7. Idealny moment.

30 9 1
                                    

Aurora

- Och, dobra - szepnęłam do siebie, widząc jak Miles dzwonił do mnie już trzeci raz w ciągu dziesięciu minut.

Nastał wieczór. Nie spodziewałam się tego, by chciał jeszcze tego samego dnia się ze mną kontaktować, skoro nie zainteresował się moim zniknięciem zaraz po meczu. A jednak minęło parę godzin i najwidoczniej chciał się dowiedzieć, czemu tak się stało lub porozmawiać o tym, co się wydarzyło.

Moja ciekawość była większa niż wstyd, jaki czułam, kiedy myślałam o swoim zachowaniu. Mogłam napisać przynajmniej głupiego sms-a z tym, że mimo, że nie wygrali, to i tak poradzili sobie świetnie.

W końcu zremisowali. Nie byli przegranymi. W moich oczach to oni zwyciężyli.

A szczególnie on, bo to właśnie on strzelił oba gole, co zdecydowanie nie spodobało się kapitanowi drużyny.

Byłam wręcz mu winna, aby odebrać połączenie.

- Hej, już zaczynałem myśleć, że mnie unikasz - odezwał się, gdy tylko przesunęłam palec na zieloną ikonkę.

Kiedy go usłyszałam, serce momentalnie ożyło. Tak, jakby tylko tego potrzebowało, by prawidłowo funkcjonować. Nie podobało mi się to, że tak intensywnie na niego reagowałam.

- Hej, musiałam po prostu szybko wrócić do domu - oznajmiłam.

- I wcale nie chodzi o to, że przegrałem nasz mały zakład? - usłyszałam w jego głosie nutkę rozbawienia.

- Nie. I tak wam bardzo dobrze poszło.

- Gdyby nie ja, to nawet byśmy nie zremisowali.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Czasami drażniła mnie zbyt wielka pewność siebie u przeciwnej płci, ale u niego...to było do zniesienia.

- Skromność, to twoje drugie imię, co?

Za późno ugryzłam się w język.

- Chyba muszę wykorzystać twój względnie dobry humor i poprosić o to, bym mógł jeszcze czymś zasłużyć na naszą sesję.

Chwilę się nie odzywałam. Na tyle długo, by ponownie się odezwał.

- Nie wiem, jak rozumieć tę ciszę - dodał nieco ściszonym głosem. - Jeśli właśnie rozważasz, czy się na to zgodzić, to pragnę dodać, że gdyby nie motywacja w postaci twojej osoby, to nie byłoby nawet tych dwóch goli. Naprawdę mi zależy na tym spotkaniu, Auroro.

- W zasadzie to...chyba mam nawet pewną propozycję.

Opcję, która jednocześnie mnie cieszyła, ale też sprawiła, że w głębi duszy poczułam ból.

- Ale może ci się nie spodobać. Ale zdecydowałam tak nie tylko dla swojego dobra.

- Jesteś dość tajemnicza - odparł. - Ale proszę, mów, co dokładnie masz na myśli.

Wyczuwałam w jego głosie delikatne podekscytowanie.

- Możemy się spotkać, ale pod warunkiem, że to będzie nasze ostatnie spotkanie. Uwierz mi, tak będzie najlepiej.

Teraz to z jego strony nastała cisza. Mówiąc mu to, myślałam o tym, co nawiedzało mnie na meczu jak i przy Jessie. Nie mogłam tego kontynuować. Mieć dalej takiego mętliku w głowie, który mieszał nie tylko w moim sercu, ale też w głowie Milesa.

Sam zauważył, że raz miałam mniejszą, a raz większą ochotę na jakąkolwiek rozmowę czy spotkanie. Dostrzegał już za dużo. Gdybym pozwoliła zobaczyć mu cokolwiek więcej, jeszcze trudniej byłoby mi wytłumaczyć mu, dlaczego nie chciałam dać się rozwinąć temu, co się między nami zaczęło.

Skrawek niebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz