3. Zupki chińskie się nie liczą

344 10 119
                                    


-Hej, jakby co to pozwoliłem sobie wziąć twoją książ...- Zaczął lecz nie dokończył. Był pewien, że bursztynowooki stanie w drzwiach i powie, że nie ma problemu czy coś w stylu, jednak blondyna nie zauważył.

Do pokoju wszedł niski chłopak o lazurowych oczach. Jego włosy były w miare krótkie i granatowe, jednak rozjaśniały się w kolor turkusowy z przodu na dłuższych pasmach włosów zaplecionych w dwa warkoczyki opadające na ramiona. Chłopak był szczupły, miał wąskie ramiona i deliktną sylwetkę. Ubrany był w rozciągnięty fioletowy t-shirt i luźne czarne dresy.

Niebieskooki wszedł pewnie do pokoju, jednak zatrzymał się odrazu po przekroczeniu progu.

Xiao wmurowało. Z resztą obcy był równie zdziwiony jak on. Oboje gapili się na siebie w milczeniu, tak jakby zabrakło im języka w gębie.

Po chwili, ciszę przerwał już znany Xiao głos Aethera drący się na całe mieszkanie,, ZAMORDUJE CIĘ DOWNIE!!!". Złotooki także usłyszał jeszcze jeden obcy głos. Ten był już miły i spokojny. Ktoś (jak domyślał się xiao) szedł za Aetherem próbując go uspokoić by nie zrobił nic głupiego i wołał do niego,, Hej! Aether stój! Spokonie, nie rób nic głupiego!". Słychać było głośne kroki chodzenia po mieszkaniu. Xiao się zdziwił. Obcy chłopak dalej stał nieruchomo gapiąc się jak głupi na złotookiego.

Po niedługiej chwili, niebieskooki się ruszył i wskazał palcem na Xiao obracając głowę do tyłu, w stronę idącego, wkurzonego blondyna, mówiąc:

- Ktoś leży w twoim łóżku. -Po chwili do pokoju wbił bardzo zdenerwowany blondyn krzycząc:

-VENTI!!! MIAŁEŚ TU NIE WCHODZIĆ!!!- gdy Aether wbiegł do pokoju, jedną ręką złapał niebieskookiego za koszulkę, a drugą rękę zacisnął w pięść i już miał uderzyć granatowowłosego jednak kolejna osoba weszła do pokoju.

- Chłopacy, proszę was, spokojnie- powiedział ten sam, spokojny i uprzejmy, a teraz na dodatek zmartwiony, głos co wcześniej wołał blondyna. Chłopak chwycił Aethera za nadgarstek powstrzymując go przed uderzeniem niebieskookiego.

Ten uprzejmy głos należał do chłopaka o biało-beżowych włosach z pofarbowanym na rubinowy kolor pasmem włosów po jego prawej stronie. Jego oczy były koloru porzeczki. Mimo to były bardzo jasne, można by z nich się dowiedzieć wielu rzeczy. Xiao zauważył że jest w nich pełno ciepła, dobra i nadziei. Białowłosy chłopak ubrany był w białą koszulkę z długimi rękawami, które teraz były podwinięte do łokci. Miał on na sobie także, czerwone spodenki do kolan o szerokich nogawkach, a na szyi miał zawieszony naszyinik z kluczem. Jego rysy twarzy były bardzo delikatne, a jego skóra gładka i matowa.

- Kazuha zostaw mnie, temu debilowi należy się wpierdol za wchodzenie tu bez mojej zgody.- powiedział Aether do chłopaka wyrywając rękę z jego uścisku. - Chłopacy, uspokujcie się już.- powiedział zmartwiony Kazuha

- Okej, okej- powiedział Venti powoli odsuwając się od blondyna która już go tak mocno nie trzymał i podnosząc obie ręce z wyprostowanymi dłońmi na znak że jest bezbronny.

- Eh, dobra Aether wywrócił oczami.

- Cieszę się, że jest już dobrze.- Powiedział białowłosy. Myślał, że blondynowi już przeszło, jednak ten, nagle walnął pięścią Ventiego. Tak zaczeli się wyzywać i szarpać. Dla Xiao ta sytuacja była tak dziwna i obca jak oczywista dla Kazuhy. Niebieskowłosy czuł się niekomfortowo patrząc jak blondyn i granatowowłosy się turlają po ziemi bijąc się, a krwistooki próbuje ich od siebie odciągnąć. Xiao poczuł przypływ energi i powiedział:

-Wiecie co? Może ja lepiej pójdę i was zostawię.- Złotooki usiadł na brzegu łóżka i już zaczął wstawać gdy nagle Aether przestał okładać Ventiego, obrócił głowę i krzyknął

Bloody Kiss | Xiaother | Fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz