XXIX

99 20 1
                                    

Tak jak obiecałem dwa dni później leżeliśmy w łóżku wtuleni w siebie po udanych kilku stosunkach, które były najlepsze.

Przebudziłem się spojrzawszy na śpiącego blondyna, który był wtulony w moją stronę. Uśmiechnąłem się całując go w czoło.

ㅡ Dzień dobry, kochanie. Wstajemy. ㅡ Szepnąłem mu do ucha, które także scałowałem.

ㅡ Nie. Wymęczyłeś mnie. Chcę teraz odpocząć.

ㅡ Jestem głodny, a ty nie?

ㅡ Zjem jak wstanę. Dobranoc. ㅡ Odwrócił się do mnie plecami.

ㅡ Skarbie ty moje. ㅡ Przytuliłem go muskając jego szyję.

ㅡ Gukie... ㅡ Szepnął. ㅡ Starczy na dzisiaj.

ㅡ Ale ja nic nie robię.

ㅡ Ocierasz się o mnie. ㅡ Powiedział cichym głosem. Zaśmiałem się bardziej do niego przylegając. ㅡ Jungkookie.. Dosyć.

ㅡ Jiminnie. ㅡ Zacząłem. Odkryłem nas zwisając nad nim. ㅡ Ostatni raz, a pójdę po coś do jedzenia.

ㅡ Naprawdę nie masz dosyć?

ㅡ Ciebie nigdy nie mam dosyć. ㅡ Odparłem sięgając po dzbanek z olejkiem, który był pusty. ㅡ Cholera. Coś się może uzbiera. ㅡ Westchnąłem zbierając resztki substancji, którą zaraz rozsmarowałem swojego członka. ㅡ Mogę?

ㅡ W porządku, ale ostatni raz. ㅡ Powiedział rozkładając bardziej nogi. Skinąłem głową wchodząc powoli w niego. ㅡ No proszę. Nie boli.

ㅡ Bo jesteś tak rozciągnięty, że nie boli. ㅡ Zaśmiałem się robiąc pierwsze pchnięcie przez co jęknął odchylając głowę do tyłu. ㅡ Bardzo cię kocham Jiminnie.

ㅡ Ja też cię kocham Jungkookie.

ㅡ Będę ci to powtarzać codziennie, skarbie. ㅡ Wyznałem przyspieszając. Przymknąłem powieki czując rozkosz.

Kilkanaście minut później doszliśmy prawie, że w tym samym czasie. Oddychałem ciężko patrząc na męża, który uśmiechał się lekko.

ㅡ Dziękuję Chimmy. ㅡ Sapnąłem muskając jego usta. ㅡ Jesteś cudowny. Dobrze. Teraz pójdę po tacę z jedzeniem.

ㅡ Będę czekać. ㅡ Uśmiechnął się.

Wstałem z łóżka zakładając satynowy szlafrok oraz papcie wychodząc z komnaty. Na korytarzu było cicho i ani żywej duszy przez co odrobinę się wystraszyłem.

Powolnym krokiem zszedłem kamiennymi schodami na dół. Tam także nikogo nie spotkałem. Jakby wszyscy rozpłynęli się w powietrzu, dlatego ruszyłem do kuchni mając nadzieję, że kogoś tam zastanę. Odetchnąłem z ulgą widząc kucharza i jego pomocnice.

ㅡ Gdzie są wszyscy? ㅡ Spytałem.

ㅡ Wasza wysokość. ㅡ Ukłonili się. ㅡ Jak noc poślubna?

ㅡ Udana, dziękuję. Więc czy teraz odpowiesz na moje pytanie?

ㅡ Połowa służby ma wolne, a strażnicy mają ćwiczenia bojowe na placu.

ㅡ Na czyj rozkaz?

ㅡ Kim Taehyung.

ㅡ Rozumem. Czy mógłbym coś przygotować do jedzenia?

ㅡ Ja uszykuje. Proszę się nie męczyć. ㅡ Odparł. Skinąłem głową siadając na krześle, które stało w kącie pomieszczenia.

ㅡ Proszę się nie stresować. ㅡ Poprosiłem widząc jak wszystko wypadało kucharzowi z rąk.

The Kingdom of Music/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz