Aurora
Zazwyczaj nie doceniamy tak bardzo wszystkiego w swoim życiu, dopóki nie zdajemy sobie sprawy, jak łatwo możemy to stracić.
Gdy obudziłam się następnym razem parę godzin później, niemal się popłakałam, że znowu mogłam zobaczyć swoich bliskich. Cały czas nade mną czuwali. Gdy tylko mogli, odwiedzali mnie i wykorzystywali każdą najmniejszą chwilę, aby tylko ze mną pobyć. A gdy to nie było możliwe, co jakiś czas, gdy lekarze nie patrzyli, korzystałam z telefonu, chociaż nie mogłam robić tego non stop.
Ale potrzebowałam tego kontaktu, bo czułam i to w całym ciele, że serce korzystało już tylko z rezerwy.
Mimo, że nie usłyszałam diagnozy wprost, wiedziałam, że mój czas powoli nadchodził. Już nawet nie tak powoli.
Przy nich starałam się jeszcze jakoś trzymać, ale kiedy zostawałam sama, momentami nie dawałam rady utrzymywać łez w sobie.
Tak samo było następnego dnia popołudniu, gdy zdałam sobie sprawę, że nadszedł ostatni dzień sierpnia. Przeżyłam swoje ostatnie wakacje.
Nie chwal dnia przed zachodem słońca, Aurora.
Już nigdy więcej nie miałam poczuć na sobie tego ciepła. Ostatnią porą roku, którą było mi dane przeżyć, było lato.
Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Nadeszła pora odwiedzin.
- Hej, kochanie - usłyszałam zaraz po otworzeniu drzwi.
Wszedł przez nie Miles. Moja miłość, którą miałam lada dzień zostawić.
Uśmiechnęłam się lekko. Na więcej nie było mnie stać. Życie powoli ze mnie ulatywało. Coraz częściej myślałam o śmierci i dawałam się jej już zagnieździć w umyśle i duszy. Nie potrafiłam inaczej.
Szczerze mówiąc bałam się tego ostatniego momentu. Ostatniego wydechu.
Ale to właśnie dla niego najbardziej chciałam jeszcze żyć. Bo znaliśmy się zaledwie dwa miesiące. To było tak naprawdę nic w porównaniu z całym życiem, jakie mogliśmy przeżyć. Jakie mógłby przeżyć z inną dziewczyną, nie martwiąc się, że zaraz umrze.
A jednak wybrał mnie. Wybrał cierpienie.
- Znowu za dużo myślisz, prawda?
I nie dość, że znaliśmy się tak krótko, czytał ze mnie, jak z otwartej księgi. Nic nie dało się przed nim ukryć. Byłam mu wdzięczna, że nie spytał, czy wszystko w porządku, albo czy jest okej.
Bo jak mogło być okej?
Przysiadł bardzo blisko mnie i złapał mnie za dłoń, a następnie złożył krótki pocałunek na ustach tak, że nie zdążyłam się nim nacieszyć. Dotarło do mnie, że już nigdy więcej się tak nie stanie. Ostatnie swoje minuty miałam spędzić w szpitalu.
- Może Dolar pomoże potem odgonić te myśli.
Gdy zdałam sobie sprawę, co powiedział, otworzyłam lekko usta. Czyli udało się. Mogłam zobaczyć się ostatni raz z moim ukochanym psem. Cholernie żałowałam, że w ostatnim czasie go trochę zaniedbałam.
- Serio? - dopytałam dla pewności, że to nie był tylko żart od mojej wyobraźni.
- Tak, James pojedzie po niego po tym jak...przyjdzie lekarz.
Który miał oznajmić nam, ile tak naprawdę zostało mi życia.
- Okej.
Nic więcej nie byłam w stanie z siebie wydobyć. Zazwyczaj czekało się na lekarzy, mając nadzieję na dobre wiadomości. W moim przypadku nie było na to żadnych szans. Mogłam mieć jedynie nadzieję na jak największą liczbę dni, które mogłam jeszcze przeżyć.

CZYTASZ
Skrawek nieba
Fiksi RemajaHistoria dziewczyny, która miała tylko jedno pragnienie. Żyć. I chłopaka, który dowiadując się o tym, jak niewiele dni jej zostało, postanowił za wszelką cenę sprawić, by to marzenie stało się realne. Bo ponoć nadzieja zawsze umiera ostatnia. "Mile...