Rozdział 38

4.9K 587 58
                                    

— Stresujesz się?

— Nie.

— Ani trochę?

— Ani trochę.

River z każdą kolejną sekundą żałowała swojej decyzji. Ale czego się spodziewała? Zabrała ze sobą Charliego i to oczywiste, że będzie on panikował bardziej od niej.

— Nawet w ułamku procenta?

— Nawet — zapewniła go.

Poczuła jak dłoń Charliego ląduje na jej czole. Oderwała spojrzenie od ekranu telefonu na którym wyświetlała kolejny obrazek z cytatem od Logana. Tym razem dotyczył on przebaczania i tego, że tą formą uleczamy siebie i przebaczanie innym jest dla nas, nie dla nich. Czasami zastanawiała się skąd on je wszystkie bierze. 

Posłała pytające spojrzenie w kierunku Charliego. 

— Sprawdzam czy nie masz gorączki. Brak stresu jest u ciebie oznaką poważnego uszkodzenia mózgu.

— To twój mózg jest uszkodzony, Charlie — Sally złapała za jego dłoń i zdjęła ją z czoła River. — Nie zawsze trzeba się stresować.

Pominęła fakt, że zabrała również Sally. A ta dwójka w duecie nigdy nie wróżyła niczego dobrego. Byli jak ogień i oliwa, a ona mogła tylko próbować odciąć im dopływ powietrza.

— Ale wiesz, że rozmawiamy o River? Ona nie przeżyła żadnego dnia bez stresu.

— Ona tu jest i was słyszy — River odparła trochę głośniej, a wzrok dwójki jej przyjaciół przeniósł się na jej twarz. — Nie martwię się, jestem tu z wami.

— Tak samo Dumbledore powiedział do Harry'ego, a potem zginął.

— Zginął, bo...— Sally machnęła ręką. — Nie mam siły ci tego tłumaczyć.

— A od kiedy ty znasz Harry'ego Pottera?

— Od kiedy Carter nie przestaje o tym nawijać — Russell wtrącił. Wciąż nie odrywał wzroku od telefonu i wyglądał na bardzo skupionego tym co tam oglądał. River wiedziała, że prawda wygląda inaczej. Jej chłopak mógł wyglądać, że jest skupiony na krótkich filmikach z internetu, ale jego uwaga wciąż była skupiona na toczącej się rozmowie. Potrafiła to rozpoznawać. Głównie dlatego, że jego prawa ręka spoczywała na jej udzie i kciukiem gładził jej skórę. Ruchy były powolne i delikatne, ale wskazywały na to, że jest blisko.

I w każdej chwili jest gotowy, żeby zareagować.

Nikt nie zakładał, że zaraz wybuchnie tu bomba, a Russell ochroni ją własnym ciałem. Chodziło o to, że w każdej chwili zmieni tor rozmowy, gdy stanie się ona niekomfortowa dla River. Posiadanie takiej osoby było czymś wyjątkowym. Nie tylko dlatego, że w zanadrzu miała co najmniej osiem tematów do rozmów, a dlatego, że zauważała zmiany w zachowaniu i poprawnie je interpretowała. 

— Sprzedałeś mnie — Sally burknęła.

— Sama się sprzedałaś.

Twarz Sally wyrażała chęć popełnienie zbrodni, gdy te słowa opuściły usta Charliego.

Jeszcze kilka miesięcy temu River bałaby się, że po takich słowach rozpocznie się walka, a jej przyjaciele skoczą sobie do gardeł. Teraz wiedziała, że tacy są i niewiele da się zmienić. Charlie obrażał Sally, a Sally groziła mu śmiercią. A potem z łatwością przechodzili na temat nowego smaku kawy w ich ulubionej kawiarni.

— Uderzyłem w czuły punkt, co?

— Zaraz ja cię uderzę w twój czuły punkt, aż zobaczysz gwiazdy, ty mały gnomie — blondynka odparła.

Czterech Ojców River Conway | TOM III ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz