GP Węgier

282 20 4
                                    

Początkowo Grand Prix Węgier wydawało się być kolejnym spełnieniem marzeń panny Rowe. Kobiecie przez większość wyścigu udało się nie tylko być w punktach, ale również zajmować wyższą lokatę, niż jej zespołowy kolega, co swoją drogą przyjemnie łechtało jej ego. Niestety dla Leanne, na początku ostatniego okrążenia, jej bolid został uderzony przez bolid innego kierowcy i tak to właśnie blondynka wylądowała na bandzie.

— Kurwa nie! No po prostu kurwa no nie! – wykrzyczała sama do siebie, wygrzebując się przy tym z pozostałości jej bolidu.

— Leanne żyjesz tam? – panna Rowe usłyszała w słuchawce głos Hornera.

— Żyje, żyje. Trochę mnie poturbowało, ale to nic w porównaniu do tego jak wygląda bolid. Cholerstwo zamieniło się w jebane lego – odparła blondynka, na co Brytyjczyk mimowolnie parsknął śmiechem.

— W sumie jak tak patrzę na to co pokazują nam kamery to masz rację. Jeśli chcesz to sprezentuje ci te szczątki. Jak się postarasz to może złożysz z tego coś fajnego – oznajmił Christian, na co tym razem to Leanne lekko się uśmiechnęła.

— Jestem za. Na rower może starczy – odparła blondynka pół żartem pół serio.

Kobieta siedziała oparta o bandę, kilka metrów od wraku swojego bolidu i grzecznie czekała, aż ktoś zabierze ją w bezpieczne miejsce. Choć panna Rowe półki co nie odczuwała żadnych większych skutków wypadku, to wiedziała że najdalej za kilka godzin będzie jednym wielkim chodzącym siniakiem. Tak duża kolizja nie mogła bowiem objeść się bez pamiątek w postaci otarć, siniaków i krwiaków.

— A tak z ciekawości – zaczęła.

— No co tam? – odparł jej Tom – jeden z inżynierów Red Bulla.

— Kto we mnie uderzył?

— Nie wiem czy chcesz wiedzieć – tym razem w słuchawce na nowo rozbrzmiały słowa Hornera.

— Oczywiście, że chcę – odparła Leanne, na co Brytyjczyk westchnął ciężko.

— Sebastian. Osobą, która wyeliminowała cię z wyścigu był Sebastian – zakomunikował Horner.

Gdy do Leanne dotarł sens wypowiedzianych przez szefa Red Bulla słów, krew w niej się zagotowała. Panna Rowe doskonale wiedziała, jak specyficznym sportem była Formuła 1. Zdawała sobie sprawę, że czasami dochodzi do różnego rodzaju kolizji, które w żadnym wypadku nie są zamierzone. Słysząc jednak, kto pozbawił jej szans na ukończenie wyścigu, wiedziała, że cokolwiek się między nią a Sebastianem stało, nie było przypadkowe. Kto jak kto, ale jej zespołowy kolega był w stanie poświęcić niemalże wszystko, dla lepszego wyniku, wliczając w to ogólne dobro Red Bulla.

— Co za szczeniak – powiedziała Leanne bardziej do siebie niż do Christiana.

— Nie zrobił tego specjalnie. A jeśli jakimś cudem miałabyś rację, to mogę ci obiecać, że własnoręcznie go wykastruje – odparł mężczyzna po chwili namysłu.

—Trzymam za słowo, a teraz zdejmę kask, bo widzę, że medycy idą w moją stronę – zakomunikowała panna Rowe.

— Czekaj, w sumie chciałabym wiedzieć jakie ostatecznie było podium. Bo skończyli już, prawda? — dodała niemalże natychmiast.

— Tak, skończyli. Miejsca na podium po kolei zajęli Lewis, Daniel i Charles – zakomunikował Horner.

— A książę Red Bulla?

— Czwarty.

— Ha, dobrze mu tak – odparła Leanne, po czym, zanim Horner mógł zareagować, zdjęła kask i ruszyła w stronę zbliżających się do niej medyków.

— Proszę się nie ruszać – oznajmił jeden z mężczyzn.

— Nie chcemy, aby pogłębiła pani urazy – zakomunikował drugi, na co Lenne posłusznie zatrzymała się w miejscu.

Kobieta postanowiła posłuchać rad medyków, ponieważ pomimo faktu, iż czuła się względnie dobrze, to wiedziała, że od wypadku dzieliło ją na tyle mało czasu, że adrenalina mogła nadal płatać jej figle, maskując odczucie bólu.

— Nic mi nie jest panowie. Nie ma się czym martwić – zapewniła medyków, choć mężczyźni nie mieli zamiaru brać jej słów za pewnik. Widzieli oni już bowiem na tyle dużo kolizji, iż wiedzieli, że każdą, nawet tą pozornie łagodną należy brać na poważnie.

— Zdecydujemy o tym w szpitalu – zakomunikował młodszy z medyków.

— Ale ja się czuje dobrze, nie ma sensu zabierać mnie do szpitala – zaprotestowała Leanne.

— Nie ważne jak się pani czuje, musimy zrobić rutynowe badania. To nasz obowiązek. Jego niewykonanie grozi konsekwencjami, których w zadym wypadku nie chcielibyśmy ponieść – oznajmił starszy z mężczyzn głosem nieznoszący sprzeciwu.

— Nie mam wyboru? – Panna Rowe zadała pytanie pomimo faktu, iż znała już na nie odpowiedź.

— Nie – odparł krótko medyk.

— W takim razie róbcie co do was należy – skwitowała blondynka, pozwalając się przy tym zaprowadzić do samochodu medyków.

I am the devil that you forgot // Sebastian VettelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz