Chłopacy siedzieli w ogromnym salonie Xiao. Niebieskowłosy czuł się dziś wyjątkowo niekomfortowo w ich towarzystwie. Przywykł do odczuwania tego na codzień, jednak tym razem uczucie to było wzmocnione jego "wybrykami" z poprzedniej nocy. Siedzieli w ciszy, a on po prostu czuł, że wszyscy na niego patrzą i go oceniają.
- A więc, co zamierzamy zrobić?- Ciszę przerwał Aether.
- W sensie?- Zapytał Kazuha.
- No nie wiem. Xiao ma tu zostać, idzie z nami czy jak?- Ponownie niezręczna cisza opanowała całe pomieszczenie.
- Możecie wyjść z mojego domu?- Zapytał złotooki nieco pretensjonalnym tonem, w którym mimo to kryła się nutka nadziei. Scara w końcu nie wytrzymał i wyjął spod bluzy glock'a, którego najwyraźniej musiał mieć włożonego w pasek od spodni. Przyłożył lufę pomiędzy oczami Xiao, boleśnie dociskając jego głowę, do zagłówka kanapy. Kropla zimnego potu poczęła spływać po bladym czole niebieskowłosego.
- To jest mafia, a nie leżakowanie w przedszkolu. Musimy go zacząć trenować, a nie dawać mu taryfę ulgową. Nam nikt nie dał, a każdy z nas był w jeszcze większej dupie niż ten pedancik. To tylko nasza grzeczność, że w ogóle jeszcze żyje. Gdybyśmy to my coś takiego odwalili, już dawno byśmy gnili w rowie. Albo się ogarniesz i przestaniesz uciekać jak dziecko, albo kulka w łeb i po sprawie, jasne?- Syknął, zatrzymując się na chwilę. Cała reszta osób przebywająca w salonie oniemiała. Patrzyli w szoku na lawendowookiego. Chłopak tylko westchnął załamany ich postawą i kontynuował swój monolog.- Kurwa, dorośnij w końcu. To co dla ciebie jest jakąś nieśmieszną zabawą, dla nas jest pracą. My za to zarabiamy, wiesz? To nasz jedyny środek dofinansowania, więc kurwa zacznij działać zespołowo, a nie odcinasz nas od dochodów swoim gówniarskim zachowaniem.- Zwrócił się do Xiao, patrząc na niego gniewnie. Ten dalej przykładał broń do jego czoła.
- Zanim jakkolwiek zdążycie zaprzeczyć temu co powiedział Scara, chciałem zauważyć, że w pewnym stopniu ma rację.- Wtrącił Venti.- Gdy ja dołączyłem do tej mafii zawsze mi się za takie rzeczy obrywało, a on sobie z tego nic nie robi.
- Macie rację co do tego, że powinniśmy go wytrenować, jednak nie zwalajmy na niego całej winy. Jakby nie patrzeć, to my też sobie nic z tego nie robiliśmy, że ucieka i byliśmy dla niego zbyt pobłażliwi, zamiast od początku pokazać mu jak to u nas działa.- Powiedział Kazuha stając w obronie Xiao.
- Zgadzam się z Kazuhą. A po za tym, to nie możemy porównywać swoich sytuacji do jego, ponieważ tak naprawdę nikt z nas w takiej nie był. Jak wy byście się czuli, gdybyście, któregoś razu wrócili do domu, tam widzicie swoich przyjaciół porywających wam rodziców, po czym się okazuje, że są mafią i każą wam do siebie dołączyć? Przypominam, że my jesteśmy tu z własnej woli, a on dostał ultimatum, albo my, albo śmierć.- Dodał Aether.
- Nie rozumiem, czemu dalej obchodzicie się z nim jakby był... Nie wiem... Bogiem.- Powiedział agresywnie Scara.
- Jak ci tak bardzo przeszkadzam, to po prostu strzel. Mi to nie robi. Najlepiej będzie jeśli mnie zajebiesz.w- W końcu odezwał się podmiot całej sprawy. Scara tylko wywrócił swoimi fioletowymi oczami i zabrał broń z dala od jego twarzy.- Pff... To życie to jakiś nieśmieszny żart.- Mruknął pod nosem Xiao.
- Z nim serio trzeba coś zrobić, bo chłop majaczy. Zacznijmy go trenować, bo kurwa nie dość, że wygląda jak pizda to jeszcze się jak pizda zachowuje. Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie trzeba go zabijać, bo Zhongli stwierdzi, że jest bezużytecznym śmieciem i zrobi to za nas.
***
Scara i Xiao stali w piwnicy tego pierwszego. Lawendowooki stał z założonymi rękami i w końcu przemówił.- Ej, sorry za to, że dzisiaj Cię tak opierdoliłem, ale chcę żebyś zrozumiał, że skoro jesteś w mafii to powinieneś zacząć się jakoś zachowywać. Nie możesz sobie uciekać kiedy będziesz chciał i obrażać się o byle gówno. Dołączyłeś do mafii z przymusu i pewnie zjebaliśmy Ci szanse na przyszłość, ale musisz się kurwa opanować bo to przestaje być już śmieszne.- Powiedział Scara, wprowadzając Xiao w nielekkie zakłopotanie. Niebieskowłosy nie spodziewał się, że ten drugi jest w stanie z siebie coś takiego wydobyć.- Co prawda inni też są winni, za to, że przymykali oko na to, że ciągle nam uciekałeś, więc wina leży po dwóch stronach. I w sumie też trochę po mojej stronie, bo nic z tym nie zrobiłem. Ale teraz powinniśmy zacząć Cię przygotowywać . Zhongli pewnie będzie chciał sprawdzić twoją wiedzę i twoje umiejętności, więc jeśli nie chcesz dostać kulką w ten twój zadbany ryj, musisz się w końcu czegoś nauczyć.
- Okej. Dzięki, że to powiedziałeś. Szanuje to. Postaram się zmienić swoje podejście i zrozumieć też was punkt widzenia.
- Ugh. No nie rozczulaj się już tak. W każdym razie, trzeba zacząć od podstaw, czyli samoobrony.- Powiedział Scara wywracając oczami, starając się wyglądać, na jak najbardziej obojętnego, mimo, że w głębi siebie, zaczął się przekonywać do osoby Xiao.
Lawendowooki wytłumaczył młodszemu teorię samoobrony. Zaczął od nieskomplikowanych ruchów, takich jak zwykły blok ataku, ochrona głowy i innych punktów witalnych. Zademonstrował na sobie, co trzeba zrobić, gdy ktoś Cię dusi, jak wyswobodzi się z uchwytu czy co zrobić aby uniknąć ciosu. Po teorii przeszedł do praktyki. Próbował atakować Xiao, a jego zadaniem było się bronić. Oczywiście, Scara nie wkładał 100% siły w swoje ataki, a jego uderzenia były bardzo podstawowe. Xiao uczył się w zawrotnym tempie, jednak przez nie za duże przyzwyczajenie do wysiłku fizycznego, a tym bardziej obrony, szybko się męczył.
Scara uderzał w ręce Xiao, którymi niebieskooki chronił głowę. Z każdym uderzeniem dziewiętnastolatek cofał się do tyłu, a gdy miał okazję, próbował atakować. Poziom jego, a Wanderera różnił się całkiem mocno, przez co uniki starszego z nich były o wiele lepsze. Wszystko działo się w miarę powolnym czasie, jednak cały czas Xiao musiał trzymać gardę, aby nie oberwać w twarz. Po serii sześciu ataków Scary, złotooki potknął się o własne nogi i poleciał do tyłu na plecy. Chłopak oddychał ciężko, siadając i spuszczając głowę w dół.
- Ha... Jesteś o wiele bardziej wytrzymały niż sądziłem.- Powiedział Scara.- Nie gadaj, że jesteś już zmęczony. Wstawaj, trening się ledwo zaczął. Kazuha, Venti i Aether też przez to przechodzili.
***
Tymczasem Zhongli opuszczał swoje miejsce pracy. Udał się do swojego auta. Podczas gdy prowadził, dostał pewien telefon. Odebrał go.
- Miałem zadzwonić.- Odezwał się męski głos.
- Owszem. Powiedz mi proszę, drogi Aetherze, co z tym chłopakiem?- Zapytał Zhongli.
- Mówiłem Ci, znaleźliśmy go.
- Czy myślisz, że nakazałbym Ci do siebie zadzwonić, tylko po to, by usłyszeć tak zbywającą odpowiedź? Nie. A więc, jeszcze raz. Co z tym chłopakiem? Proszę o więcej szczegółów.- Mówił swoim chłodnym tonem, skręcając w lewo.
Blondwłosy chłopak opowiedział całą sytuację, omijając elementy o tym co działo się po uśpieniu złotookiego. Zhongli tylko przytakiwał i od czasu do czasu wtrącał jakieś pytania. Aether opowiedział również o rozmowie, którą odbyli i o tym, że teraz Xiao trenuje z Scarą.
- Yhym... Dobrze. Chce się z nim zobaczyć osobiście. Przyjedź razem z nim do kasyna o 8. Bądźcie punktualnie.
- Co? To dla niego będzie za dużo jak na jeden dzień. Wygląda na niestabilnego emocjonalnie.
- To już nie mój problem. Pamiętaj, o 8.- Zhongli nie czekając nawet na odpowiedź, rozłączył się.
1173 słów
Info od autoraPonownie wybaczcie, że tak późno, pracuję nad pewnym one shotem i ostatnimi czasy się ledwo wyrabiam z tym ff. Szczerze mówiąc, to ten rozdział jest w większości zasługą _kaazuko_ ponieważ to ona dała mi pomysły a ja je tylko ubierałam w słowa. Zachęcam odwiedzić jej konto, a ja już nie przedłużam. Miłej nocy, a następny rozdział będzie za dwa tygodnie, czyli 16 grudnie. Papa!!
CZYTASZ
Bloody Kiss | Xiaother | Fanfiction
FanfictionWypadek połączył dwójkę chłopaków przyjaźnią, a może czymś więcej? Nie każde wypadki muszą się źle kończyć. Tak samo jak nie każde dobrze. ___________________________________________ Jest to moje pierwsze fanfiction z shipem xiaother (mój ulubion...