LXXII

61 18 2
                                    

Kilka miesięcy później...

Nadeszła jesień. Ponura, zimna jesień. Pora roku, której nie lubiłem, ponieważ wtedy jest szaro, bez kolorów i bez życia.

Siedziałem w swoim gabinecie czytając zaproszenie na ślub Jung-hunga, które odbędzie się za tydzień, lecz nadal nie potwierdziłem przybycia. Biłem się z myślami czy pójść czy dać sobie spokój. Od tamtego czasu nie miałem z Jungkookiem kontaktu i wiedziałem, że na weselu go spotkam.

ㅡ Co ci szkodzi? ㅡ Spytał Tae.

ㅡ Dużo. Nie chcę go widzieć.

ㅡ Nie idziesz tam dla niego, a do jego brata, który w dodatku się żeni. To naprawdę ważny dla niego czas. Na pewno też chciałby byś przyszedł. W końcu byłeś jego szwagrem.

ㅡ Ale Tae...

ㅡ Chim. Po prostu będziesz go ignorował. W czym problem? Pójdę też z tobą.

ㅡ Naprawdę?

ㅡ Owszem.

ㅡ Eh... Skoro tak. W porządku. Niech będzie. Wyślę wiadomość potwierdzającą. ㅡ Westchnąłem wyciągając czystą kartkę.

***

Przez cały tydzień stresowałem się, nie mogłem skupić się na czynnościach. Bałem się tego balu, który nastąpił zbyt szybko.

ㅡ Spokojnie. Bez nerwów.

ㅡ Naprawdę? Król kazał gościom przyjechać dzień wcześniej by nikt się nie spóźnił. ㅡ Mruknąłem bawiąc się palcami. ㅡ Nie będę wychodził z komnaty cały dzień.

ㅡ Jak wolisz. ㅡ Westchnął ciężko wracając do czytania książki.

Kilkanaście minut później dotarliśmy na miejsce. Służba od razu zajęła się naszymi bagażami prowadząc do wybranej sypialni.

ㅡ Paniczu proszę tędy. ㅡ Powiedziała w kierunku chłopaka. Spojrzałem na niego zaskoczony. Myślałem, że będziemy w jednym pokoju.

ㅡ Nie bój się, Chim. To jedna noc, a jutro tylko bal i wracamy do domu. Musisz także wypocząć. Widzimy się rano. ㅡ Rzucił odchodząc. Skinąłem głową ruszając do swojego pokoju. Przystanąłem zauważając Sunga, a za nim kroczącego bruneta z jakąś kobietą. Wyglądała na bardzo bogatą sądząc po jej ubiorze. Spuściłem głowę wymijając ich.

ㅡ Królu Park. ㅡ Zawołała kobieta. Zacisnąłem dłonie w piąstki odwracając się do niej posyłając sztuczny uśmiech. ㅡ Dawno Króla nie widziałam. Miło cię widzieć Wasza wysokość.

ㅡ Dzień dobry, ale proszę wybaczyć jestem zmęczony po podróży i...

ㅡ Rozumiem. Może Król poznał mojego narzeczonego? Ym... Znaczy przyszłego narzeczonego. Nasze zaręczyny ogłoszą jutro na weselu.

ㅡ Tak? Gratulacje. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Ale naprawdę muszę już iść. ㅡ Rzuciłem odwracając się na pięcie i wręcz prawie biegnąc do swojej komnaty, w której się zamknąłem. Usiadłem na łóżku chowając twarz w dłoniach. Serce bolało jak cholera. Owszem nadal go kochałem, ale widocznie szczęście nie było nam pisane. Już mieliśmy dla siebie dwie szansę, które nie wyszły.

Kilka minut później usłyszałem pukanie.

ㅡ Tae dobrze, że jesteś. Muszę ci... ㅡ Zacząłem otwierając drzwi, lecz urwałem widząc przed sobą Jungkooka.

The Kingdom of Music/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz