Był to ciemny wieczór.
Młody, nie za wysoki, złotooki chłopak, z niebieskimi włosami, ubrany w szary dres I czarną oversize'ową bluzę, właśnie przechodził przez słabo oświetloną uliczkę.
W pewnym momencie usłyszał głośny, ogłuszający pisk opon.
Ledwo zdążył obrócić głowę w kierunku, z którego dochodził dźwięk, jednak oślepiające go światła samochodu sprawiły, że chłopak nie miał czasu na reakcje.
Nie wiedział kiedy to się dokładnie stało. Poczuł jedynie jak pchnięcie rozpędzonego auta sprawił, że runął na ziemie.
Po ciele niebieskowłosego przeszedł przeszywający ból.
Najpierw od uderzenia pojazdu, następnie z kolei walnął głową na ziemie, a późnie czuł jedynie jak skóra z jego ciała się zdziera, gdy to bezwładnie sunie po asaflatowej drodze.
Ostatnią rzeczą, którą widział, zanim jego powieki kompletnie opadły, były dwa zarysy ludzkiego ciała zbliżające się w jego kierunku.
- Japierdole, japierdole, co mam robić?
- Nie wiem! Nie patrz na mnie! To ty go potrąciłeś, nie ja!- kłóciły się dwa męskie głosy
- Ale to ty błagałeś l szybką jazdę!
- Trzeba było mnie nie słuchać! Sam wiesz jak moje pomysły się kończą!
- Ugh... - Złotooki słyszał, jak obca mu osoba głośno wzdycha, po czym usłyszał kroki, które zdawały się być coraz bliżej.- Weź coś zrób!
- Niby co mam zrobić?!
- Dzwoń po Kazuhę, on będzie wiedział ci robić. I przynieś apteczkę z auta geniuszu!
- Spierdalaj z tymi geniuszami, debilu.
- Dzwoń.
Wszystkie próby ofiary by wstać kończyły się tak samo; porażką.
Każdy jego mięsień nie chciał ani drgnąć. Czuł tylko piekielny na całym ciele. Słyszał, jak kroki zbliżały się do niego, aż nagle ustały. po czym ustały. Zatrzymawszy się, obcy mężczyzna szybkim ruchem obrócił potrąconego na plecy po czym przyglądał się przez chwile jego klatce piersiowej. Oddycha. Nachylając się nad nim, jego długie blond włosy opadały w dół, prosto na jego twarz.
Złotooki mrugnął powolnie po czym jego oczy się zmrużyły i delikatnie zamkneły.
W tym momencie, jedyne co mu zostało to słuch i czucie. Co prawda, tego ostatniego wolałby nie mieć, bo ból był nie miłosierny, jednak to nie był koncert życzeń.
Jeszcze przez chwile słyszał głosy nieznajomych, mimo to, nic nie zrozumiał. Każdy dźwięk, szum lasu, rozmowa telefoniczna, jakieś słowa wypowiadane przez blondyna, chuczenie silnika, piszczenie a uszach. Wszystko to zlewało mu się w jedną wielką paplanine. Niezrozumiały dla niego bełkot. Po kilku chwilach totalnie odleciał.
347 słów
Słowa od autora:
Hej! To moje pierwsze fanfiction xiaother! Mam nadzieję, że prolog wam się podobał i niebawem przeczytacie dalsze części.
Dziękuję że tutaj zajrzeliście, wiele to dla mnie znaczy.
Chciałam jeszcze podziękować mojej przyjaciółce _kaazuko_ bez niej by mnie tu nie było <3Miłego dnia/wieczoru
Pierwsze wydanie - marzec 2023
Update - 20 stycznia 2025
![](https://img.wattpad.com/cover/338667821-288-k653345.jpg)
CZYTASZ
Bloody Kiss | Xiaother | Fanfiction
FanfictionWypadek połączył dwójkę chłopaków przyjaźnią, a może czymś więcej? Nie każde wypadki muszą się źle kończyć. Tak samo jak nie każde dobrze. ___________________________________________ Jest to moje pierwsze fanfiction z shipem xiaother (mój ulubion...