XLIII

109 17 4
                                    

Dwa dni później wróciłem do domu, w sensie mój dom teraz jest przy Chimie. W Królestwie Jeon byłem tylko w gości, ale bawiłem się dobrze.

Gdy dotarłem na miejsce wszędzie było jakoś cicho i dziwnie. Domyślałem się, że to przez śmierć Tae, ale samo to, że nie zostałem poinformowany.

ㅡ Zanieście wszystko do mojej komnaty. ㅡ Rzuciłem wchodząc do zamku szukając męża. Podszedłem do jednej kobiety, ponieważ poszukiwania trwały by wieczność. ㅡ Gdzie... ㅡ Zacząłem.

ㅡ Jest za pałacem. ㅡ Odpowiedziała nim zadałem pytanie.

ㅡ Co tam robi?

ㅡ Tam jest grób kuzyna Waszej Wysokości. ㅡ Rzekła wzdychając. ㅡ Jednakże... Jest tam już od wczoraj. Nie chce jeść, nie chcę wrócić do środka, dlatego strażnicy stoją na baczności. Proszę spróbować.

ㅡ Postaram się. ㅡ Westchnąłem idąc we wskazanym przez służkę kierunku. Kilka minut później dotarłem na miejsce widząc chłopaka siedzącego na trawie przed kamiennym grobem. Niepewnie przybliżyłem się siadając obok niego i przytulając.

ㅡ Dlaczego on? ㅡ Wyszlochał. ㅡ Dlaczego akurat musiała jego zabijać?! ㅡ Krzyknął odpychając mnie.

ㅡ Kochanie...

ㅡ Nie daruje tego twojej matce. Mam dosyć udawania miłego i słodkiego chłopaczka. ㅡ Wyłkał. ㅡ Gdybyś wrócił do swoich rodziców wcześniej... Tae dalej by żył.

ㅡ Czyli... Uważasz, że teraz to moja wina?

ㅡ Przez twoją matkę straciłem...

ㅡ Właśnie. Przez moją matkę, a nie winę zrzucasz na mnie! ㅡ Oburzyłem się. ㅡ Skąd miałem wiedzieć, że posunie się do takich czynów? Przecież jej nie znam. ㅡ  Spuściłem głowę.

ㅡ Mam dosyć. ㅡ Szepnął wstając na równe nogi i ruszając do zamku. Natychmiast ruszyłem za nim.

ㅡ Skarbie poczekaj. ㅡ Poprosiłem łapiąc go za rękę.

ㅡ Nie! ㅡ Wyrwał się. ㅡ Powiedziałem dosyć. Strażniku! ㅡ Zawołał, a po chwili podbiegł jeden z żołnierzy. ㅡ Przekaż generałowi, żeby szykował wojsko. Natychmiast!

ㅡ Jimin nie rób tego. Proszę cię.

ㅡ Będę robił co mi się żywnie podoba. To mój zamek, moje Królestwo, moi żołnierze i moje rozkazy. Zdecyduj się, po której stronie stoisz. Zostajesz tu czy wracasz do rodziny.

ㅡ A gdzie w tym wszystkim ja? Nie liczę się? Jesteśmy małżeństwem, więc...

ㅡ Więc co? Że połowa zamku należy do ciebie? Tak jak Królestwo? ㅡ Spytał. Odwróciłem głowę czując ból w sercu.

ㅡ Jak możesz?

ㅡ Jak mogę? Jestem Królem. Mogę wszystko.

ㅡ A ranić moje serce też możesz?! ㅡ Krzyknąłem czując w oczach łzy. ㅡ Opanuj się, Jimin. Nie poznaję cię. Jesteś taki, bo przemawia przez ciebie rządza zemsty, a mój Chim taki nie jest!

ㅡ Zamknij się!

ㅡ Nie! Nie takiego Chima pokochałem. Wiem, że boli cię strata Tae, ale on by nie chciał tego. Po co wywoływać wojnę skoro przez to może stracić życie tysiąc osób?

ㅡ To mam pozwolić by nie spotkała ją kara?

ㅡ Kara już ją dopadła. Mój ojciec pozbawił ją tronu i wrzucił do lochu. ㅡ Odparłem niepewnie podchodząc do niego i przytulając. ㅡ Nie ma sensu walczyć przez zemstę. Przez to życie straci wielu niewinnych ludzi. Uspokój się.. ㅡ Poprosiłem. Chłopak wybuchł płaczem opierając głowę na mym barku. Zabolało mnie to, że nie oddał przytulasa. Może po prostu nie miał na to ochoty? ㅡ Tae zawsze jest i będzie przy tobie. Widzi jak płaczesz, widzi jak cierpisz, widzi jak się śmiejesz... Wszystko. Dopóki ty będziesz wierzyć, że tak jest on będzie z tobą.

The Kingdom of Music/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz