LV

83 20 7
                                    

Czas leciał jak głupi i nim się obejrzałem nastał wyczekiwany dzień. Dzień, w którym Jungkook miał przyjechać i mi zagrać na gitarze bądź na nerwach. Cały tydzień zastanawiałem się jak ten dzień będzie wyglądać przez co nie mogłem się skupić na obowiązkach. Swoją drogą nie mogłem się przyzwyczaić do cichego zamku, w którym jeszcze miesiąc temu tętnił życiem.

ㅡ Wasza Wysokość. ㅡ Usłyszałem przez co się ocknąłem.

ㅡ Tak?

ㅡ Możemy zaczynać? ㅡ Spytał nauczyciel szermierki. Skinąłem głową podnosząc szpadę, a na twarz zakładając maskę. Zaczęliśmy ćwiczyć, ale nadal czułem się jak w innym świecie przez co przegrałem. ㅡ Nie radzi sobie Wasza Królewska mość. Był przecież Król najlepszy. ㅡ Westchnął ciężko.

ㅡ Po prostu to nie mój dzień. Odłożymy to na inny dzień. ㅡ Powiedziałem zdejmując maskę i wychodząc ze sali. Skierowałem się do sypialni, gdzie się przebrałem w wygodniejsze ubrania, a następnie poszedłem do ogrodu. Stresowałem się nawet bardzo. Nie wiedziałem, o której dokładnie przybędzie Jungkook. A może zapomniał? Może coś mu wypadło? Z jednej strony miałem taką cichą nadzieję.

Usiadłem na bujanej ławce podziwiając różnego rodzaju kwiaty. Były po prostu piękne. Takie żywe i radosne, gdy delikatnie bujały się w rytmie wiatru.

ㅡ Może jest mi pisane nieszczęście? ㅡ Szepnąłem. Miałem ochotę płakać i zamknąć się w sypialni, ale nie mogłem. Musiałem zajmować się Królestwem. Kilka minut później usłyszałem melodię. Gwałtownie spojrzałem w bok widząc Jungkooka grającego na gitarze i delikatnie uśmiechniętego. Wstałem z miejsca obserwując go, gdy ten powoli zaczął podchodzić nie przestając grać i na mnie patrzeć.

ㅡ Witaj Jimin. ㅡ Powiedział, kiedy stał tuż przede mną. ㅡ Jak się czujesz? ㅡ Spytał łagodnie. Z tego powodu zacząłem płakać. ㅡ Oj nie nie... Nie płaczemy. ㅡ Dodał odkładając instrument i przytulając mnie. ㅡ Spokojnie kochanie. Już jest wszystko dobrze.

ㅡ Jestem taki słaby. ㅡ Wyłkałem. ㅡ Mam już tego wszystkiego dosyć. Znowu zostałem sam, znowu wszystkich straciłem. Dlaczego ja?

ㅡ Chim... To nie znaczy, że jesteś słaby. To właśnie znaczy, że jesteś bardzo silny i dzielny, bo wszystko to wytrzymujesz i ukrywasz. Nie każdy jest w stanie to zrobić. Nie mów, że jesteś słaby już nigdy więcej, zgoda? Jestem teraz tutaj dla ciebie, a moje ramiona zawsze są otwarte. Nie jesteś sam uwierz mi. Chociaż w tej sprawie mi uwierz.

ㅡ Przepraszam.

ㅡ Nie masz za co. To ja powinienem przepraszać ciebie na każdym kroku. ㅡ Rzekł. Jeszcze przez parę minut chłopak tulił moją osobę do siebie dopóki się  odsunąłem i wytarłem policzki od łez.

ㅡ Wypijemy herbatę? ㅡ Spytałem.

ㅡ Chętnie. ㅡ Uśmiechnął się lekko. ㅡ Już wszystko dobrze? ㅡ Spytał kładąc dłoń na moim policzku. Skinąłem głową kładąc swoją rękę na tę jego.

ㅡ Cieszę się, że przyjechałeś. ㅡ Szepnąłem rumieniąc się.

ㅡ Ja również.

ㅡ Jak mały?

ㅡ Zdrowy i ma się dobrze. Może chciałbyś go zobaczyć? ㅡ Spytał. Spojrzałem na niego niezrozumiale. ㅡ Przywiozłem go ze sobą. Twoje służki się nim zajęły.

ㅡ Może później.

ㅡ Nic na siłę. ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ Mogę? ㅡ Spytał bardziej się przybliżając. Nie odpowiedziałem czując narastający strach, dlatego przymknąłem oczy myśląc, że zaraz mnie pocałuje, lecz zamiast tego złożył delikatny pocałunek na moim czole. ㅡ Będzie dobrze Chim. Uwierz w to. Chodźmy. ㅡ Odsunął się ruszając ku wejściu do zamku. Po kilkunastu chwilach, gdy doszedłem do siebie ruszyłem za nim docierając do biblioteki zamiast do sali dla gości, w której zazwyczaj spotykam się z innymi głowami Królestw i pijemy herbatę omawiając różne tematy.

ㅡ Czemu tutaj?

ㅡ Wiesz... To miejsce jest, było i będzie wyjątkowe dla nas dwóch. Po prostu tutaj czuję się dobrze. Nie przeszkadza ci to?

ㅡ Nie, jest w porządku. Niedługo przyniosą herbatę. ㅡ Stwierdziłem siadając na kanapie.

ㅡ Czyli mamy teraz czas dla siebie. ㅡ Powiedział zajmując miejsce obok łapiąc moją dłoń. Spojrzałem mu w oczy zauważając tą samą miłość jaką widziałem na początku, dlatego wyswobodziłem swoją rękę. ㅡ Coś nie tak?

ㅡ To nie takie łatwe, Jungkook. Próbujesz naprawić to ładnymi słówkami i maślanymi oczami. To nie tak ma być. Mam wrażenie, że udajesz to by tutaj wrócić. Dlaczego nie robiłeś tego wcześniej? Zanim poznałeś Sojin też taki byłeś i ci wtedy wierzyłem, gdy już z nią zacząłeś przestałeś taki być, a teraz znowu jesteś taki jak na początku. Czuję się jakbym był tym drugim. Nie poszło ci dobrze z tą kobietą to próbujesz wrócić do mnie.

ㅡ Ale mnie z nią nic nie łączyło. Nie kochałem jej, była tylko moją przyjaciółką.

ㅡ To ona ciebie kochała. ㅡ Szepnąłem przypominając dzień wyjazdu Sojin. ㅡ Wszystko mi wyznała, że kochała się w tobie, że była szczęśliwa, że to z tobą ma dziecko. Nie wiesz jak to bolało. Spędzaliście ze sobą zbyt dużo czasu i oto efekty! ㅡ Rozpłakałem się czego żałowałem. Od kiedy zrobiłem się taki słaby do cholery!? ㅡ Zagroziła, że wróci i mi cię odbierze, a szczególnie dziecko.

ㅡ Co? ㅡ Spojrzał na mnie zaskoczony. ㅡ Nie sądziłem, że tak jej nienawidzisz, że tworzysz bajki. ㅡ Zaśmiał się.

ㅡ To nie żadna bajka. Powiedziała mi to prosto w oczy.

ㅡ Jimin przestań. Nie była by do tego zdolna. Ona taka nie jest.

ㅡ Dlaczego bronisz kobiety, która zniszczyła nasze małżeństwo?

ㅡ Zostało one zniszczone także przez ciebie i twoje zazdrości. ㅡ Odparł. Spojrzałem na niego z bólem w oczach. Nic się nie zmienił, a starania poszły na marne. Po co się starać skoro ciągle jej broni i nie widzi problemu, a obwinia mnie?

ㅡ Nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Wyjdź stąd.

ㅡ Znowu mnie wyrzucasz zamiast przedyskutować ten temat raz na zawsze.

ㅡ Co tu jest do dyskusji jak ty nie rozumiesz? Nie widzisz konkretnego problemu, który tak naprawdę jest przez ciebie! Obwiniasz mnie, a sam to wszystko zniszczyłeś wraz z nią! Obydwoje mnie zniszczyliście. ㅡ Wyszlochałem. ㅡ Nie jesteś już tym Jungkookiem, którego poznałem i pokochałem, bo teraz przesiąkłeś nią. Zmieniłeś się. ㅡ Wyłkałem. ㅡ Dlatego proszę cię opuść mój zamek i nigdy więcej nie pokazuj się na moje oczy.

ㅡ Jimin...

ㅡ Masz tu zakaz wstępu. ㅡ Warknąłem.

ㅡ Posłuchaj.

ㅡ To ty posłuchaj. Miałeś ostatnią szansę, którą zmarnowałeś na kłótnie.

ㅡ Staram się i..

ㅡ Nie starasz się. Lepiej już stąd wyjdź.

ㅡ Nie. Jeśli teraz wyjdę już nigdy cię nie zobaczę.

ㅡ I bardzo dobrze. ㅡ Powiedziałem zdejmując pierścionek podając mu go. ㅡ Bo już się nie zobaczymy. Nigdy więcej. Wyjdź. ㅡ Powiedziałem. Chłopak zrobił co kazałem dopiero po kilku chwilach nad czymś rozmyślając. Gdy drzwi się zamknęły wybuchłem płaczem chowając twarz w dłoniach. Dlaczego nie może być dobrze?

*********************

13.08.23

Hejka

Jak wam się podoba?

Chyba mam plany na następne rozdziały 😘 ale jak na razie nie powiem 🤫

Miłego dnia życzę 🥰

The Kingdom of Music/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz