LVIII

67 16 2
                                    

Niecierpliwie czekałem aż ludzie Królestwa Jeon przybędą do moich bram. Dzieliło ich tylko kilka minut z tego co powiedzieli moi informatorzy, którzy obserwowali z murów zamku.

ㅡ Denerwujesz się? ㅡ Spytał młodszy pojawiając się tuż obok.

ㅡ Jakbym miał się nie denerwować? Głupie pytanie zadajesz. ㅡ Fuknąłem czując ogromny stres.

ㅡ Będzie dobrze. Z tego co mi przekazano nie ma dużych obrażeń. Jest tylko bardzo wychudzony i przemarznięty.

ㅡ Po tak długim czasie jest w porządku?

ㅡ Był zamknięty w podziemiach jaskini, ale nie był sam. Był z nim jakiś chłopak. Podobno go znalazł, ale niestety nie mógł go uwolnić. W zamian tego przynosił mu jedzenie i wodę.

ㅡ Dlaczego tego nie zgłosił?! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ By już dawno był w ciepłym i bezpiecznym miejscu.

ㅡ Pewnie się bał. Dowiesz się jak przybędą. ㅡ Westchnął. I miał rację. Już po kilkunastu chwilach na dworzec dotarli żołnierze. Od razu do nich podbiegłem szukając między nimi swojego kuzyna. Rozpłakałem się widząc go na siedzącego na koniu okrytego kocem.

ㅡ Tae! ㅡ Zawołałem pomagając mu zejść z klaczy, a następnie przytulając.

ㅡ Jimin. ㅡ Szepnął słabym głosem oddając uścisk.

ㅡ Tak bardzo cię przepraszam. To moja wina, że byłeś tam tyle czasu. Przepraszam. ㅡ Wyszlochałem patrząc na niego.

ㅡ Porozmawiamy potem, dobrze? ㅡ Spytał obojętnym głosem odsuwając się i ruszając do zamku. Zaskoczony odprowadziłem go wzrokiem.

ㅡ Co... co zrobiłem źle?

ㅡ Jest w szoku. Siedział kilka miesięcy w ciemnej dziurze bez kontaktu z rzeczywistością. Daj mu czas.

ㅡ A może... jest na mnie zły? Bo go pomyliłem?

ㅡ Daj czas Chim.

ㅡ Pójdę sprawdzić co z nim. ㅡ Odparłem idąc za kuzynem docierając do skrzydła szpitalnego. ㅡ Tae...

ㅡ Jimin nie teraz. ㅡ Mruknął, a po chwili syknął, gdy lekarz odkażał rany.

ㅡ Proszę.

ㅡ Jestem zmęczony i głodny. Chcę odrobinę spokoju. Mogę choć to? ㅡ Warknął. Zamilkłem przez moment, nie wiedząc co powiedzieć. Bez słowa wyszedłem z pomieszczenia opierając się o ścianę. Wybuchłem płaczem chowając twarz w dłoniach.

ㅡ Hej hej... ㅡ Usłyszałem, a potem poczułem dotyk na dłoniach. ㅡ Spokojnie, kochanie.

ㅡ Nienawidzi mnie. Nienawidzi. ㅡ Wyłkałem.

ㅡ Miałeś dać mu czas. Niech odpocznie. Chodź. Też musisz się położyć.

***

Dwa dni później, gdy dałem przestrzeń Tae, poszedłem do jego komnaty. Zapukawszy wszedłem niepewnie do środka zastając go przy oknie.

ㅡ Jak... jak się czujesz? ㅡ Spytałem.

ㅡ Co może czuć osoba zamknięta w jakieś norze, gdy jej rodzina myśli, że nie żyje? Jak myślisz? Jak?

ㅡ Tae ja...

ㅡ Wcześniej zamknąłeś mnie bezpodstawnie w lochu na pół roku... teraz przez ciebie byłem zamknięty w ciemnym miejscu również na kilka miesięcy! A czemu?! Bo myślałeś, że nie żyje! Nie rozpoznałeś mnie w obcej osobie. ㅡ Krzyknął, a po jego policzkach spływały łzy. ㅡ Tak robi rodzina?

The Kingdom of Music/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz