— Zrób to jeszcze raz, a przysięgam, że cię zabiję.
— Nie złość się na mnie — usłyszenie głosu Isaak po tylu dniach jego nieobecności było jak usłyszenie ulubionej piosenki z dzieciństwa. W sekundę na ustach pojawiał się uśmiech, a serce podskakiwało do góry. Nie było go ponad cztery dni, ale nie wyglądał jakby wpakował się w kłopoty. Chociaż naraził się na złość Raya, a to wróżyło ogromne kłopoty.
River chciała podbiec do Isaaka i go przytulić, ale wolała nie pojawiać się w zasięgu wzroku Raya. Jeszcze ona by oberwała. Więc wciąż była w kuchni i wsadzała brudne naczynia do zmywarki.
— Będziesz miał zmarszczki i zaczniesz szybciej siwieć — radosny głos Isaak znowu rozbrzmiał po mieszkaniu. — Chyba nawet jednego widzę, o tutaj...ał!
Od ścian odbił się dźwięk, który wskazywał, że Ray prawdopodobnie uderzył Isaaka w dłoń.
— Nie rób sobie z tego żartów — Ray odpowiedział, a potem River usłyszała głośne kroki. Przez sekundę rozważała ucieczkę do swojego pokoju. — Nie możesz znikać, a potem wracać i się tak durnie uśmiechać.
— Wybacz, że nie płaczę.
— Isaak — Ray brzmiał na coraz bardziej wkurzonego.
River rozejrzała się po kuchni. Nie było miejsca, w którym mogłaby się ukryć.
— Jestem cały i zdrowy — Isaak odparł trochę łagodniejszym głosem. — Jest coś do jedzenia?
— Gdzie byłeś?
— Tu i tam.
— Na pewno nie tu — Ray podkreślił ostatnie słowo.
— Bardziej tam.
Nastolatka chciała roześmiać się, ale wiedziała, że tym zachowaniem zwróci na siebie uwagę, a ona też wolała unikać kłopotów. I tak miała ich wystarczająco dużo. Włożyła do zmywarki ostatni talerz i uruchomiła sprzęt. W tym samym czasie do kuchni wszedł Isaak, a za nim Ray.
— Hej, mała.
— Cześć — zawołała i przytuliła się do Isaaka. — Gdzie byłeś?
— Tam — Ray przedrzeźniał głos Isaaka.
— Na pewno nie tu — Isaak odparł z rozbawieniem i ruszył w kierunku lodówki. — Działo się coś ciekawego?
— Jakbyś tu był to byś wiedział.
— Miałem ważne sprawy do załatwienia — odparł.
Dziewczyna uznała, że to idealny moment do opuszczenia pomieszczenia. Ostrożnie zaczęła kierować się w stronę wyjścia, ale wtedy poczuła dłoń Raya na swoim ramieniu. Przeklęła w duchu i uniosła na niego swój wzrok.
— Tak?
— Jutro wracasz do szkoły.
— Co? — zapytała. — Ktoś musi być przy Loganie w szpitalu, a wy pracujecie.
— Nikt nie musi być przy nim w szpitalu.
— Musi, bo...
— Wraca do domu — Ray jej przerwał. — Vincent i ten Bałwan odbiorą go jutro popołudniu.
— Mogę im pomóc — zaoferowała od razu.
— Musisz wrócić do szkoły.
— Nie mam żadnych zaległości. Sally dawała mi notatki, robiłam wszystkie prace domowe, a sprawdziany...
— Skarbie — Ray powiedział ostrożnie. — Wracasz do szkoły. Wiem, że teraz to dla ciebie absurd, ale nie możesz opuszczać tygodnia szkoły.
Chciała się kłócić. Oczywiście, że chciała. Ale wiedziała, że Ray ma rację. I tak była zaskoczona, że mogła przez tydzień nie chodzić do szkoły i siedzieć z Loganem w szpitalu. Była tam przez większość dnia i nie interesowało ją to, że Logan przez większość czasu spał. Chciała po prostu przy nim siedzieć i widzieć jak jego klatka piersiowa się unosi i upada. Musiała wiedzieć, że żyję, a to był wyraźny znak.
CZYTASZ
Czterech Ojców River Conway | TOM III ✓
Teen FictionRiver Conway staje przed trudnym wyborem. Próbuje zerwać z przeszłością, ale ta kurczowo się jej trzyma. Przeszłość złapała ją z gardło i zabiera każdy spokojny oddech. Czuje jej obrzydliwy oddech na swoich plecach. Dodatkowo dochodzą wyrzuty sumien...