Aurora
Czasami zdumiewające było dla mnie to, jak z roku na rok zmieniały się nasze priorytety.
Jak coś, co było dla nas najważniejsze, będąc dzieckiem, stawało się później nieistotne.
Gdy byłam mała, uwielbiałam spotykać na swojej drodze ludzi, którzy mieli pofarbowane włosy na szalone kolory. Sama również chciałam takie mieć, ale mama mi na to nie pozwalała, przez co zawsze po takiej rozmowie chodziłam zła.
Teraz, stojąc przed lustrem i patrząc na moje naturalne brązowe włosy, które dzięki słońcu podchodziły nawet odcieniem pod rudy, myślałam tylko o tym, że to dobrze, że nie było we mnie nic, przez co zwracałabym na siebie niepotrzebną uwagę. Wolałam być niewidoczna.
Tym bardziej, że i tak niedługo miałam zniknąć z tego świata.
Choć moi rodzice wierzyli, że pewnego dnia w niedalekiej przyszłości dostaną telefon z informacją, że jeszcze nie wszystko stracone. Ja wolałam tej nadziei nie mieć. Żyło mi się z nią jakoś lepiej.
Gdybym cały czas wierzyła, że dożyję swoich następnych urodzin w lutym, a okazałoby się, że nie dam rady pójść nawet na początek roku szkolnego do szkoły, załamałabym się. Moja dusza umarłaby, zanim ja sama bym to zrobiła.
Dlatego wolałam żyć w świadomości, że musiałam wykorzystać jak najlepiej ostatnie dwa miesiące.
W zasadzie już niecałe, bo był dziesiąty lipca.
- Można? - Usłyszałam głos mojego przyjaciela.
Nawet nie wiedziałam, że wszedł do mojego domu. A on zdążył pokonać schody na górę do pokoju i coś mi podpowiadało, że w moich drzwiach stał już dłuższą chwilę.
- Jasne - Uśmiechnęłam się.
Spojrzałam na bruneta, a wzrok utkwiłam w jego brązowych oczach.
- Dalej chcesz mnie namówić na ten mecz, prawda? - spytałam, choć nie musiałabym na niego patrzeć, aby znać odpowiedź.
Pokiwał głową, a kąciki jego ust uniosły się do góry.
- To chociaż porobię może jakieś fajne zdjęcia - oznajmiłam, biorąc do ręki swój niewielki aparat.
Miałam przymocowany do niego pasek, by swobodnie nosić go na szyi i mieć w razie czego wolne ręce.
Moja strona na pintereście coraz bardziej się rozkręcała. Miałam już ponad tysiąc obserwujących.
Głównie wstawiałam tam jakieś zdjęcia przyrody, zwierząt czy innych elementów mojego miasta, ale także rzeczy poza nim. Na jednych z nich był też James, ale uchwyciłam jedynie jego dłoń, kiedy trzymał dmuchawca na polanie w moim ulubionych miejscu za miastem.
Wolałam nie wstawiać ludzi, aby idąc tropem, nie mogli odkryć, kim była Angelflower. A właśnie tak nazwałam się na tej aplikacji.
- Jak zawsze. Jeśli chcemy zdążyć, musimy jechać.
Przez to, że James urodził się w styczniu, zdążył już zrobić prawo jazdy.
Ja z wiadomego powodu nawet nie chciałam się za to zabierać na początku. Myślałam o tym, że rodzice wydaliby na mnie niepotrzebnie pieniądze, a ja byłabym na siebie zła, gdyby się okazało, że na marne. Pojeździłabym góra parę miesięcy i tyle. Ale w końcu James mnie do tego namówił. I byłam mu za to wdzięczna.
Spojrzałam na duże lustro w moim pokoju, oceniając jeszcze raz mój wygląd. Tego dnia postanowiłam założyć koszulkę pod kolor oczu, dlatego zdecydowałam się na błękitną. Do tego zwykłe czarne leginsy, bo skoro czułam, że i tak wylądujemy na meczu, to chciałam, aby było mi wygodnie. Żadna dodatkowa bluza nie była mi potrzebna, bo na zewnątrz było bardzo ciepło.
CZYTASZ
Skrawek nieba
Teen FictionHistoria dziewczyny, która miała tylko jedno pragnienie. Żyć. I chłopaka, który dowiadując się o tym, jak niewiele dni jej zostało, postanowił za wszelką cenę sprawić, by to marzenie stało się realne. Bo ponoć nadzieja zawsze umiera ostatnia. "Mile...