Tak jak obiecałem dwa dni później leżeliśmy w łóżku wtuleni w siebie po udanych kilku stosunkach, które były najlepsze.
Przebudziłem się spojrzawszy na śpiącego blondyna, który był wtulony w moją stronę. Uśmiechnąłem się całując go w czoło.
ㅡ Dzień dobry, kochanie. Wstajemy. ㅡ Szepnąłem mu do ucha, które także scałowałem.
ㅡ Nie. Wymęczyłeś mnie. Chcę teraz odpocząć.
ㅡ Jestem głodny, a ty nie?
ㅡ Zjem jak wstanę. Dobranoc. ㅡ Odwrócił się do mnie plecami.
ㅡ Skarbie ty moje. ㅡ Przytuliłem go muskając jego szyję.
ㅡ Gukie... ㅡ Szepnął. ㅡ Starczy na dzisiaj.
ㅡ Ale ja nic nie robię.
ㅡ Ocierasz się o mnie. ㅡ Powiedział cichym głosem. Zaśmiałem się bardziej do niego przylegając. ㅡ Jungkookie.. Dosyć.
ㅡ Jiminnie. ㅡ Zacząłem. Odkryłem nas zwisając nad nim. ㅡ Ostatni raz, a pójdę po coś do jedzenia.
ㅡ Naprawdę nie masz dosyć?
ㅡ Ciebie nigdy nie mam dosyć. ㅡ Odparłem sięgając po dzbanek z olejkiem, który był pusty. ㅡ Cholera. Coś się może uzbiera. ㅡ Westchnąłem zbierając resztki substancji, którą zaraz rozsmarowałem swojego członka. ㅡ Mogę?
ㅡ W porządku, ale ostatni raz. ㅡ Powiedział rozkładając bardziej nogi. Skinąłem głową wchodząc powoli w niego. ㅡ No proszę. Nie boli.
ㅡ Bo jesteś tak rozciągnięty, że nie boli. ㅡ Zaśmiałem się robiąc pierwsze pchnięcie przez co jęknął odchylając głowę do tyłu. ㅡ Bardzo cię kocham Jiminnie.
ㅡ Ja też cię kocham Jungkookie.
ㅡ Będę ci to powtarzać codziennie, skarbie. ㅡ Wyznałem przyspieszając. Przymknąłem powieki czując rozkosz.
Kilkanaście minut później doszliśmy prawie, że w tym samym czasie. Oddychałem ciężko patrząc na męża, który uśmiechał się lekko.
ㅡ Dziękuję Chimmy. ㅡ Sapnąłem muskając jego usta. ㅡ Jesteś cudowny. Dobrze. Teraz pójdę po tacę z jedzeniem.
ㅡ Będę czekać. ㅡ Uśmiechnął się.
Wstałem z łóżka zakładając satynowy szlafrok oraz papcie wychodząc z komnaty. Na korytarzu było cicho i ani żywej duszy przez co odrobinę się wystraszyłem.
Powolnym krokiem zszedłem kamiennymi schodami na dół. Tam także nikogo nie spotkałem. Jakby wszyscy rozpłynęli się w powietrzu, dlatego ruszyłem do kuchni mając nadzieję, że kogoś tam zastanę. Odetchnąłem z ulgą widząc kucharza i jego pomocnice.
ㅡ Gdzie są wszyscy? ㅡ Spytałem.
ㅡ Wasza wysokość. ㅡ Ukłonili się. ㅡ Jak noc poślubna?
ㅡ Udana, dziękuję. Więc czy teraz odpowiesz na moje pytanie?
ㅡ Połowa służby ma wolne, a strażnicy mają ćwiczenia bojowe na placu.
ㅡ Na czyj rozkaz?
ㅡ Kim Taehyung.
ㅡ Rozumem. Czy mógłbym coś przygotować do jedzenia?
ㅡ Ja uszykuje. Proszę się nie męczyć. ㅡ Odparł. Skinąłem głową siadając na krześle, które stało w kącie pomieszczenia.
ㅡ Proszę się nie stresować. ㅡ Poprosiłem widząc jak wszystko wypadało kucharzowi z rąk.

CZYTASZ
The Kingdom of Music/ Kookmin
FanfictionPark Jimin jest młodym, nowo ukoronowanym królem, który jest niemiły, srogi, oschły dla każdego. Nienawidzi niczego, ani nikogo, a zwłaszcza muzyki. Za to Jeon Jungkook to wesoły grajek, który nigdy nie doznał smutku w większości życia, lecz gdy dow...