokoić a on to wykorzystał chwytając moje oba nadgarstki jedną dłonią i przyszpilając je do materaca, nad moją głową 

-Coś jeszcze chcesz mi o nim powiedzieć?-zapytał uważnie mnie obserwując 

-Wydawał się nawet przystojny-dodałam nieco mrużąc oczy 

-Ah tak?-mężczyzna unosił brwi w niedowierzającym geście-A to nie przypadkiem ty wczoraj przyjęłaś moje oświadczyny? Nie ty uważasz mnie za seksownego boga w ciele człowieka, którego tak kochasz?-jego wyraz twarzy się nie zmienił 

Ponownie głośno się zaśmiałam 

-Co to za stwierdzenie profesorze?-przyglądałam mu się rozbawiona-"Seksowny bóg w ciele człowieka"?-zacytowałam pytająco 

-Naraża mi się Pani, panno Hamilton-oznajmił całkowicie poważny, nie puszczając moich rąk 

-Puść, to ci zdradzę sekret-również przybrałam jak najpoważniejszą minę, jaką tylko mogłam 

Wypuścił moje dłonie, na co chwyciłam kołnierzyk jego koszuli 

-Chodź bliżej-poprosiłam delikatnie ciągnąc go bliżej siebie 

Nasze twarze dzieliły centymetry 

-Jaki jest ten twój sekret?-spytał w końcu zniecierpliwiony 

-Kocham cię dupku-wyszeptałam z głupim uśmiechem-Jesteś potwornym zazdrośnikiem, tylko z nim rozmawiałam i oznajmiłam mu, że wczoraj mój seksowny bóg w ciele człowieka mi się oświadczył-dodałam dłońmi wędrując na jego brzuch, gdy ten opierał się swoimi po dwóch stronach mojej głowy 

-Mam nadzieję-burknął, wpijając się w moje usta 

Uśmiechnęłam się nie przerywając naszego namiętnego pocałunku. Dopiero po dłuższej chwili oderwał się ode mnie 

-Naprawdę-zapewniłam go 

-W takim razie jestem z ciebie dumny kwiatuszku-ponownie zbliżył się do mojej twarzy 

Tym razem obsypywał mnie szybkimi i krótkimi pocałunkami na mojej całej twarzy i szyi, na co cicho się zaśmiałam. 

W końcu godzinę później przyszło nam zabrać walizki i udać się z nimi do samochodu. Alex z Derekiem spakowali nasze walizki. Mocno uściskałam moją babcię, podczas gdy Olivia uściskała mojego dziadka 

-Dbaj o siebie kochanie-poprosiła kobieta-Pamiętaj o śniadaniach i... 

-Babciu-przerwałam jej nieco rozbawiona-Alex naprawdę o mnie dba 

-Wiem, ale zawsze będę się o ciebie martwić-dodała ostatni raz cmokając mnie w policzek-Kocham cię 

-Ja ciebie też-posłałam jej uśmiech 

Następnie zamieniłam się z Liv. Dziadek mocno mnie wyściskał, obiecując, że w końcu mnie odwiedzi w Nowym Yorku. We dwie stanęłyśmy z boku, kiedy Andersonowie podeszli do moich dziadków. Babcia obydwóch zaczęła traktować jakby byli jej wnukami, z kolei dziadek im groził, że jeśli najmniejszy włos spadnie z naszych głów, to będą martwi. 

Po pożegnaniach wsiedliśmy do samochodu. Alex za kierownicę, ja obok a tamta dwójka z tyłu. Kiedy tylko wyjechaliśmy w drogę dłoń mojego bruneta wylądowała na moim udzie, więc nakryłam ją swoją, kciukiem gładząc jej wierzch. 

Z tego co zauważyłam Olivia z Derek musieli dosłownie chwilę wcześniej się poprztykać, ponieważ żaden z nich się nie odzywał, a oboje byli gadułami. Nie chcąc niszczyć ich idealnej ciszy włączyłam radio. W takiej atmosferze dotarliśmy na lotnisko i również pod samolot. 

Razem z Alexandrem wysiedliśmy zaraz po nich. Mężczyzna od razu wyciągnął do mnie rękę, której się chwyciłam, wtulając się w jego ramię. Ruszyliśmy tak w stronę tych typowych schodków, prowadzących do wnętrza kabiny. Przy nich stała już tamta dwójka 

-...Olivia, nie wygłupiaj się, jeśli będzie trzeba to cię tam wniosę-zagroził jej szatyn 

-Spróbuj tylko mnie podnieść, a powieszę cię za jaja!-syknęła w jego kierunku 

-Okej, jeśli wy nie chcecie wchodzić, to my skorzystamy-oznajmił starszy z Andersonów 

Puścił moją dłoń, przepuszczając mnie, żebym weszła pierwsza. Posłałam mu jedynie delikatny uśmiech wchodząc do środka. Gdy tylko zajęłam wolne miejsce pod oknem, Alex obok mnie, a tamta dwój weszła nadal o coś się wykłócając, zrozumiałam jedno. Zapowiadała się naprawdę długa podróż. 

Panie profesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz