4. Trwoga

280 16 54
                                    

Był już ranek. Xiao spał słabo tej nocy. Nie dlatego, że było mu nie wygodnie, tylko dlatego, że miał straszny mętlik w głowie. Już od dłuższego czasu był zmęczony swoim nudnym życiem towarzyskim, aż tu nagle poznał tyle nowych osób.

Chłopak jest bardzo nieufny, dlatego też się przed nimi zbytnio nie otwierał. Nie wiedział czy może im ufać. Mimo to z blondynem poczuł wyjątkową więź, której nigdy wcześniej nie miał przyjemności doświadczyć. Może to dlatego, że chłopak okazywał mu dużo atencji, może temu, że go naprawdę słuchał, a może temu, że traktował go jak równego sobie. Niebieskowłosy sam nie wiedział.

Przez całą noc się zastanawiał nad różnymi kwestiami. Na przykład, czy oni go w ogóle lubią. Nie uważa siebie za atrakcyjną osobę do spędzania czasu. Sądzi, że on, jak i zainteresowania są nudne.

Przez te rozmyślania, udało mu się zasnąć dopiero około godziny 5.30. Chłopak nie miał mocnego snu i byle co mogło go wytrącić z równowagi i obudzić.

Była godzina 8.45 gdy chłopak się przebudził. Gdy się obudził był bardo zmęczony, przez co bolała go głowa. Gdy spojrzał na zegar i dowiedział się, że jest tak wcześnie, przyłożył głowę spowrotem do poduszki i chciał iść spowrotem spać. Jednak z jakiegoś powodu nie mógł zapaść w sen. Przewracał się z jednej strony na drugą w celu znalezienia wygodnej pozycji.

Po 30 minutach udało mu się zrelaksować i przysnąć. Jednak jego spokuj nie trwał zbyt długo. Nie mineło nawet 10 minut, a on usłyszał jakieś szmery dochodzące z kuchni. Chłopak starał się to zignorować i spać dalej, jednak nie udało mu się. Po kilku minutach, w końcu postanowił wstać na dobre i oznajmić, że już nie śpi. Pochmurny wstał z łóżka, złożył pościel i zostawiając po sobie porządek opuścił salon.

Powolnym krokiem wszedł do kuchni w której zauważył Ventiego. Przez temperament niebieskookiego, Xiao czuł się trochę nie zręcznie w jego towarzystwie. Był po prostu trochę zbyt energiczny dla spokojnego i opanowanego złotookiego. Mimo to, trochę mu imponowało to jak bardzo wywalone w wszytko miał Venti i jak w przeciwieństwie do Xiao, po prostu chciał się dobrze bawić w życiu. Granatowowłosy był chodzącym antonimem złotookiego jeśli chodzi o charakter. On był nieogarniętym, fertycznym ekstrawertykiem, z kolei Xiao był poukładanym, flegmatycznym pesymistą. Byli jak dwa różne żywioły. Xiao po chwili stania i patrzenia w ciszy jak niebieskooki rozwalając wszystko co jest w zasięgu ręki, biega po całej kuchni nawet nie zauważając, że niebieskowłsy tam stoi, w końcu postanowił się przywitać.

- Hej?- Powiedział dosyć nie pewnie.

- O, Hej! Nawet nie zauważyłem, że tu stoisz. Obudziłęm cię? Jak tak to sorry. - Powiedział szybko. Gdy się obrócił Xiao zauważył, że chłopak jest cały brudny od mąki.

- Nie, nie obudziłeś mnie.

- Serio? To dobrze, Aether by mnie zabił gdyby się dowiedział, że ci przeszkodziłem w śnie.

- Czemu jesteś cały brudny od mąki?

- Wczoraj, ten blondaś powiedział, że jestem darmozjadem i nic w tym domu nie robię, więc postanowiłem zrobić naleśniki.

- Rozumiem, i jak wyszły?

- Noooo, problem w tym, że nie znam przepisu...

- Co? Robiłeś naleśniki nie znając przepisu? To jak to możliwe, że ci wyszły?

- No nie wyszły. A co do przepisu to go raz przeczytałem na internecie, ale potem mi telefon padł a nie mogłem znaleźć żadnej ładowarki, więc postanowiłem robić z pamięci, i wyszło coś takiego.- Chłopak pokazał na patelnię na której znajdowało się jakaś spalenizna i na miskę z bardzo rozwodnionym ciastem na naleśniki.- A ty umiesz gotować? Na pewno umiesz, pomożesz mi pls?

Bloody Kiss | Xiaother | Fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz