LXI

99 17 8
                                    

Chodziłem nerwowo z kąta w kąt obserwując przez okno czy nie najeżdża karoca i tak przez kilka długich dni. Tae mówił, że jedzie tylko na dwa dni, ale nie mówił, że przedłuży się to do tygodnia, a potrzebowałem go teraz. Był moim doradcą, więc miał też obowiązki.

ㅡ Zabije go. ㅡ Fuknąłem. ㅡ Wezwać mi generała! ㅡ Krzyknąłem, a jeden ze strażników wyszedł. ㅡ A wy spakujcie mi parę rzeczy i konia. Szybko! ㅡ Dodałem, a służki wręcz wybiegły z sali. Skoro w ten sposób chciał mnie zmusić do przyjazdu do Królestwa Jeon to proszę bardzo.

ㅡ Wzywał mnie Król? ㅡ Usłyszałem za sobą.

ㅡ Oczywiście. Wyjeżdżam na kilka dni. Oczekuje, że w tym czasie zamek będzie w całości.

ㅡ Może Król na mnie liczyć.

ㅡ Świetnie. Potem dam ci listę czego masz najbardziej pilnować.

ㅡ Rozumiem. ㅡ Ukłonił się. Warknąłem pod nosem wychodząc z pomieszczenia, a następnie z zamku widząc już uszykowanego konia z jednym małym bagażem. Nie czekając ani chwili wsiadłem na niego. ㅡ Na czas mojej nieobecności zwiększ straż na granicy. Nikt nie ma się przedrzeć na nasz teren. Gdyby mieszkańcy strajkowali... Powiedz, że niedługo wrócę. ㅡ Westchnąłem. ㅡ Resztę obowiązków znasz.

ㅡ Tak Panie. Szerokiej drogi. ㅡ Ukłonił się, dlatego pędem ruszyłem. Karocą by się dłużyło, a konno dojadę tak w pół dnia. Oczywiście nie mogłem sam jechać, dlatego za mną ruszyło dwóch żołnierzy.

***

Na miejsce dotarłem znacznie szybciej niż się spodziewałem. Zsiadłem z konia podchodząc do bram, które się od razu otworzyły. Wszedłem do środka, a następnie ruszyłem do sali tronowej, w której był Król Jeon, ojciec Jungkooka.

ㅡ Król Park? Co sprowadza tu Waszą Królewską mość?

ㅡ Przyjechałem po swojego doradcę. Jest potrzebny mi w zamku, a nadal się nie pojawił.

ㅡ Ah rozumiem. Z tego co wiem jest teraz w ogrodzie. ㅡ Odparł. Spojrzałem na niego zaskoczony. Panoszy się w nie swoim domu?

ㅡ Czy mógłbym..?

ㅡ Naturalnie. Zaprowadzić go. ㅡ Powiedział do służby, dlatego poszedłem za nimi. Kilka minut później dotarłem do celu. Zauważyłem go wraz z Jungkookiem oraz małym chłopcem jak uczyli się strzelać z łuku.

ㅡ Tae. ㅡ Zawołałem podchodząc do niego zdenerwowany.

ㅡ Jimin? Co ty tutaj robisz? ㅡ Spytał.

ㅡ Ty się mnie pytasz co ja tu robię? A ty to co? Siedzisz tu nie wiadomo ile, a..

ㅡ Spróbuj. ㅡ Powiedział podając mi łuk.

ㅡ Nie mam zamiaru. W tej chwili wracasz do zamku. ㅡ Fuknąłem.

ㅡ Dlaczego skoro tu mi jest dobrze? ㅡ Spytał.

ㅡ Co?

ㅡ Tu chociaż nie muszę udawać kogoś innego. Tu chociaż jest życie Jimin. ㅡ Odparł. ㅡ Tam już dawno kolory wyblakły. ㅡ Dodał. Poczułem ukłucie w sercu.

ㅡ Jesteś moim doradcą.

ㅡ Nie było mnie pół roku i jakoś dałeś sobie radę. Nie muszę nim być do końca życia. Mam swoje życie i chciałbym w końcu założyć rodzinę. Co z tego, że raz na miesiąc jest bal? Co ci to da? ㅡ Mruknął. ㅡ Dlatego nie chcę wracać do miejsca, gdzie nie ma nic, dlatego chcę zostać tu. Król mi pozwolił.

The Kingdom of Music/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz