Kolacja

324 19 4
                                    

Leanne siedziała przy suto zastawionym, okrągłym stole. Kobieta z ogromnym entuzjazmem przysłuchiwała się rozmowie prowadzonej pomiędzy Hornerem, a najważniejszymi sponsorami zespołu Red Bulla. Mężczyźni z zapałem rozprawiali o najróżniejszych planach na dalszą część roku. Omawiali nie tylko wszystko to, co do tego czasu wydarzyło się w trakcie sezonu ale również nakreślali strategię na przyszłe wyścigi. Zastanawiali się również nad sposobem, dzięki któremu można by nieco poprawić nadszarpnięty przez Kvyata wizerunek Red Bulla. Pomimo pozornie nudnych tematów, ich rozmowa była ciekawa i emocjonująca. Z naturalnym dla siebie zamiłowaniem do wszystkiego, co wiązało się z motorsportem panna Rowe chłonęła jak gąbka każde słowo wypowiedziane przez starszych i bardziej doświadczonych mężczyzn.

Całkowicie inne nastawienie do prowadzonej rozmowy miał zaś Vettel. Mężczyzna już na pierwszy rzut oka wyglądał, jakby siedział tam za karę. Jeśli zaś ktoś bardziej by mu się przyjrzał, zauważyłby zapewne, że przy każdym głośniejszym dźwięku młody Niemiec, który powoli zaczynał doświadczać objawów kaca, wykrzywiał twarz w niemym grymasie. Na szczęście dla Vettela, reszta jego kompanów była zbyt zaabsorbowana prowadzeniem rozmowy, aby zwrócić uwagę na kogoś, kto od początku spotkania odezwał się zaledwie kilka razy.

Sebastian był znudzony prowadzoną już od ponad dwóch godzin wymianą zdań. Powodem takiego stanu rzeczy była nie tylko jego wątpliwa dyspozycja, ale również fakt, że w podobnej kolacji brał już udział conajmniej cztery razy. Wiedział więc dokładnie co i w jaki sposób będzie omawiane, jeszcze zanim całe to spotkanie się zaczęło. Nie mając ochoty na słuchanie kolejny raz tego samego Sebastian desperacko starał się znaleźć coś, co zajęłoby jego uwagę. Mężczyzna najpierw w myślach policzył wszystkie elementy zastawy, które znajdowały się na ich stole. Później zajął się wyliczaniem składników sałatki, która była ustawiona też przed nim. Następnie przez kilka minut zastanawiał się czy pite przez Hornera wino jest czerwone, czy może jednak bordowe. Gdy już ostatecznie ustalił kolor trunku, jego wzrok padł na siedzącą obok niego Leanne, która tego dnia wyglądała inaczej niż zwykle. Kobieta była ubrana w piękną elegancką sukienkę. Miała gustownie upięte włosy, a jej ciało zdobiła srebrna biżuteria. Panna Rowe była również pomalowana, co było dla Sebastiana nowością. Odkąd znał Leanne, a trwało to już dobrych kilka lat, pierwszy raz miał okazję ujrzeć ją w pełnym makijażu. Młody Niemiec musiał przyznać, że w tak eleganckim, wyjściowym wydaniu panna Rowe wyglądała nawet niebrzydko. Niestety dla niego nawet to w miarę akceptowalne wydanie nie potrafiło ukryć jej sukowatego charakteru. Leanne była bowiem jak żmija. Można było założyć jej na głowę piękny wianek z kwiatków i złota, co sprawi, że będzie wyglądała dzięki temu niebrzydko, ale żmiją nadal pozostanie.

— A ty co o tym myślisz Sebastianie? – Vettel aż podskoczył na krześle, słysząc nagle własne imię, co swoją drogą nie uciekło uwadze Leanne, która uśmiechnęła się do niego złośliwie.

— Proszę? – odparł pytaniem na pytanie.

— Pytałem, co myślisz o tym, żebyśmy oparli całą kampanię PR na waszej przyjaźni – wyjaśnił Christian, po którego minie można było wywnioskować, iż był zirytowanym faktem, że musiał powtórzyć Vettelowi pytanie.

— Na czyjej przyjaźni? Mojej i Leanne? – młody Niemiec odparł pytaniem na pytanie, na co Brytyjczyk tylko skinął twierdząco głową.

— Christian opowiedział nam jak cudownymi przyjaciółmi jesteście. Dobre relacje pomiędzy partnerami zespołowymi się zaś wspaniale sprzedają, a dodatkowe pieniądze jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziły – odezwał się jeden ze sponsorów. Był to starszy, gruby mężczyzna o białych włosach i czarnych oczach.

Słowa wypowiedziane przez mężczyznę spowodowały, że Sebastianowi zaschło w gardle. Vettel nie miał pojęcia w jaki sposób wybrnąć z tego kłopotliwego pytania, a fakt, że przyłapano go na nieuważaniu nie poprawiał całej sytuacji. W akcie desperacji, udając, że się zastanawia nad odpowiedzią, ukradkiem zerknął na Leanne, szukając w jej oczach pomocy. Na jego nieszczęście kobieta nie miała najmniejszej ochoty ratować go z opresji i postanowiła zabawić się jego kosztem. Widząc to niebieskooki pod wpływem impulsu zdecydował się zrobić jedną słuszną rzecz – sprawić, aby sytuacja się odwróciła. Jeśli bowiem któreś z nich miało się napawać zakłopotaniem tego drugiego, to bez dwóch zdań miał być to on.

— Ahh ten Christian. Mówiłem mu, że chcemy utrzymać naszą przyjaźń w sekrecie. Gdyby media podłapały, że się bardzo lubimy mogłyby zacząć snuć niestworzone historie. Szczególnie, że Leanne jest przecież kobietą. Nie chcielibyśmy przecież, żeby ktoś pomyślał, że dostała się do Formuły 1 przez łóżko – odparł najbardziej beztroskim tonem głosu, na jaki w tamtym momencie było go stać. Leanne słysząc jego słowa niemalże zakrztusiła się winem, co spowodowało, że Vettel poczuł dziką satysfakcję. Zaś na twarzy Hornera, który spodziewał się całkowicie innej odpowiedzi, na ułamek sekundy pojawiło się zdziwienie, które szybko zamaskował swoim firmowym uśmiechem.

— O nie, nie, nie. Bardzo dobrze, że nam o tym powiedział. Takie sytuacje generują największe zyski. A skoro się lubicie, to w waszym przypadku można to naprawdę dobrze wykorzystać. Pierwszy raz trafiła nam się mieszana para kierowców. Głupstwem byłoby więc nie wykorzystać takiego daru. To pieniądze, które leżą na ziemi. Trzeba się tylko po nie schylić – zakomunikował inny, dużo młodszy sponsor, zacierając przy tym ręce.

— Mogę wiedzieć, co dokładnie masz na myśli Vincencie? – zapytał Christian, choć w głębi duszy przypuszczał, że znał już odpowiedź i wiedział, że ani trochę mu się ona nie spodoba. Relacja pomiędzy Leanne a Sebastianem i tak była już napięta, a pomysł sponsora mógł ją tylko i wyłącznie pogorszyć. Nie minął nawet miesiąc odkąd panna Rowe wróciła do Red Bulla, a on już miał dość ich wiecznych przepychanek, kłótni i braku chęci do współpracy. Para kierowców przysparzała mu tyle nerwów, ile wszyscy inni, którzy kiedykolwiek dla niego pracowali, razem wzięci, a zaliczały się przecież do nich takie gwiazdy jak przeklęty Kvyat oraz niepokorny Webber. Brytyjczyk naprawdę nie potrzebował dodatkowych kłopotów. Czuł jednak, że niewiadomo, jakby się nie starał, nie udałoby mu się ich uniknąć. Vincent miał bowiem to do siebie, że gdy zwęszył okazję do zarobienia dodatkowych pieniędzy, to żadna siła nie mogła odwieźć go od jego pomysłu.

— Cóż, jakby to delikatnie ująć – zaczął Francuz.

— Moglibyśmy nieco podkoloryzować relację między panną Rowe a panem Vettelem. Oczywiście tylko dla mediów. Nie od dziś wiadomo, że potencjalne romanse dobrze się sprzedają. Leanne i Sebastian nie musieli być robić nić wielkiego. Jedno przytulenie tam, czułe słówko tu, szczenięce oczka jeszcze gdzie indziej i gotowe. Media złapią przynętę. Bedą wywiady, sesje zdjęciowe i oczywiście kampanie reklamowe. Dla lubiących się kierowców żadna trudność, a ile z tego pożytku. Zastanówcie się moje złotka – mężczyzna nakreślił swój, według niego genialny plan, po czym jak gdyby nigdy nic zajął się jedzeniem sałatki. 

I am the devil that you forgot // Sebastian VettelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz