21. Aprobata w głosie

233 14 96
                                    

Radosny okrzyk Aethera rozbiegł się po sali. Był zadowolony z tego jak dobrze strzelił jego niższy znajomy. Xiao lekko się uśmiechnął.

- Dobra stary, spróbuj jeszcze raz.- Zachęcił go Aether, poprawiając jego słuchawki. Kolejna seria huków rozbięgła się po sali. Strzały trafiły podobnie jak wcześniej, czyli prawie w sam środek tarczy. Aether patrzył zadowolony na Xiao. Był pod wielkim wrażeniem jego celności. Gestem polecił mu zdjąć słuchawki.

- I jak?- Zapytał Xiao, niby obojętny, chociaż tak naprawdę liczył na aprobatę.

- Świetnie! Wcześniej było trochę lepeij, ale sam widzisz. Różnica nie jest zbyt duża.- Powiedział szczerze Aether.- To co? Gotowy na round two?- Powiedział blondyn.

Długowłosy już po chwili stał przed Xiao z snajperką MK4. Oczy Xiao lekko zaświeciły się na widok broni. Była to spluwa jak jedna z tych, które wyobrażał sobie Xiao czytając książki kryminalnę z wątkiem snajperów i płatnych morderców. Były to jego klimaty. Od dawna marzył, aby kiedyś móc z takiej strzelić, jednak wydawało mu się to irracjonalne by tak myśleć. Był pewien, że jego rodzice nie zgodzili by się pójść z nim na strzelnicę.

"Oni to by mnie jak zwykle wyśmiali, gdybym tylko powiedział im o takiej fascynacji. O ile w ogóle by zechcieli mnie słuchać. Z resztą nie było by to nic nowego. Albo by się na mnie wydarli albo kazali skupić na nauce mówiąc, że jestem niewdzięcznym gówniarzem. Nic nowego. I tak inne zajęcia dodatkowe niż jakieś jebane korki nie wchodzą w grę. Po co słuchać swoje dziecko? Lepiej je wykorzystywać i traktować jak marionetki. Z drugiej strony, może ja faktycznie jestem niewdzięczny? Mam dom, dostaje wystarczającą ilość jedzenia by przeżyć, markowe ciuchy, pieniądze, wodę i elektronikę... Inni tego nie mają. Powinienem być wdzięczny... Nie zasługuje na to wszystko. Nie zasługuje by mieć dom i osoby którym mogę zaufać. Nie zasługuje na to wszystko..."

Myślał Xiao. Myśli nie do końca zgodne z prawdą kłębiły się w jego głowie. Czuł jak krew się w nim gotuje. Xiao szybkim ruchem przeładował Glock'a którego Aether jeszcze nie zdążył odebrać od niego.

"A pierdole to wszystko"

Powiedział do siebie w myślach niebieskowłosy, marszcząc brwi i zaciskając zęby. Wycelował trzymając broń w jednej ręce, stojąc 3/4 do tarczy, przymróżył oczy i spojrzał przez celownik na swój cel. Wystrzelił 9 strzałów, tym razem strzelając w trzy różne tarcze, a nie ciągle w tą samą jak wcześniej. Dał upust swoich emocji.

- Ej! Xiao! Miałeś nie strzelać z bez mojej zgody! Co ty sobie myślisz?! Pojebało Cię!?...- Krzyczał Aether. Nie podobało mu się że niższy strzelił bez pozwolenia. Po chwili jednak spojrzał w stronę tarcz i jego zła energia cała wypłynęła. Stał w szoku. Wszystkie 9 strzałów trafiło idealnie w środek celów. Trzy strzały na daną tarcze. Wszystkie w dziesiątkę. Aether z wrażenia rozszerzył lekko usta które przybrały teraz kształt litery "o".- Kurwa Xiao...- Wycedził oszołomiony.- Ty jesteś w tym zajebisty, wiesz?!- Mówił z uznaniem.- Nie zwykle było już to, że za pierwszym razem tak dobrze ci poszło, ale żeby na swoim pierwszym szkoleniu trafić 9 razy pod rząd w sam środek, w dodatku trzech różnych tarcz?! Wow, to jest.... Niesamowite!!! Masz wspaniałą celność. To się dobrze składa, bo w tej branży to się przydaje bardziej, niż ci się może wydawać.

- Sorry, poniosło mnie. Wkurwiłem się i tyle.- Powiedział Xiao zabezpieczając spluwę.- I dzięki za aprobatę, serio. Doceniam to.- Mówił szorstko niebieskowłosy.

- Wszystko w porządku? Co się stało, że jesteś teraz taki nabuzowany?

- Nic takiego. Po prostu przypomniało mi się coś.

Bloody Kiss | Xiaother | Fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz