Xiao jechał autem. Obojętnie patrzył przez okno. Po obu stronach drogi rozciągał się las. Gęste drzewa praktycznie nachodziły jedno na drugie. W ręce trzymał kopertę, którą blondyn dał mu do ręki i przyglądał jej się. Mimo, że dopiero parenaście minut temu pożegnał się z wszystkimi, czuł nostalgię. Znowu wszystko było mu obojętne. Nawet nie tyle obojętne, jak po prostu nie miał wyboru. Rodzice zawsze podejmowali decyzje za niego. Nie dlatego, że on ich nie umiał podjąć, nie dlatego, że był za leniwy i nie dlatego, że jego rodzice byli nad opiekuńczy. Tylko dlatego, że chcieli go kontrolować. Chcieli, aby jego życie, należało do nich w 100%. Po chiwili ciszy ojciec Xiao przemówił.
- Nie podobają mi się ci twoi znajomi. Gdzie ty ich w ogóle poznałeś co?
- Mówiłem już, Aethera poznałem w parku, wpadliśmy na siebie. - Xiao wywrócił oczami, nie chciało mu się gadać z kierowcą.
- Nie tym tonem do mnie. To przez niego miałeś ten wypadek?
- Wybacz ojcze. Nie, to nie przez niego. Z resztą po co udajesz, że się o mnie martwisz, co? Podczas tamtej rozmowy telefonicznej, powiedziałeś, że się martwiłeś. Oboje wiemy, że to nie prawda.
- Martwiłem się, bo zależy mi na tym abyś był dobrze wyedukowany. Nie możemy sobie pozwolić na opóźnienia w nauce, mi i twojej matce zależy na twojej przyszłośći. Ty nigdy tego nie doceniasz, strzelasz fochy i odstawiasz jakieś sceny. Ciesz się, że w ogóle pozwoliłem ci tam zostać.
- Zależy wam na mojej przyszłości?! Żartujesz chyba. Wam to tylko zależy na tym abym został jakimś słynnym lekarzem albo prawnikiem. Wam nie zależy na mnie, dla was jestem tylko marionetką, która posłuży wam by zdobyć pieniądze. Inni w moim wieku się dobrze bawią, chodzą na imprezy i mają pełno znajomych, a ja? Ja siedzę w domu i się uczę. Niedawno pisałem maturę, przez całe wakacje się uczę a zaraz zaczynam studia. Ten profil mnie nawet nie interesuje.
- Słuchaj! Razem z Kiaolian wiele dla ciebie poświęciliśmy. Daliśmy ci wszystko czego potrzebujesz, by być dobrze wyedukowanym, by w przyszłości znaleść świetną pracę, ożenić się i założyć rodzinę. Z resztą mamy już kandydatkę na żonę. Im prędzej spłodzicie dziecko, tym lepiej będzie wam na starość.
- Co?! Jaką kandydatkę na żonę?! Kto to jest? Nie chcę się żenić z kimś kogo nie kocham!
- Ja z twoją matką poznaliśmy się dopiero na ślubnym kobiercu i zobacz jaką jesteśmy szczęśliwą rodziną.
- Szczęśliwą?! To chyba tylko wy! Co z moim szczęściem? Co z moimi marzeniami i planami na życie?!
- To jest nie ważne. Zobaczysz, za parę lat podziękujesz nam, że jesteś tak dobrze wyedukowany i że zostałeś lekarzem.
- Kiedy ja nie chcę być lekarzem, to mnie nie interesuje ojcze, zrozum to proszę. I jeszcze raz się pytam, kto jest tą kandydatką?
- Eh... Znasz ją, to córka sąsiadów. Ganyu Li.
( Nie zabijcie mnie za to nazwisko, musiałam nadać jakiekolwiek)
- Słucham?! Mam się niby żenić z Ganyu? Znam ją od przedszkola! Jest dla mnie jak siostra! Nie chcę się z nią żenić. Jest bardzo ładna ale ja jej nie kocham, uszanuj moją decyzję.
- Nie ma rozmowy na ten temat, Ganyu jest młodą, roztropną, ambitną i atrakcyjną kobietą. Razem z jej rodzicami podjeliśmy decyzje, że się pobierzecie i tyle. Z resztą, jesteście już zaręczeni od 2 miesięcy.
- Dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduje? - Xiao był strasznie podminowany
- Tak wyszło.
- Nie chcę tego małżeństwa! Jestem pełnoletni! Jest XXI wiek! Teraz każdy sam decyduje z kim się żeni!
![](https://img.wattpad.com/cover/338667821-288-k653345.jpg)
CZYTASZ
Bloody Kiss | Xiaother | Fanfiction
Hayran KurguWypadek połączył dwójkę chłopaków przyjaźnią, a może czymś więcej? Nie każde wypadki muszą się źle kończyć. Tak samo jak nie każde dobrze. ___________________________________________ Jest to moje pierwsze fanfiction z shipem xiaother (mój ulubion...