Rozdział 12

8.8K 865 175
                                    

— Zrobiłaś skarpetkę? — Charlie uniósł kawałek materiału i zmarszczył czoło. — A może to jakaś sakiewka? — obrócił materiał w swoich dłoniach. — Wiem! To rękawiczka.

Sally wyrwała mu kawałek materiału z ręki i schowała do swojego plecaka.

— To czapka.

— Czapka? — zapytał i zamrugał. Przeniósł swoje spojrzenie i poruszyła ustami w kształt słowa "pomóż".

Nastolatka zaśmiała się pod nosem i ugryzła kolejny kawałek kanapki. Mimo, że w jej życiu wiele rzeczy się zmieniło to inne wciąż pozostawały takie same. Jak Charlie. On wciąż był taki sam. Rozgadany, zakręcony i narzekający. Bardzo głośny, ciekawski i wypełniony energią. Trochę głupkowaty i przesadnie panikujący. Ale i troskliwy.

Był jedną z niewielu stałych w jej życiu.

Rozejrzała się po stołówce i stwierdziła, że szkoła również była taką stałą. Miała się uczyć, odrabiać zadania domowe, chodzić na treningi i nie pyskować. Większość dni była taka sama i choć to dziwne, River naprawdę to lubiła. W ostatnim czasie miała za dużo nowości w swoim życiu. Jednak jedna rzecz była czymś nowym w szkole. Przypomniała sobie o tym, gdy na drzwiach stołówki zobaczyła wielki plakat. Wróciła spojrzeniem do swoich przyjaciół.

— Słyszeliście o konkursie talentów?

Postanowiła zmienić temat i tym samym uwolnić swojego przyjaciela od morderczego spojrzenia Sally.

— Konkurs talentów? — blondynka zrobiła minę jakby właśnie zjadła kawałek cytryny.

— Szkoda, że żadnego nie mam — Charlie wzruszył ramionami.

— Wnerwianie innych — Sally odparła. — Myślę, że sędziowie ogłosiliby cię zwycięzcą tylko po to, żeby się zamknął.

— Sally co mówiłam o byciu niemiłą dla Charliego? — River spojrzała karcąco na blondynkę.

— Że w ciągu jednej przerwy mogę mu powiedzieć tylko jedną niemiłą rzecz — blondynka powiedziała i zgarbiła lekko plecy. — To głupia zasada.

— Ale działa.

— Myślicie, że ktoś weźmie udział?

— Jest kilka osób, które by mogły — Charlie odparł.

River zastanowiła się przez chwilę czy ona posiada jakiś talent. W kilku rzeczach była dobra, ale nic z nich nie było talentem. Raczej nabytą umiejętnością.

Chociaż ostatnio odkryła, że bardzo szybko czyta. To jest talent, prawda?

— Zaraz zaczynają się lekcję. Powinniśmy się zbierać, jeśli mamy odprowadzić Charliego na drugi koniec budynku.

Sally zapięła zamek swojego plecaka i wstała od stolika.

Wciąż kontynuowali to co zapoczątkował Liam. Mimo tego, że większość dręczycieli Charliego skończyło szkołę, to Sally i River zawsze odprowadzały go pod salę i szły na swoje zajęcia. I nie chodziło o to, że Charlie sobie nie poradzi. Potrafił o siebie zadać. Ale czasami warto czuć, że ma się kogoś przy swoim boku.

Zwłaszcza w takim piekle jakim jest szkoła średnia.

— Właściwie to pójdę sam — Charlie powiedział.

— Co?

— Pójdę sam, nic mi się nie stanie — wzruszył ramionami i również wstał od stolika.

— Jesteś pewien? — Sally zapytała.

— No, jestem — pokiwał żywo głową. — Mamy zajęcia po dwóch różnych szkoły, bez sensu, żebyście mnie odprowadzały.

Czterech Ojców River Conway | TOM III ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz