Aurora
Siedzieliśmy tam do wieczora, zapominając o tym, co nas otaczało, a skupiając się na sobie. Na żartach, docinkach i śmianiu się.
Tak, śmiałam się, bo z jakiegoś powodu zrobiło mi się na moim sercu lżej. Było względnie normalnie, ale tyle mi wystarczało. Uwielbiałam te chwile z Milesem, w których nie pamiętałam o swoich mrocznych myślach. A takie zdarzały się o dziwo coraz częściej.
Niestety wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, kiedy to się zmieni.
- Nie ma opcji - odparłam kategorycznie.
Radley dostał właśnie zaproszenie na imprezę. I o ile samo to wyjście nie było najgorszym pomysłem, zważywszy na to, że mój przyjaciel też zapewnie się tam wybierał, bo dobrze znał gościa, który miał być gospodarzem tej zabawy, więc raczej nie przepuściłby takiej okazji, to jeden szczegół sprawiał, że coś mnie przed tym powstrzymywało. Bo to nie miała być zwykła domówka. Tylko taka, gdzie na zewnątrz znajdował się basen i właśnie tylko odpowiedni strój na niego, był możliwy, by móc tam wejść.
Jaki dureń wymyślił tak kiepską zasadę?
- Oj, no nie daj się prosić. Będzie fajnie, zaufaj mi.
Najgorsze było to, że mu ufałam. Ufałam, że zrobi wszystko, aby dotrzymać tego słowa.
- Nie będę paradować przed obcymi w bikini.
- Nad morzem ci to nie przeszkadzało.
Uniósł kąciki ust wyżej.
- Na plaży prawie nikogo nie było. Poza tym...to co innego.
- Na imprezie każdy jest skupiony na sobie i swojej paczce. To tylko się tak wydaje.
- Ale...- zacięłam się, próbując znaleźć jeszcze inną wymówkę.
- Dlaczego tak naprawdę nie chcesz iść? Nie masz ochoty?
- To nie do końca o to chodzi - westchnęłam, zeskakując z drzewa, na którym siedzieliśmy.
- Więc? Powiedz, co masz na myśli - poprosił.
Uśmiechał się tak, że kusił mnie cały czas, bym się zgodziła. Spojrzałam przelotnie na swoje ciało, zastanawiając się, jak to mu przekazać.
- Wstydzisz się swojego ciała? - spytał, zauważając moje zachowanie.
Przeniosłam na niego wzrok. Otworzyłam i zamknęłam usta. Nie byłam pewna, jak na to odpowiedzieć. Było w tym trochę racji. Miałam parę kompleksów. Najbardziej na punkcie swojego brzucha, który o tej porze lekko wystawał.
Gdy ubierałam strój kąpielowy i ktoś nieznajomy patrzył na mnie dłużej, niż powinien, zaczynałam czuć się nieswojo. A przecież na imprezie zawsze było pełno takich ludzi. Osób, którzy oczami oceniali innych.
Lubiłam swoje ciało, swoje kształty. Ale zawsze mogło być lepiej.
- Nie rozumiem tego - kontynuował, zgadując odpowiedź. - Nie widzę w tobie najmniejszej wady. Przecież jesteś piękna. Masz cudowną figurę. I najwidoczniej zepsute lustra w domu.
Nie potrafiłam powstrzymać się przed parsknięciem cichym śmiechem po jego ostatnich słowach. Wzniosłam oczy ku niebu, dziękując przez ułamek sekundy za to, że było mi go dane spotkać. Bo dzięki niemu potrafiłam być jeszcze szczęśliwa.
Pokręciłam głową na boki, zwracając ponownie na niego oczy.
- I taki uśmiech chciałbym widzieć cały czas.
CZYTASZ
Skrawek nieba
Fiksi RemajaHistoria dziewczyny, która miała tylko jedno pragnienie. Żyć. I chłopaka, który dowiadując się o tym, jak niewiele dni jej zostało, postanowił za wszelką cenę sprawić, by to marzenie stało się realne. Bo ponoć nadzieja zawsze umiera ostatnia. "Mile...